Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Roger Manvell, Heinrich Fraenkel Goering
- Maurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklec (3)
- Maurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklec
- Chmielewska Joanna Przekleta bariera (SCAN dal 770 (2)
- Maurice Druon Krol z zelaza krolowie przeklec (2)
- Dan Simmons Hyperion
- Allbeury Ted Wszystkie nasze jutra
- Capp Colin Bron Chaosu (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zastanawiam się, co się stało z naszymi końmi?- Kręcą się tam.Mogę je przyprowadzić.- Zrób to.Black popędził w dół.Dilvish zbliżył się do Reeny.- Nie jestem w stanie tu kopać - powiedział.- Będę musiał przykryć jego zwłoki skałą.Reena kiwnęła głową.Wyciągnął rękę i ścisnął ją za ramię.- Nie mogłaś tego przewidzieć.- Widziałam więcej niż sobie wyobrażałam - odparła.- Byłoby lepiej, gdybym więcej sobie wyobrażała lub widziała mniej.Odwróciła się, a jego ręka zsunęła się po jej ramieniu.Ruszył w poszukiwaniu miecza.Jechali całą noc, aż dotarli do skalistej enklawy wolnej od wiatrów; tuż przy granicy wiecznych śniegów, w miejscu, gdzie szlak skręcał w dół ku równinom i wiośnie.Tam znaleźli schronienie i sen.Konie przywiązali do wystającej skały, a Black, niczym skrawek krajobrazu, tkwił nieruchomo nieco dalej.Dilvish przebudził się, kiedy niebo na wschodzie przybrało różową barwę.W zranionych miejscach czuł tępy ból.Usiadł i wciągnął buty.Ani Reena, ani Black nie poruszyli się, gdy podążył ku odzianej w skóry postaci z laską stojącej po prawej stronie szlaku.- Dzień dobry - odezwał się cicho.Staruszek skinął głową.- Chcę podziękować ci za amulet.Ocalił mi życie.- Wiem.- Dlaczego to zrobiłeś?- Kiedyś złożyłeś ofiarę Taksh'mael.- Czy to takie ważne?- Jesteś ostatnim, który pamięta jego imię.- A siebie nie liczysz?- Ja nie zaliczam się do jego czcicieli, chyba że w najbardziej narcystycznym sensie.Dilvish spojrzał na niego jeszcze raz.Postać wydawała się wyższa, szlachetniejsza, a w jego oczach było coś, co kazało mu patrzeć bez przerwy przed siebie, uczucie nieziemskiej głębi, siła.- Odchodzę - ciągnął.- Nie było mi łatwo uwolnić się od tego miejsca.Odprowadź mnie kawałek.Odwrócił się i nie spoglądając za siebie ruszył naprzód.Dilvish podążył za nim w stronę śnieżnych brzegów, wyrzucając z siebie parujące oddechy.- Czy to dobre miejsce, tam, dokąd jedziesz?- Chciałbym tak myśleć.Słyszałem cię wcześniej.To prawda, że każdy może mieć dwie osobowości.Teraz mam tylko jedną i za to ci dziękuję.Kiedy krajobraz nabrał śnieżnej barwy, Dilvish chuchnął w dłonie i zaczął je rozcierać.- Obdarzony teraz jestem mocą większą niż jest mi potrzebna.Czy jest coś, co mógłbym ci podarować?- Czy mógłbyś podarować mi życie czarownika o imieniu Jelerak?Zauważył, jak staruszek zachwiał się przez moment.- Nie - padła odpowiedź.- Znam go dobrze, ale to, o co prosisz, nie byłoby łatwe.Potrzebujesz na to więcej niż mogę dać.Nie łatwo się z nim uporać.- Wiem.Mówi się, że on jest najlepszy.- A jednak istnieje ktoś, kto mógłby zniszczyć go jego własną bronią.- A któż to taki?- Ten, o którym wspomniałeś.Na imię mu Ridley.- Ridley nie żyje.- Nie.Jelerak pokonał go, ale brakło mu sił, by go zniszczyć.Uwięził go wiec pod gruzami Lodowej Wieży.Zamierza tam powrócić, gdy odzyska swą moc i by dokończyć dzieła.- Nie brzmi to zbyt obiecująco.- Ale on nie może tego zrobić.- Dlaczego nie?- Ich konflikt przyciągnął uwagę największych czarowników świata.Przez wieki poszukiwali sposobu przeciwko Jelerakowi.Kiedy nie udało się Ridleyowi pokonać wroga, zjednoczyli swe siły i nałożyli na zrujnowaną wieżę magiczną barierę, której nie przerwie nawet Jelerak.Teraz mają swoją gwarancję bezpieczeństwa.Gdy będzie ich nękał, mogą zagrozić podniesieniem bariery i uwolnieniem Ridleya.- A Ridley zniszczyłby go przy następnej okazji?- Nie wiem.Ale miałby największą ku temu szansę.- Czy mógłbym uwolnić Ridleya nie korzystając z żadnej pomocy?- Wątpię.- Obawiam się, że muszę już iść.Przykro mi.Pokazał na wschód, gdzie właśnie wschodziło słońce.Dilvish spojrzał w tym kierunku i ujrzał szkarłatne zasłony chmur.Gdy odwrócił wzrok, staruszek był już daleko, wspinając się z zadziwiającą prędkością i zwinnością na iskrzące się, śnieżne zbocze.Okrążył kamienny występ i zniknął.- Zaczekaj! - krzyknął - Mam jeszcze więcej pytań!Nie zwracając uwagi na doskwierający ból, Dilvish rozpoczął wspinaczkę śladem staruszka.Zauważył, że nierówne ślady stają się coraz płytsze i coraz bardziej od siebie oddalone.Okrążywszy występ, znalazł już tylko jeden, prawie niewidoczny.Następnego popołudnia opuścili góry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]