Podobne
- Strona startowa
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr (2)
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow 1
- Masterton Graham Zwierciadlo piekiel
- E BOOK Helion Hakerstwo PL
- Jeff Lindsay Dzieło Dextera 04
- en EWAN SLM v40
- Clancy Tom Niedzwiedz i smok
- Corel PHOTO PAINT (5)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdy Atlantydę pochłonął ogień spod oceanu, bogowie-bestyje uciekli i skryli się w źródłach, co wodę wszystkim dają, jedni w Anglii, drudzy w rzekach Afryki, Indii, a niektórzy nawet w samym sercu gór, w jaskiniach pod Nową Anglią.Tam to spoczywa potężne wcielenie zła, Chulthe, i czeka na dzień, gdy powstawszy będzie władać nad resztą całą bogów-bestyj i nad ludźmi, co żyją u morskich wybrzeży.A choć leży pod ziemią, to diabelskie dzieła jego i jemu podległych sprawiły, że ludzie poczęli wierzyć w szatana, a wizerunki bogów-bestyj odrazę na powierzchni budzą.Potwierdzają to słowa i znaki, jakie mi sam Chulthe objawił w grotach pod New Milford i Washingtonem, a najwyraźniejszy jest ten oto.”Następowało kolejnych dziesięć czy dwanaście kartek, żałowałem, że nie mam czasu ich przeczytać, bo Josiah opisywał na nich, jak się bronił przed chrześcijańskim gniewem swych bliźnich i jak został zamknięty w przytułku.Ale najważniejsze były jego wypowiedzi o Quithe czy Chulthe, a w tej chwili, gdy Carter miał rozpocząć wiercenie w głąb ziemi przy farmie Bodine'ów, nie było czasu na historyczne ciekawostki.Przewróciłem stronę.- Gdzie jest ten znak? - spytałem panią Thompson.- Napisał, że przedstawia znak.- I tak zrobił.Ja go zniszczyłam.- Pani go zniszczyła? Ma pani pojęcie, jak ważny on się może okazać?- Oczywiście.Jestem bardzo dobrą wróżką.- Dlaczego pani to zrobiła? Ten znak mógł być naprawdę bardzo ważny.Może dzięki niemu pokonalibyśmy potwora.Odstawiła filiżankę i mocno zacisnęła usta w twardą, nieprzyjazną linię.- Pani Thompson? Podniosła na mnie wzrok.- Nie chciałam go w tym domu.Wprowadzał niepokój.Jak długo tu był, zdarzały się różne rzeczy.- Jakie rzeczy? - zapytał Dan.Spuściła oczy.- Skoro jest pan chemikiem, zapewne nazwie je pan zjawiskami fizycznymi.Ale to było gorsze.Kiedy siedziałam tu sama, w innych pokojach widziałam zarysy postaci ludzkich.Słyszałam głosy.Nie przyjacielskie, ludzkie, jak podczas seansu, ale dziwne, obce, które rozmawiały między sobą i nie zwracały na mnie uwagi.Bardzo się bałam.Nadal czasem się boję.Wydaje mi się, że Josiah Walters odkrył kwintesencję samego zła, które nie spocznie, dopóki nie odzyska swojego królestwa.- Czy mogłaby pani opisać ten zniszczony znak? - poprosił cicho Dan.Czekaliśmy w milczeniu.Deszcz pluskał na dachu ponurej werandy, a nad wzgórzami znów rozległy się grzmoty.Pani Thompson głęboko odetchnęła i nakreśliła palcem kształt na białej powierzchni stołu.- Widzieliście go na pewno już wcześniej.W dawnych czasach nazywano go okiem szatana.To jest oko cyklopowe, i choć to bardzo prosty rysunek, zdaje się zawierać całą głębię okrucieństwa i niegodziwości, jakie można sobie tylko wyobrazić.To symbol Chulthe, symbol i znak przedstawiający jego oko.- Przerwała na chwilę, po czym ciągnęła: - Ten znak w naszych okolicach łączył się z tak straszliwą grozą, że jego znaczenie zostało wyparte ze zbiorowej świadomości.Jeśli go teraz pokazać ludziom, nie będą wiedzieli, co oznacza, a jednak poczują się nieswojo.Ostatnio zdarzyła się dziwna historia: ten znak pojawił się w jednej z książek o pradawnych bogach pochodzących z przestrzeni kosmicznej, znacie takie dziełka.Autor uznał ten rysunek za prymitywny obraz istoty z innej planety.- Uśmiechnęła się.- Oczywiście się mylił, to był bardzo rzadki, uproszczony obraz Chulthe.Ale choć sam autor i inni ludzie z tych okolic o tym nie wiedzieli, to książka tak źle się sprzedawała, że ją odesłano wydawcy.Ludzie brali ją z kontuaru, przeglądali i gdy natrafiali na tę ilustrację, natychmiast odkładali.Przełknąłem ślinę.- Pani Thompson, nie ulega wątpliwości, że odbiera pani fale emitowane przez Chulthe.Skoro pani widziała te postacie i słyszała głosy?Zmierzyła mnie twardym spojrzeniem.- Tak, to prawda.Czy to takie dziwne, jeśli się pamięta o moim dziedzictwie?- Nie, proszę pani, ale się zastanawiam, czy zgodziłaby się pani użyć tej właściwości dla dobrego celu?Nie odpowiedziała.Wszyscy troje siedzieliśmy na zapuszczonej werandzie, ulewa się wzmogła, zapadał zmierzch.Była za pięć piąta.Niedługo Carter wyda polecenie robotnikom, by rozpoczęli wiercenie.Pani Thompson się odwróciła.- Wie pani, o co prosimy? - spytał Dan.Przytaknęła.- Chcecie, żebym była waszym kanarkiem.Chcecie, żebym sprawdzała, czy duchowe powietrze jest czyste, gdy wasi ludzie będą wiercili studnie w poszukiwaniu Chulthe.- Kanarek to za mocno powiedziane - wtrąciłem.- Kiedy górnicy zabierali ze sobą kanarki w głąb kopalni, to decydowali się na wyjście dopiero wtedy, gdy ptaki się przewracały i zdychały.Zmierzyła mnie głębokim, świdrującym spojrzeniem.- Nie sądzi pan, że i mnie może to spotkać? Nie sądzi pan, że psychiczna siła Chulthe może mnie zniszczyć?- Hmm, ja.- Nawet i teraz nie zdajecie sobie sprawy, z kim stajecie w szranki? Walczycie przeciwko szatanowi, wcieleniu całkowitego, absolutnego zła.Przeciwko Quithe, celtyckiemu bogowi straszliwej otchłani.Przeciwko istocie tak potężnej, tak totalnie występnej, że pamięć o niej przetrwała miliony lat.Widzieliście, co się stało, gdy on zaledwie poruszył się we śnie.Poruszył się we śnie, panie Perkins, to wszystko.Proszę sobie tylko wyobrazić, co będzie, kiedy się obudzi.- Przepraszam.- Było mi bardzo głupio.- Nie myślałem wystawiać pani na coś tak niebezpiecznego.- Nie, oczywiście.Ale jeśli zakłócicie spokój potężnego boga-bestii, to nie tylko siebie wystawicie na niebezpieczeństwo, lecz wszystkich.Każdy, kto wam pomoże, będzie kopał z waszego polecenia, czy czekał na was, gdy ruszycie na poszukiwania, będzie zagrożony.Dan poprawił się na ogrodowym krześle.- A więc pani się nie zgadza? - zapytał.Uśmiechnęła się do niego łagodnie.- Tego nie powiedziałam.Stwierdziłam tylko, że nie rozumiecie w pełni, przeciw komu występujecie.- Widzieliśmy potwory przypominające kraby, które Chulthe wysłał po ciała na pożarcie dla siebie - oświadczyłem twardo.- Jak się pani domyśla, nie zachowywały się jak baranki.- Wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]