Podobne
- Strona startowa
- Wilson Colin Pasozyty umyslu (SCAN dal 1143)
- Colin Dexter Ktokolwiek widzial scr
- Capp Colin Bron Chaosu
- Wilson Colin Pasozyty umyslu
- Capp Colin Bron Chaosu (2)
- Sisson P. Colin Wewnętrzne przebudzenie
- Magazyn Science Fiction nr 1 (2
- psd Nr 4
- Forbes Colin Tweed 08 Zabójczy wir
- Piers Anthony Sfery
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była to naprawdę góra-widmo.Największa, jaką Beaumont kiedykolwiek wi-dział.Przeciwna strona wysokiego na dwieście stóp urwiska ściana wycho-dząca na morze, sprawiała wrażenie tworu z baśni Tysiąca i Jednej Nocy.Abytam dotrzeć, musieli obejść wielką lodową ostrogę wystającą z zatoki i przebyćwąski przesmyk u podnóża urwiska.Kiedy wydostali się za róg, przed ich ocza-mi rozciągnął się widok, który mógł przerazić każdego.Drugą stronę tego, coze statku wyglądało jak jednolita lodowa ściana, dziurawiły niezliczone ogrom-ne alkowy i jaskinie.Wielkie lodowe nawisy tkwiły niepewnie na zamarzniętychkolumnach wznoszących się pięćdziesiąt i sto stóp nad ich głowami, a poniżejmiejsca, w którym się zatrzymali, wysoko nad poziomem morza, woda wydrą-żyła dziurę o średnicy przynajmniej trzystu stóp, jak gdyby wybił ją niewielkimeteoryt.Tworzyła ona jeziorko czerni, a kiedy wytężyli słuch, do ich uszu dotarłdelikatny plusk wody szmer Prądu Wschodniogrenlandzkiego.Góra-widmo,długa na milę, była zupełnie podziurawiona stanowiła niebezpieczną iluzję,jak gigantyczna drewniana kolumna zniszczona przez termity.Była niebezpiecz-na jak dynamit w ogniu. Zupełnie nie mogę zrozumieć, dlaczego to się nie zawaliło, gdy uderzyłow naszą górę wyszeptał Langer. Takie twory mogą wytrzymać wiele, a potem nagle się zwalają odparłBeaumont. Widzieliśmy już dosyć.Wracajmy.13Log urządzenie do pomiaru prędkości statku względem wody, po której płynie, i do mie-rzenia przebytej przez niego drogi188 Wielkie nieba, popatrz tam, Keith.Mżawka odsunęła się od gigantycznej kolumny lodu, ukazując wysoką nadwieście stóp, lodową wieżę, której wierzchołek ginął z oczu nad ich głowami.Wieża miała przynajmniej sto stóp szerokości i była masywna, ale podziurawionapotężnymi oknami wyciętymi w jej ścianach.Oknami, czyli po prostu dziura-mi w lodzie.Było ich tak wiele, iż Beaumont nie mógł zrozumieć, jakim cudemwszystko to jeszcze trzymało się w pionie.Mżawka przesunęła się nieco wyżeji wówczas Beaumont zdumiał się jeszcze bardziej, widząc, że wieża podpieraławielką lodową płytę nachodząc na nią od tyłu, prawdopodobnie podpierała całeto cholerne urwisko. To się tak długo nie utrzyma powiedział. Lepiej wracajmy.Zaledwie kilka osób na pokładzie statku zostało poinformowanych o tym, coodkryli.Jednak w ciągu godziny ponura wiadomość rozpełzła się po Elroyu jakstado węży.Napięcie wśród załogi wzrosło.Jeżeli komuś zdarzyło się uderzyćłokciem o grodz, wszyscy patrzyli na niego ze zgrozą.Ludzie stracili apetyt, niemogli spać, nie mogli robić nic poza trwaniem w ciszy i spokoju, a bezczynnośćszarpała im nerwy.Dla marynarzy przyzwyczajonych do ciągłego ruchu statkuprzymusowa bezczynność była jeszcze jednym zródłem napięcia.Góry lodoweporuszały się przez cały czas, obracały powoli niesione prądem, ale nie możnabyło tego wyczuć.Minie jeszcze trochę czasu, którego upływu nie mogli mierzyć i wszyscy znajdą się na skraju szaleństwa. Dlaczego interesują nas materiały wybuchowe? zapytał Grayson, gdysiedzieli w kabinie Beaumonta. Jeżeli kiedykolwiek się stąd wydostaniemy, możemy potrzebować czegośw rodzaju broni.Nie mam pojęcia jak, kiedy ani gdzie możemy jej użyć, ale niepodzielam optymizmu Schmidta.Myślałem o czymś w rodzaju pływającej miny,rozmawiałem już na ten temat z DaSilvą. A nie obawiał się.Schmidta? zapytał Langer. DaSilva jest nastawiony buntowniczo odparł Beaumont. W normal-nych warunkach byłoby inaczej, ale cisza i bezruch wykańczają go powoli.Wy-kańczają nas wszystkich dorzucił z ponurym uśmiechem. Elroy już nawetnie zaskrzypi. Jak ci się wydaje, mamy jakieś szansę stąd się wydostać? spytał Gray-son. Jeżeli tak, to tylko wówczas, gdy góra-widmo znajdzie się na południe odnas.Wtedy prąd może ją odciągnąć.Istnieje niewielka szansa, że prąd ją odłamiei wtedy ona popłynie szybciej niż my. Czy w dalszym ciągu jesteś przekonany, że słyszałeś śmigłowiec, kiedybyłeś na tej górze? spytał Grayson. Nie wyglądało na to, żeby Schmidt w touwierzył. To dlatego, że Horst go nie słyszał.A ja nie tylko go słyszałem, ale mam189wrażenie, że widziałem go przez chwilę, kiedy mżawka przesunęła się na kilkasekund. Czyli Papanin już wie, gdzie jesteśmy? Tego się obawiam.Czas pokaże, która by wtedy nie była godzina.Oczywi-ście, jeżeli góra-widmo oddzieli się od nas.* * *Góra-widmo oddzieliła się w piątek, 25 lutego. Około godziny 22.00. in-formował log.Całe wydarzenie nie miało w sobie nic spektakularnego.Nie byłowielkiego rozdzierania lodów ani morskiej powodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]