Podobne
- Strona startowa
- Brzezinska Anna, Winiewski Grzegorz Wielka Wojna 01 Za króla, Ojczyznę i garć złota
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Joseph P. Farrell Wojna nuklearna sprzed 5 tysięcy lat
- Robert Jordan Wielkie Polowanie
- Stephen King Mroczna Wieza III
- Matrix (2)
- Forbes Colin Stacja nr 5
- Eschbach Andreas Hide Out
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeœli któryœ z ich towarzyszy wycofa³ siê, z powoduciemnoœci brano go za nacieraj¹cego Rzymianina.Tote¿ wiêcej ¯ydów odno-si³o rany od swoich ludzi ni¿ od nieprzyjació³, a¿ dopiero z nastaniem dniamo¿na by³o okiem obj¹æ stan walki i po rozdzieleniu linii bojowych miotaæpociski i utrzymaæ obronê w nale¿ytym porz¹dku.¯adna ze stron ani nie ustê-powa³a, ani nie okazywa³a znu¿enia.Rzymianie, którzy znajdowali siê podokiem Cezara, wspó³zawodniczyli m¹¿ z mê¿em, oddzia³ z oddzia³em i ka¿dymniema³, ¿e ten w³aœnie dzieñ, jeœli tylko mê¿nie bêdzie siê bi³, przyniesie muawans.¯ydów znów do œmia³ych czynów pobudza³a obawa o los swój w³asnyi œwi¹tyni oraz obecnoœæ tyrana46, który jednych zagrzewa³ s³owem, drugichpopêdza³ biczem i pobudza³ groŸbami.W rezultacie bitwa toczy³a siê g³ówniew miejscu47 i w niewielkiej mierze posuwano siê do przodu i szybko zawraca-no do ty³u, ¿adna ze stron nie mia³a miejsca ani na ucieczkê, ani na poœcig.Przy ka¿dej zmianie po³o¿enia rozbrzmiewa³y z Antonii g³oœne wo³ania swo-ich; jeœli towarzysze ich byli gór¹, krzyczeli do nich, aby œmia³o atakowali,a gdy ustêpowali, aby siê trzymali.By³a to bowiem jakby jakaœ wojna na sce-nie: nic bowiem z tego, co dzia³o siê na polu bitwy, nie mog³o ujœæ przedokiem Tytusa i jego otoczenia.W koñcu walkê zaczêt¹ o godzinie dziewi¹tejw nocy przerwano dopiero oko³o pi¹tej godziny w dzieñ i ¿adna ze stron niezdo³a³a powa¿niej odepchn¹æ drugiej z miejsca, w którym dosz³o do bitwy,lecz sprawê zwyciêstwa pozostawiono nie rozstrzygniêt¹.U Rzymian sporomê¿ów wyró¿ni³o siê w walce, a u ¯ydów z ludzi Szymona — Judes, syn Ma-reotesa, i Szymon, syn Hozeasza, spoœród Idumejczyków — Jakub i Szymon,z których ten drugi by³ synem Akatelasa, a pierwszy Sosasa, ze zwolennikówJana — Geftajos i Aleksas, a spomiêdzy zelotów Szymon, syn Ariego48.7.Tymczasem pozosta³a czêœæ wojska rzymskiego w ci¹gu siedmiudni zburzy³a fundamenty Antonii49 i przygotowa³a szeroki dostêp do œwi¹-tyni.Legiony, które zbli¿y³y siê do pierwszego muru, zaczê³y sypaæ wa³y— jeden naprzeciwko pó³nocno-zachodniego rogu wewnêtrznego dziedziñ-ca œwi¹tynnego, drugi ko³o pó³nocnego kru¿ganka, który sta³ miêdzy dwo-ma bramami, i jeszcze dwa dalsze — jeden naprzeciwko zachodniegokru¿ganka zewnêtrznego dziedziñca œwi¹tyni, drugi naprzeciw pó³nocnego.Jednak¿e roboty u nich z wielkim trudem posuwa³y siê naprzód, a budulecmusiano œci¹gaæ z odleg³oœci stu stadiów50.Niekiedy ponosili szkodywskutek zasadzek, poniewa¿ ufni w swoj¹ zdecydowan¹ przewagê nie za-chowywali nale¿ytej czujnoœci, gdy tymczasem ¯ydzi, którzy nie mieli ju¿nic do stracenia, poczynali sobie coraz zuchwa³ej.Otó¿ niektórzy jeŸdŸcy,ilekroæ wyprawiali siê po budulec lub paszê, zwykle w czasie œci¹gania ma-teria³u puszczali rozkie³zane konie na popas, ¯ydzi zaœ wypadali gromadniei uprowadzali je.Gdy to raz po raz powtarza³o siê, Cezar uwa¿aj¹c, ¿e po-rywania te przypisaæ nale¿y raczej niedbalstwu jego ludzi ni¿ dzielnoœci¯ydów — jak by³o w istocie — postanowi³ zastosowaæ ostrzejszy œrodek,aby zmusiæ pozosta³ych ¿o³nierzy do pilniejszego baczenia na swoje konie.Przeto kaza³ jednego z ¿o³nierzy, którzy je postradali, poprowadziæ naœmieræ i tym odstraszaj¹cym przyk³adem ocali³ konie innym.Bo teraz ju¿nie pozwalali im oddalaæ siê na pastwisko, lecz udawali siê po potrzebnymateria³, jakby zroœli siê z nimi.Tak to Rzymianie zajêci byli szturmowa-niem œwi¹tyni i wznoszeniem wa³ów.8.Dzieñ po wkroczeniu Rzymian51 powstañcy, którym ju¿ wyczerpa³ysiê zrabowane zapasy i srodze pocz¹³ doskwieraæ g³ód, zebrali wszystkieswoje si³y i ko³o godziny jedenastej dnia uderzyli na stra¿e rzymskie na Gó-rze Oliwnej52.S¹dzili, ¿e jeœli najpierw dzia³aæ bêd¹ przez zaskoczenie,a nastêpnie zastan¹ Rzymian przy pokrzepianiu swych si³53, ³atwo siê przeznie przebij¹.Tymczasem Rzymianie ju¿ wczeœniej spostrzegli, jak oni ruszalido ataku, i zbiegli siê szybko z s¹siednich umocnieñ i nie pozwolili im we-drzeæ siê na wa³ obozowy i si³¹ utorowaæ sobie drogê.Dosz³o do zaciêtejwalki, w której obie strony mog³y siê poszczyciæ niejednym dzielnym czy-nem.Rzymianie wykazywali nie tylko si³ê, ale i doœwiadczenie wojenne.¯y-dzi desperacki zapa³ i niepohamowan¹ wœciek³oœæ.Jednych do walki gna³wstyd, drugich koniecznoœæ: Rzymianie poczytywali za wielk¹ hañbê wypu-œciæ ¯ydów niejako schwytanych do sieci, ci zaœ w przebiciu siê przez wa³si³¹ widzieli ostatni¹ deskê ratunku54.Kiedy ¯ydów ju¿ zmuszono do uciecz-ki i zepchniêto w dolinê, jeden z jeŸdŸców kohorty imieniem Pedanius55 za-jecha³ im z boku w pe³nym galopie i porwa³ jednego z uciekaj¹cych nieprzy-jació³, m³odzieñca zreszt¹ silnie zbudowanego i dobrze uzbrojonego,chwyciwszy go za nogê przy kostce.Musia³ siê mocno wychyliæ i to z koniaw pe³nym galopie, ale i okazaæ niema³¹ si³ê ramienia i w ogóle cia³a, a dotego mistrzowskie opanowanie jazdy konnej.Przywiód³ tedy swego jeñca doCezara jakby zdoby³ jakiœ cenny skarb.Tytus wyrazi³ podziw dla si³y tego,który go pochwyci³, i rozkaza³ jeñca ukaraæ56 za udzia³ w ataku na szañce,a sam ca³¹ uwagê skierowa³ na walki tocz¹ce siê wokó³ œwi¹tyni i ponagla³do robót przy sypaniu wa³u.9.¯ydzi tymczasem widz¹c, ¿e ponosz¹ nieustanne straty, a wojna sto-pniowo dosiêga zenitu i skrada siê do Przybytku, postanowili odci¹æ, jakw ciele, które toczy gangrena, zaatakowane ju¿ cz³onki, aby zatrzymaæ dal-sze rozszerzanie siê choroby.Tak wiêc pod³o¿yli ogieñ pod tê czêœæ pó³noc-no-zachodniego kru¿ganku, która ³¹czy siê z Antoni¹, i nastêpnie jeszczeobalili jego czêœæ na dwadzieœcia ³okci i w ten sposób w³asnymi rêkami za-czêli paliæ miejsca œwiête.Dwa dni póŸniej dwudziestego czwartego wymie-nionego wy¿ej miesi¹ca57 Rzymianie pod³o¿yli ogieñ pod przyleg³y kru¿ga-nek.A kiedy p³omienie rozszerzy³y siê na odleg³oœæ piêtnastu ³okci, ¯ydziznowu odciêli dach.W ten sposób nie wyrzekli siê tych dzie³ od razu, alezburzyli tylko po³¹czenie z Antoni¹.Z tej to racji58, chocia¿ mogli przeszko-dzjæ podpalaczom, stali spokojnie, gdy ogieñ siê rozszerza³, miarkuj¹c jegozasiêg tylko swoj¹ korzyœci¹59.Wokó³ œwi¹tyni nie przestano toczyæ bojówi nieustannie dochodzi³o do staræ miêdzy ma³ymi grupami, które czyni³y nasiebie wypady.10.W owych dniach pewien ¯yd imieniem Jonates, m¹¿ ma³ego wzro-stu i niepozorny z wygl¹du, nie wyró¿niaj¹cy siê przy tym ani pochodze-niem, ani niczym innym, wyst¹pi³ ko³o grobowca arcykap³ana Jana60 i ur¹ga-j¹c Rzymianom obraŸliwymi s³owami wyzwa³ najlepszego z nich do walkiz sob¹
[ Pobierz całość w formacie PDF ]