Podobne
- Strona startowa
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Drzewinski Andrzej Stalo sie ju Zbior 29
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka
- Borun Krzysztof , Andrzej Trepk Proxima
- Andrzejewski Jerzy Ciemnosci kryja ziemie
- Krzysztof Borun, Andrzej Trepka Proxima
- Andrzej Pilipiuk Kroniki Jakuba Wedrowycza
- Herbert Frank Bog Imperator Diuny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Aajno mnie obchodzą przepisy! Wykonuję rozkazy arcymistrzyni de Vries!- Dobrze już, kapitanie, nie krzyczcie.Otworzę wam.Owa poterna, jak się okazało, była wąskim, solidnie zaryglowanym przejściem,prowadzącym wprost za mury miasta.Zanim Ciri odebrała z rąk pachołka karafkę,zobaczyła, jak ową poternę otworzono, a Rayla i jej oddział wyjechali na zewnątrz, wnoc.Zamyśliła się.***- No, nareszcie - ucieszyła się Margarita, nie wiadomo, czy na widok Ciri, czyniesionej przez nią karafki.Ciri postawiła karafkę na stoliku - najwidoczniej zle, boTissaia de Vries natychmiast ją poprawiła.Nalewając, Yennefer popsuła całeustawienie i Tissaia znowu musiała poprawiać.Ciri ze zgrozą wyobraziła sobieTissaię w roli nauczycielki.Yennefer i Margarita wróciły do przerwanej rozmowy, nie żałując karafki.DlaCiri stało się jasnym, że wkrótce będzie znowu musiała biec po nową.Zamyśliła się,przysłuchując rozmowie czarodziejek.- Nie, Yenna - potrząsnęła głową Margarita.- Nie jesteś, jak widzę, nabieżąco.Zerwałam z Larsem.To już skończone.Elaine deireadh, jak mawiają elfy.- I dlatego masz ochotę się urżnąć?- Między innymi - potwierdziła Margarita Laux-Antille.- Smutno mi, nieukrywam.W końcu byłam z nim przez cztery lata.Ale musiałam z nim zerwać.Ztakiej mąki nie bywa chleba.- Zwłaszcza - parsknęła Tissaia de Vries, wpatrzona w złote wino w kołysanympucharze - że Lars był żonaty.- To akurat - wzruszyła ramionami czarodziejka -uważam za pozbawioneznaczenia.Wszyscy atrakcyjni mężczyzni w interesującym mnie wieku są żonaci, nicna to nie poradzę.Lars kochał mnie, a i mnie wydawało się przez czas jakiś.Ach,co tu dużo mówić.Za dużo chciał.Zagroził mojej swobodzie, a mnie mdli na samąmyśl o monogamii.Zresztą, wzięłam przykład z ciebie, Yenna.Pamiętasz tamtąrozmowę, w Yengerbergu? Gdy postanowiłaś zerwać z tym twoim wiedzminem?Radziłam ci wówczas, byś się zastanowiła, mówiłam, że miłości nie znajduje się naulicy.Ale jednak to ty miałaś rację.Miłość miłością, a życie życiem.Miłość mija.- Nie słuchaj jej, Yennefer - powiedziała zimno Tissaia.- Jest rozgoryczona ipełna żalu.Wiesz, dlaczego nie idzie na bankiet do Aretuzy? Bo wstydzi pokazać siętam sama, bez mężczyzny, z którym kojarzono ją od czterech lat.Którego jejzazdroszczono.Którego straciła, bo nie umiała docenić jego miłości.- Może by tak porozmawiać o czymś innym? - zaproponowała Yennefer,pozornie niefrasobliwym, ale odrobinę zmienionym głosem.- Ciri, nalej nam.Cholera,mała ta karafka.Bądz milutka, przynieś jeszcze jedną.- Przynieś dwie - zaśmiała się Margarita.- W nagrodę też dostaniesz łyczek iusiądziesz przy nas, nie będziesz już musiała strzyc z daleka uszami.Twoja eduka-cja rozpocznie się tutaj, zaraz, zanim jeszcze trafisz do mnie, do Aretuzy.- Edukacja! - Tissaia wzniosła oczy ku powale.- Bogowie!- Cicho, ukochana mistrzyni - Margarita pacnęła się dłonią w mokre udo,pozorując gniew.- Teraz ja jestem rektorką szkoły! Nie udało ci się ściąć mnie nakońcowych egzaminach!- %7łałuję.- Ja też, wyobraz sobie.Miałabym teraz prywatną praktykę, jak Yenna, niemusiałabym męczyć się z adeptkami, nie musiałabym wycierać nosów tympłaksiwym ani użerać się z tymi hardymi.Ciri, posłuchaj mnie i ucz się.Czarodziejkazawsze działa.yle czy dobrze, okaże się pózniej.Ale trzeba działać, śmiało chwytaćżycie za grzywę.Wierz mi malutka, żałuje się wyłącznie bezczynności,niezdecydowania, wahania.Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal,nie żałuje się.Spójrz na tę poważną panią, która siedzi tani, robi miny i pedantyczniepoprawia, co może.To Tissaia de Vries, arcymistrzyni, która wychowała dziesiątkiczarodziejek.Ucząc je, że należy działać.%7łe niezdecydowanie.- Przestań, Rita.- Tissaia ma rację - powiedziała Yennefer, wciąż wpatrzona w kąt łazni.-Przestań.Wiem, że smutno ci z powodu Larsa, ale nie zamieniaj tego w naukiżyciowe.Dziewczyna ma jeszcze czas na tego typu nauki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]