Podobne
- Strona startowa
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- Donaldson Stephen R Moc ktora oslania
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (2)
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- White Stephen Program (2)
- Stephen King Mroczna Wieza t3 Ziemie jalowe (rtf)
- Guarino Mario Bank Boga i bankierzy papieza
- Card Orson Scott Uczen Alvin
- AutoCad 2005
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wiolkaszka.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Doskonale.- Wszystko dobrze?”“Trzymaj się - odparł Ralph, pompując hamulce.- Może być niebezpiecznie”.Teraz, trzymając się krat celi, patrząc na oszołomioną kobietę, która być może stanowiła ich jedyną szansę przeżycia tego koszmaru, pomyślał: wtedy nie wiedziałeś nawet, co to znaczy niebezpiecznie, prawda?Głowa bolała go od krzyku, ale mimo to krzyknął, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo jego głos przypomina głos syna.- Zastrzel go, kobieto, zastrzel, proszę.!3Mary Jackson pamiętała jedno - i to wspomnienie spowodowało, że sięgnęła po dubeltówkę, chociaż w życiu nie miała w ręku broni ani długiej, ani krótkiej.Pamiętała, jak gliniarz odczytywał im ich prawa i wplótł w nie słowa: “Zabiję was”.Miał taki zamiar.Na Boga, z pewnością miał zamiar ich zabić.Obróciła się, trzymając strzelbę w dłoniach.Wielki jasnowłosy gliniarz stał w prowadzących do aresztu drzwiach i przyglądał się jej błyszczącymi, szarymi pustymi oczami.- Zastrzel go, kobieto, zastrzel go, proszę! - krzyknął mężczyzna.Zamknięty był w celi po jej prawej ręce.Stał obok kobiety z podbitym okiem; krwawiła podskórnie, sine nitki spływały jej na policzki jakby pod skórę wstrzyknięto tusz.Mężczyzna wyglądał jeszcze gorzej; cała lewa strona jego twarzy pokryta była grubą skorupą na pół zaschłej krwi.Gliniarz podbiegł do niej, tupiąc butami po drewnianej podłodze.Mary cofnęła się, odsunęła od niego w stronę wielkiej pustej celi, jednocześnie odciągając kciukiem oba kurki dubeltówki.Podniosła ją do ramienia.Nie miała zamiaru ostrzegać tego człowieka.Właśnie z zimną krwią zabił jej męża.Nie miała zamiaru go ostrzegać.4Ralph pompował hamulce, mocno trzymając kierownicę.Łokcie odsunął od ciała - pozwalał jej pracować, ale lekko, bardzo lekko.Czuł, jak jego wóz próbuje zygzakować.Mówiono mu, że jeśli w samochodzie tych rozmiarów przy dużej szybkości strzeli opona, sekret polega na tym, żeby pozwalać mu chodzić na boki, byle nie za bardzo.Nie wyglądało jednak na to, żeby - mam dla was kiepską nowinę, kochani - strzeliła jedna tylko opona.Zerknął we wsteczne lusterko.Kirsten nie bawiła się już z Melissą Sweetheart.Mocno przytuliła do piersi ukochaną laleczkę.Wiedziała, że coś się dzieje, choć nie wiedziała co.“Kirsten, siadaj! - krzyknął Ralph.- Zapnij pas”.Tyle że tymczasem niebezpieczeństwo minęło.Zdołał sprowadzić samochód na pobocze.Wyłączył silnik i grzbietem dłoni otarł pot z czoła.Wziąwszy pod uwagę wszystkie okoliczności, miał wrażenie, że nieźle sobie poradził.Stojący z tyłu kampera dzbanuszek z pustynnymi kwiatami, nazbieranymi tego ranka przez Ellie i Kirsten przed motelem w Ely, podczas gdy on i David najpierw pakowali rzeczy, a potem sprawdzali samochód, nawet się nie przewrócił.“Świetna robota, tato” - stwierdził rzeczowo David.Ellie usiadła, rozglądając się niezbyt przytomnie.“Przerwa na siusianie? - spytała.- Ralph, dlaczego stoimy tak krzywo?”“Złapaliśmy.”Ralph umilkł i zerknął w boczne lusterko.Doganiał ich jadący szybko, świecący kogutem policyjny radiowóz.Z piskiem opon zatrzymał się jakieś sto metrów za nimi.Wyskoczył z niego - niemal jak gazela - największy gliniarz, jakiego Ralph widział w życiu.Dostrzegł, że wyjął on broń, i poziom adrenaliny we krwi nieco mu się podwyższył.Gliniarz spojrzał w prawo, spojrzał w lewo; broń trzymał na poziomie ramienia, z lufą celującą w bezchmurne niebo poranka.Potem wykonał najprawdziwszy w świecie piruet, obracając się dookoła własnej osi.Zatrzymał się twarzą do samochodu Ralpha.Spojrzał w lusterko; na moment ich oczy się spotkały.Policjant podniósł ręce nad głowę i opuścił je gwałtownym gestem, podniósł i opuścił.Nie sposób było nie zrozumieć tego, co przekazywał.“Zostańcie w środku! Zostańcie tam, gdzie jesteście!”“Ellie, zamknij tylne drzwi” - powiedział Ralph, wduszając guzik przy drzwiach od strony kierowcy.David, obserwujący go uważnie, powtórzył jego gest bez rozkazu.“Co? - Ellen spojrzała niepewnie na męża.- Co się dzieje?”“Nie wiem, ale za nami zatrzymał się policjant.Sprawia wrażenie zaniepokojonego”.Zatrzymał się tam, gdzie złapałem gumę - pomyślał Ralph, a potem poprawił się: - Gumy.Gliniarz pochylił się i podniósł coś z szosy.Podniósł pas czegoś, co iskrzyło się w słońcu niczym cekiny z wieczorowej sukni w świetle żyrandoli.Zaniósł ten pas do samochodu, trzymając go w jednej ręce, a drugi koniec wlokąc po ziemi.W drugiej ręce miał broń gotową do natychmiastowego użycia.Wydawało się, że próbuje patrzeć we wszystkich kierunkach naraz.Ellen zamknęła tylne drzwi i główne drzwi wejściowe do kabiny.Przeszła do przodu.“Słuchaj, co się tu, u diabła, dzieje?” - spytała.“Mówiłem przecież, że nie wiem.Ale, jak by to powiedzieć.cokolwiek się tu dzieje, nie wygląda najlepiej”.- Wskazał boczne lusterko.Ellie pochyliła się, opierając dłonie na ugiętych kolanach.Wraz z mężem obserwowała, jak gliniarz rzuca pas na siedzenie pasażera, po czym cofa się i przechodzi na stronę kierowcy.Broń trzymał teraz w obu dłoniach.Dopiero poniewczasie Ralph zorientował się, jak starannie wyreżyserowany był ten niemy film.Kirstie stanęła za matką.Lekko uderzała Melissę w jej wypiętą pupę.“Pupa, pupa, pupa - zaśpiewała cicho.- Kochamy dużą mamy pupę.”“Daj spokój, Kirstie”.W zwykłych okolicznościach podobne ostrzeżenie trzeba było powtarzać małej dwa, może nawet i trzy razy, coś w tonie głosu matki spowodowało jednak, że tym razem dała sobie spokój natychmiast.Spojrzała na brata, wpatrzonego w swoje lusterko wsteczne równie zachłannie jak rodzice wpatrywali się w swoje.Podeszła do niego i próbowała wspiąć mu się na kolana.David postawił ją na nogach łagodnie, lecz stanowczo.“Nie teraz, Słodyczku” - powiedział.“Ale o co chodzi? Co się stało?”“Nic.Nic się nie stało” - odparł chłopiec, nie odrywając wzroku od lusterka.Gliniarz wsiadł do radiowozu i podjechał nim do ich (Unieruchomionego kampera.Wysiadł; broń nadal trzymał w ręku, tym razem jednak lufa celowała w ziemię.Jak poprzednio spojrzał w prawo i w lewo, po czym podszedł do okna od strony Ralpha.W kamperze kierowca siedział znacznie wyżej niż w normalnym samochodzie, ale facet był wielki - co najmniej dwa dziesięć - i patrzył na Ralpha nieco z góry.Wolną ręką wykonał taki ruch, jakby czymś kręcił.Ralph opuścił szybę do połowy.“Co się stało, panie władzo?” - spytał.“Ilu was jest?” - odpowiedział pytaniem policjant.“Co się dzie.”“Ilu was jest!?”“Czworo.- Ralph dopiero teraz naprawdę się przestraszył.- Moja żona, dwójka dzieci, ja.Złapałem gumę i.”,,Proszę pana, przebite zostały wszystkie opony pańskiego samochodu.Najechał pan na kawałek dywanu drogowego”.“Nie ro.”“Kawałek drucianej siatki nabitej setkami krótkich gwoździ - wyjaśnił mu policjant.- Gdy to tylko możliwe, używamy jej do zatrzymania uciekających bandytów.Bije na głowę długi pościg samochodem”.“Co ten.dywan.robił na drodze?” - zainteresowała się Ellen.“Otworzę teraz tylne drzwi mojego radiowozu - powiedział policjant, nie zwracając uwagi na jej pytanie.- Te najbliższe waszego samochodu.Kiedy zobaczycie, że są otwarte, macie wysiąść i przenieść się na jego tylne siedzenie.Szybko”.Wyciągnął szyję, zobaczył Kirsten, która trzymała mamę za nogę i ciekawie zza niej wyglądała.Uśmiechnął się.“Dzień dobry, panienko”.Dziewczynka odpowiedziała uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]