Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Solomon Managing Across Cultures
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- No cóż.Miałem ciężka podróż.ale spróbuję - Rourke uśmiechnął się.- Świetnie.Z pewnością macie sobie wiele do powiedzenia.- I znów posłała mu uśmiech.Następnie musiał uścisnąć rękę wszystkim innym, a gdy już odeszli, wykrzywił pogardliwie usta do Marthy Bogen.Prawą ręką chwycił ją za lewe ramię i wbił mocno palce w ciało.- Odpowiesz mi teraz.- Chodźmy do mnie, Abe, to spróbuję.“Zaśmiała się całkiem szczerze” - pomyślał.- Wezmę motor.Stoi na rogu.- Odwrócił się, obawiając trochę, iż od momentu, gdy ostatni raz patrzył w tamtą stronę, ktoś mógł go zabrać.Stał jednak nietknięty.- Przypuszczam, że macie też czynną stację benzynową?- Tak, jutro będziesz mógł napełnić zbiornik.Powinieneś zostać tutaj na noc.W moim domu.Wszyscy tego oczekują.- Dlaczego? - wyrzucił z siebie John.- Powiedziałam im, że jesteś moim bratem.Znów się uśmiechnęła, biorąc go za rękę i ruszając przez topniejący tłum.- Dlaczego im to powiedziałaś?- Gdyby dowiedzieli się, że jesteś obcy, wtedy musieliby coś zrobić.Z uśmiechem ukłoniła się starszej pani mijającej ich.Rourke też się ukłonił, po czym spytał chrapliwym głosem:- Co zrobić?- Większość obcych nie chce zostać.- Nikt nie uwierzy, że jestem twoim bratem, przecież to widać jak na dłoni.- Mój brat miał przyjechać.Najprawdopodobniej nie żyje, jak wszyscy na zewnątrz.Bóg raczy wiedzieć, jak ty przeżyłeś.- Wielu z nas przeżyło.Nie wszyscy są martwi.- Wiem, ale to musi być straszne, ten świat na zewnątrz.- Wiedzą, że nie jestem twoim bratem.- Wiem o tym - rzekła Martha Bogen.- Lecz to nie ma żadnego znaczenia dopóty, dopóki będziesz udawał.John potrząsnął głową i popatrzył na nią, a później powiedział ściszonym głosem:- Udawać? Co tu się dzieje, do cholery?- Nie potrafię ci tego do końca wyjaśnić, Abe.- John - mówiłem ci już!- John.Chodźmy do mnie.Wyśpisz się na tapczanie.Wygląda na to, że dzisiaj jest okropna pogoda poza doliną.A jutro po dobrym śniadaniu, a nie tych okropnych hot-dogach, zdecydujesz, co robić.Rourke zatrzymał się obok motoru.- Nie zostanę, nie teraz - powiedział jej, czując jak jeżą się mu włosy z tyłu głowy, co oznaczało, że jest gorzej, niż mógł: sobie wyobrazić.- Widziałeś policję przy wjeździe do miasta, John?- No i co z tego? - spojrzał na nią.- Wpuszczają każdego, ale nie pozwolą ci wyjechać.Nocą nie dasz rady, jeśli nie znasz doliny.A ja ją znam.Przed śmiercią mojego męża często chodziliśmy tam na spacery.Mój mąż dużo polował na jelenie.Znam tutaj każdą ścieżkę.Rourke poczuł, jak opadły mu kąciki ust.- Jak dawno umarł twój mąż?- Był lekarzem.Ty też masz ręce jak doktor, John.Dobre ręce.A umarł pięć lat temu.W dolinie wybuchła epidemia grypy i zaharował się.Dzieci, kobiety w ciąży, wszyscy to mieli.On też, zaraził się i umarł.- Przykro mi, Martha - powiedział jej szczerze - ale nie mogę zostać.- Mamy dwunastu policjantów i ostatnio pracują na dwie zmiany.Sześciu na służbie, a sześciu wolnych.Musiałbyś dać, radę sześciu policjantom, aby wydostać się z miasta.I do tego ta zamieć.- Dotknęła jego twarzy prawą ręką.- Powinieneś się ogolić.Myślę, że gorący prysznic i wygodne łóżko dobrze ci zrobią.Zarumieniła się i dodała:- W pokoju gościnnym, oczywiście.Rourke kiwnął głową.Przez sto mil nie było żadnego strategicznego punktu, a on potrzebował benzyny.Powolna jazda w śnieżycy wyczerpała bak motocykla.- Czy ta stacja naprawdę ma paliwo? - spytał ją.- Możesz nawet skorzystać z mojej karty kredytowej, John.Jeśli nie masz pieniędzy.Rourke podniósł na nią oczy, nie odzywając się ani słowem.“Karta kredytowa? - pomyślał.Benzyna? Bez niej nie będę mógł kontynuować poszukiwań Sarah i dzieci”.- W porządku, Martha.Przyjmuję twoje wspaniałomyślne zaproszenie.Dziękuję.Gdy to mówił, czuł jak cierpnie mu skóra.Rozdział XVTildie sapała ciężko, a kłęby pary dobywały się z jej nozdrzy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]