Podobne
- Strona startowa
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc.BLACK
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc.WHITE
- Christie Agatha Detektywi w sluzbie milosci
- Lucy Maud Montgomery W strone milosci
- Cronin AJ Trzy milosci
- Grochola Katarzyna Podanie o milosc
- Binek Tadeusz
- Andrzej Sapkowski Czas Pogardy
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pero.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kurwa.Teraz wiedzą, że nie śpię.Podchodzą prosto do mnie, siadają na sąsiednim leżaku, wciąż chichocząc w tych swoichwczorajszych ciuchach, z rozmazanym makijażem.Powstrzymuję chęć, by przewrócić oczami. Ty jesteś Dominic Kinkaide, prawda? pyta wysoka brunetka, rozmyślnie przyjmując pozę, w którejjej cycki są ściśnięte.Kiwam głową. Zazwyczaj.Znów chichoczą i teraz odzywa się mała blondynka: Sin mówił nam, że trochę tu pomieszkasz oznajmia z dumą, podekscytowana faktem, żedopuszczono ją do tajemnicy.Teraz naprawdę przewracam oczami.Nie mogę nic na to poradzić.Jezu.Te dziewczyny są zawszetakie same.To ryje mózg.Chętnie będą się tu kręcić i pozwolą się wykorzystać tylko po to, żeby mócpotem opowiadać, że poszły do łóżka z Sinem Kinkaidem.Albo ze mną.Albo nawet z Duncanem, a onjest tylko pieprzonym perkusistą. Tak wam powiedział, co? rzucam. A gdzież to jest mój brat?Brunetka wskazuje w stronę domu. Ciągle w łóżku.Mamy mu przynieść kawę.Ma dziś rano ćwiczenia.Unoszę brew. Masz na myśli próbę?Rumieni się uroczo. No, tak.Znów zamykam oczy. No cóż, zazwyczaj nie znajdziecie kawy przy basenie.Tylko w kuchni.Jeśli pójdziecie w tamtymkierunku, ktoś wam pomoże.Więcej chichotów, potem cisza, choć wciąż wyczuwam ich obecność.Słyszę szept, potem po moimramieniu prześlizguje się dłoń. Hej, jeśli sam nie miałeś jeszcze czasu na śniadanie, to może do nas dołączysz?Na sugestywny ton głosu Blondyny unoszę powieki i widzę, że jej twarz przybrała ponętny,wyczekujący wyraz.Jest absolutnie jasne, że nie mówi o jedzeniu.Co dziwne, twarz, która jeszcze chwilę temu wydawała mi się zmęczona i rozmazana, nagle staje sięniemal kusząca, a przynajmniej nadająca się do użytku.Moje upodobania seksualne podnoszą swebrzydkie łby.Dwie dziewczyny, które zrobią wszystko, żeby mnie zadowolić? Możliwości sąnieskończone. Co proponujesz? pytam z cieniem zainteresowania.To brunetka wyrywa się do odpowiedzi. My mogłybyśmy być twoim śniadaniem.Jeśli chcesz dodaje, niemal nieśmiało.Jej przyjaciółka kiwa zgodnie głową. Mam nadzieję, że masz duży apetyt.Uśmiecham się wilczo, teraz już z całą pewnością zainteresowany. Cóż, słyszałyście kiedyś wyrażenie: Oczy by jadły& ?Jedna z nich się uśmiecha, a druga kiwa głową.Ja też kiwam i pochylam się w przód, mówiąc cicho,jakbym zdradzał sekret. Lubię patrzeć oznajmiam im.Brunetka natychmiast wstaje i delikatnie popycha moje ramiona do tyłu, aż znów opieram sięwygodnie. Więc popatrz na to rzuca pewnym tonem.Chwyta Blondynę i pociąga ją na leżak obok mnie.Jestem Erika ogłasza, popychając Blondynę, aż ta kładzie się na plecach. A to jest Meghan. To nieistotne mamroczę.Ale one mnie nie słuchają.Brunetka ściąga z Blondyny szorty, zsuwa je z jej bioder, a potem liże każdemiejsce, którego dotknęły jej palce.Kiedy przenosi uwagę na cycki drugiej dziewczyny, zdejmując z niejbluzkę, a potem biorąc do ust jeden z tych sterczących małych sutków, mój kutas twardnieje, więcwyciągam go ze spodni.Coś jest ze mną nie tak.Szczytuję, oglądając rozkosz innych ludzi.Albo kiedy w grę wchodzi ból.Albo gdy chodzi o cośdaleko, daleko wykraczającego poza normę.Nie podnieca mnie mój własny udział w grze.Topopieprzone na milion różnych sposobów, ale teraz nie mam zamiaru tego analizować.Teraz mam zamiar obserwować ocierające się o siebie, gorące ciała tych dziewczyn, bo właśnie to namnie działa.Patrzenie, jak splatają się ich języki, jak ich cycki przyciskają się do siebie& to też na mnie działa.A potem Brunetka chowa twarz między nogami Blondyny, a Blondyna dochodzi w jej ustach& Już pomnie.Trzepię sobie, nie dbając o to, że niewiadoma liczba osób z personelu mogłaby wyjrzeć z domu izobaczyć, jak szczytuję na leżaku.Po chwili Brunetka odpycha moją dłoń, zastępując ją swoimi ustami.Blondyna klęka przy moimjajach, liżąc je jak lody w wafelku. Pociągnij mnie za jaja nakazuję Blondynie.Uśmiecha się diabelsko i robi, co jej każę. Mocniej mówię zdecydowanie. Mocniej.Ból przemyka przez moje ciało, kiedy dziewczyna wypełnia polecenie i coraz mocniej ciągnie zajądra.Lubię ból.Odgradza mnie od rzeczywistości.Uśmiecham się i upijam łyk kawy, podczas gdy one pochylają się i nurkują przede mną, ciągną i ssą.Okazuje się, że ten poniedziałek nie jest jednak taki zły.JACEYZerkam na zegar w zapuszczonym, nagrzanym biurze.Dziesiąta trzydzieści siedem.Mieliśmy zjawićsię tu, w Gladiatorach Joego , trzydzieści siedem minut temu.Ja tak właściwie przyszłam przed czasem, nie chcąc z miejsca narazić się Joemu.Urzędnik w sądziepowiedział, że najmniejszy drobiazg może dać Joemu podstawy do odmówienia mi podpisu na raporcie.Ale Dominic Kinkaide najwyrazniej nie przejmuje się takimi rzeczami.Spóznia się.Bardzo się spóznia.%7łeby jakoś oderwać się od tych myśli, wyciągam telefon i dzwonię do mojej najlepszej przyjaciółki.No bo kto wykazałby więcej współczucia niż ona?Maddy odbiera po drugim dzwonku. Cześć, dziewczyno świergocze radośnie. Co tam?Krzywię się w grymasie. Nie udawaj, że nie wiesz mówię marudnym tonem. Wiem, że Gabe wszystko ci powiedział.Jestem do kitu.Wszyscy to wiedzą.Maddy milczy chwilę. Czasami jesteś do kitu przyznaje. Ale przez większość czasu jednak nie.Nabroiłaś.Porządnie.Ateraz to naprawiasz. To się zgadza przytakuję, rozglądając się po zagraconym biurze Joego. Jestem właśnie w centrumsportowym, czekam, żeby zacząć te prace społeczne.Obrzydliwie tu.I ci chłopcy.O mój Boże.Tacyprzerażający.Wyglądają, jakby mogli zadzgać kogoś pod prysznicem.Maddy chichocze. Ciebie nikt nie przeraża.To jedna z rzeczy, które w tobie kocham.Zbierz się w sobie i odbębnij karę,Jace.Potem może łaskawie przyjedziesz się z nami zobaczyć.Tęsknię za tobą. Ja też za tobą tęsknię odpowiadam. I muszę przyjechać, póki jesteś w ciąży.To moja jedynaszansa, żeby zobaczyć cię grubą.Maddy się śmieje i ja też, bo jestem pewna, że moja najlepsza przyjaciółka nawet teraz nie jest gruba.Jest prześliczna jak zwykle.Ale zanim zdążymy powiedzieć sobie więcej, do biura wtacza się Joe pozaledwie dziesięciu minutach nieobecności. Muszę lecieć, Maddy mamroczę pospiesznie. Zadzwonię pózniej.Rozłączam się szybko i patrzę na nowego szefa.Jest wielkim mężczyzną z siwymi włosami, siwymwąsikiem i kwadratową szczęką, o szerokich barach.Wygląda, jakby można go było spotkać wśródrybaków na nabrzeżu czy coś.Ma około sześćdziesiątki i za grosz taktu.Naprawdę, zero. Za kogo ten dzieciak się uważa, do cholery? burczy do mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]