Podobne
- Strona startowa
- Word Studies in the New Testament Vol 1 & 2 (Marvin R Vincent)
- Penny Brandon The Looking Glass 1 Choices
- Eddings Dav
- Dunant Sarah Krew i Piękno
- Umberto Eco Imie Rozy
- King Stephen Miasteczko Salem
- Brown Dan Anioly i demony (2)
- Roger Zelazny Umrzec w Italbarze (3)
- Jan Potocki Rękopis znaleziony w Saragossie (tom. I)
- Tom Clancy Suma wszystkich strachow t.2
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- asfklan.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak mi przykro.- Nie ma sprawy! - rzucił Simon.- Zastanawiałem się już, co zrobić z Boyem.Tak naprawdę nie brał nawet pod uwagę takiej sytuacji.Perspektywa wyjawienia tego Tilly wydałamu się tak przerażająca, że aż łzy zapiekły go pod powiekami.Pośpiesznie wydmuchał nos i uśmiechnąłsię z trudem.- Nie przejmuj się - powiedział.- Wymyślimy coś.- Na pewno.- Flora obrzuciła go zaciekawionym spojrzeniem.- Czy ty kiedykolwiek bywasz przy-gnębiony, Simon?- Niezbyt często.I bardzo dobrze, jak mi się wydaje!Pewnie byli tak mili, jak tylko mogli, pomyślała Catherine, czyli niezbyt mili, ogólnie biorąc.Aleprzynajmniej próbowali.Lucinda pożyczyła jej swojego małego peugeota 204; dzięki temu Catherine dotarła na miejsceszybciej niż pociągiem, choć i tak podróż do Somerset trwała dość długo.Dzieci były zmęczone, spocone ikłótliwe, i najchętniej pobiegałyby chwilę na świeżym powietrzu, ale Phyllis Morgan nie potrafiła tegozrozumieć.- Posiedzcie tu spokojnie - powiedziała.- I napijcie się czegoś zimnego.Zrobiłam dla was lemonia-dę, proszę bardzo! Napijesz się, Catherine?- Bardzo chętnie! - odparła Catherine.Jednak lemoniada była gorzkawa i zbyt ciepła.Catherine zauważyła, że Caroline przełyka napój zwyraznym trudem i posłała córeczce pełne zrozumienia spojrzenie.RLT- Dudley niedługo będzie.Wraca specjalnie po to, żeby się z wami zobaczyć, mimo że jest potwor-nie zajęty!- To bardzo miło - bąknęła Catherine.- Szkoda, że nie grasz - oświadczyła Phyllis.- Gdybyś grała, łatwiej byłoby ci znalezć nowych zna-jomych.- Może zdołam się nauczyć.- Mocno wątpię! Lekcje golfa są bardzo drogie!Catherine nie miała cienia wątpliwości, że Phyllis wyznaczyła jej już miejsce w szeregu.Lunch był średni, oględnie mówiąc.Dostali tłuste jagnięce kotlety, które dzieci zepchnęły na brzegtalerza.- Mam nadzieję, że nie kapryszą przy jedzeniu - rzekł Dudley.- Kiedy ja byłem mały, musieliśmysiedzieć przy stole, dopóki wszystko nie znikło z półmisków! I jakoś nic mi się nie stało!Często powtarzał podobne zdania, zupełnie jak mantry.Catherine często się zastanawiała, jakimcudem tym ludziom udało się wydać na świat jej ukochanego Fredericka.Sprawę przeprowadzki omówili przy cieście z polewą karmelową, bardzo podobnym do tego, jakiezwykle podawano na stacjach benzynowych.- Nie będzie to łatwe - powiedziała Phyllis.- Ale przedyskutowaliśmy to i doszliśmy do wniosku, żemusimy zaproponować ci dom.Gdybyśmy tego nie zrobili, zachowalibyśmy się niehumanitarnie - jesteśżoną naszego syna, a to są nasze wnuki.Wszyscy nasi przyjaciele są pełni podziwu, że podjęliśmy takądecyzję.- Tak, to bardzo, bardzo szlachetnie z waszej strony! - potwierdziła pośpiesznie Catherine.- Możemy wyjść na dwór? - zapytała z nadzieją Caroline.- Dopiero kiedy wam pozwolę, kochanie! Wracając do kwestii przeprowadzki, pomyśleliśmy, żemożna by przerobić część najwyższego piętra na coś w rodzaju mieszkania dla was.W ten sposób byliby-ście praktycznie niezależni, nie chcemy przecież cały czas siedzieć sobie nawzajem na głowie.- Zwietnie! - ucieszyła się Catherine.- Czy byłaby tam kuchnia?- Nie jako osobne pomieszczenie - rzekł Dudley.- Koszt zainstalowania wszystkich urządzeń byłbyastronomiczny.Ale zainstalowalibyśmy tam małą gazową kuchenkę i zakątek, gdzie mogłabyś zagotowaćwodę w czajniku elektrycznym, zrobić sobie herbatę, i tak dalej.Będziesz mogła przygotować tam dzie-ciom śniadanie, podwieczorek i kolację, możesz też, oczywiście, swobodnie korzystać z naszej kuchni,naturalnie, jeśli odpowiednio wcześniej uprzedzisz o tym Phyllis.- I oczywiście możesz jeść z nami, jeżeli chcesz - wtrąciła Phyllis.- Pomyśleliśmy jednak, że pew-nie wołałabyś być samodzielna.W niedzielę możemy jeść lunch razem, jako rodzina.- Byłoby miło.- Dzieci mogą bawić się w ogrodzie, rzecz jasna, ale muszą traktować go z szacunkiem.%7ładnychrowerów ani gry w piłkę nożną, młody człowieku!RLT- Możemy mieć tu huśtawkę? - zapytała Caroline.- To chyba możliwe, jeśli znajdziemy jakieś stosunkowo mało widoczne miejsce.Pomyślę o tym.- Dziękuję!- Zakupy pewnie będziesz robiła sama - powiedziała Phyllis.- Wydzielę ci parę półek w jednej zlodówek, żeby nie było żadnych problemów.Rozumiem, że dostajesz jakiś zasiłek.- Niewielki.- I bardzo się cieszę, że masz samochód.Bez własnego środka transportu byłabyś tu trochę odciętaod świata!- Och, to nie mój samochód! Pożyczyła mi przyjaciółka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]