Podobne
- Strona startowa
- Crichton Michael Norton N22 (SCAN dal 739)
- Crichton Michael Norton N22 (2)
- Crichton Michael Norton
- Pyle Howard Wesole przygody Robin Hooda (SC
- Kazantzakis Nikos Ostatnie kuszenie Chrystusa (SC
- Christie Agata Tajemnica lorda Listerdalea (SC
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Cook Robin Toksyna (3)
- Anderson Kevin J. Moesta Rebecc Miecze swietlne
- Howard Robert E. Conan Droga do tronu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Prychnęłam jak zagniewany kot.W tej samej chwili przypomniałam sobie o zwierzętach.Musiały się gdzieś schronić, tutaj ich nie było.- Ciemne Moce - zastanowił się Kerovan.- Czy taka Moc może wyczuć, że jest poszukiwana i w oczekiwaniu zbierać własne sługi, takie jak Thas?- W jakim celu? Ciemne Moce będą górowały nad Ogarami niczym panowie nad sługami lub niewolnikami - powiedziałam.- Najeźdźcy wkrótce to odkryją, otrzymają takiego władcę, o jakim nawet się im nie śniło.- Sen - powiedział jakby do siebie.- Tak, właśnie.sen.- Jaki sen?Domyśliłam się, że mówi o czymś ważnym.Chciałam się dowiedzieć, musiałam się o nim dowiedzieć jak najwięcej, nawet o jego marzeniach.Owa potrzeba narastała we mnie niczym morska fala.Całą siłą woli musiałam się powstrzymać, aby nie eksplodować lawiną pytań, w wyniku których Kerovan chłodno odwróciłby się ode mnie.Nie mogłam go odnaleźć, dopóki sam mi na to nie zezwoli.- Po prostu sen.- Zrozumiałam, że więcej nie powie.Szybko zmienił temat, jak gdyby chciał odepchnąć wszelkie wspomnienia i zapytał o moje przygody.Ponownie zapragnęłam, aby zabłysło światło i abym mogła ujrzeć jego twarz, odczytać wszelkie ślady uczucia.Rozmowa w ciemności przypominała poruszanie się po omacku.Rozmawialiśmy także o Elys i Jervonie.Wiadomość o ich ucieczce przed Thas sprawiła mi ogromną radość.Tak bardzo chciałam zapytać mego pana, czy zauważył, jak dobrze było im razem - pomimo że tak bardzo różnili się od siebie.Według zasad przyjętych w Dales nie mieli szans, aby żyć razem w pełnej harmonii.Wiedziałam jednak, że nie odważę się teraz o tym mówić.Opowiedziałam więc o mojej ucieczce przez Ciemność, o czarach uskrzydlonej kuli.Mówiliśmy też o kotach, a później pokazałam Kerovanowi pierścień, jedyny klejnot, jaki pozostał z zaczarowanej komnaty.Kiedy nasze ręce zetknęły się, jego bransoleta rozbłysła ogniem, stało się oczywiste, że to, co znalazłam, było związane z Mocą.Byłam jednak pewna, że pierścień był teraz jedynie cieniem dawnych czarów, nigdy nie rozpalił się tak, jak czyniła to kula z Gryfem, pomimo że pasował na mój palec, jak gdyby właśnie dla mnie został zrobiony.Ponownie odważyłam się wziąć go za rękę.Z radością stwierdziłam, że odwzajemnił uścisk i nie odrzucił mnie.- Gdyby istniał jakiś sposób, aby wydostać cię z Odłogów - powiedział i zacisnął palce na mojej dłoni tak mocno, że prawie krzyknęłam" z bólu.Nie pragnęłam jednak, aby mnie wypuścił z uścisku.- Przekazałem wiadomość Imgry'ego.Moglibyśmy pojechać na wschód.Nie próbowałam się z nim spierać.Wiedziałam jednak doskonale, że nigdy nie zawrócimy.Odłogi wycisnęły na nas swe piętno - nie byliśmy w stanie ich opuścić.Nie miałam do czego wracać - nic nie traciłam przez odejście.Może tutaj mogłabym także marzyć i urealnić owe marzenia.Udaliśmy się na spoczynek - wciąż oddzielnie.Płakałam trochę w ciszy i ciemności, kolejna nadzieja zawiodła.Kerovan wkrótce zasnął.Słyszałam jego równy oddech - tak bardzo pragnęłam zobaczyć jego twarz, patrzeć na niego, gdy spał.Nie wiedziałam dlaczego, ale było to życzenie płynące z głębi mego serca.Tak bardzo pragnęłam strzec go przed niebezpieczeństwem i smutkiem, chronić przed nocnymi koszmarami.Gryf zabłysnął łagodnie na mojej piersi, usiadłam i otoczyłam kolana ramionami.Myślałam o bolesnych i smutnych rzeczach.Nagle zobaczyłam błyszczące w mroku oczy.Dłoń opadła na rękojeść noża.W tym samym momencie zrozumiałam, kto skrada się wśród nocy i nie chcąc budzić mego pana spróbowałam porozumieć się telepatycznie.“Co się dzieje?"“Nic" - usłyszałam w odpowiedzi.Wydawało mi się, że rozpoznałam kota.“Co masz na palcu, córko obcych?"Wyciągnęłam dłoń.Kamień na palcu także jarzył się lekko, znacznie jednak słabiej niż Gryf.Ponownie spróbowałam przesłać mysi.“Znalazłam go w zamkniętej komnacie", byłam pewna, że kot doskonale wiedział o moich poszukiwaniach.Czy miał mi za złe wtrącanie się w rzeczy, których nie rozumiałam? Wyciągnęłam drugą rękę przygotowując się do zdjęcia pierścienia, gdyby tego zażądał.“Ta, która go niegdyś nosiła, była wielką damą." Jego myśli były dla mnie niezrozumiałym wspomnieniem.“Znalazłaś go, gdy wszystko pozostałe zniknęło.więc weź pierścień w podarunku.Tylko na jej życzenie mógł się stać własnością innej osoby".“Kim była?" - odważyłam się zapytać.“Imiona giną wśród mijających wieków.Żyła, kochała, była bardzo odważna i potrafiła przyciągnąć do siebie ludzi o wielkich sercach.Odeszła od nas z własnego wyboru, w czasie określonym przez nią samą.Tyle powinno ci wystarczyć, córko obcych.Wydaje mi się jednak, że dzisiaj obdarowała cię o wiele bardziej, niż jesteś w stanie zrozumieć."Oczy zniknęły, a głos zamilkł.Chciałam wiedzieć więcej, było to uczucie równie silne jak pozyskanie zaufania Kerovana.Wiedziałam jednak, że jest to niemożliwe.Podniosłam pierścień do policzka i przytuliłam.Był taki gładki.Nie potrafiłam określić uczucia, jakie nagle mnie przeniknęło.było to ukojenie, niczym chłodna ręka na rozpalonym czole lub zimny napój podany zaschniętym ustom.Położyłam się znowu.Byłam teraz spokojna.Przestałam myśleć o przyszłości, cieszyłam się, że tuż obok mnie śpi mój pan i że jesteśmy razem.Nie myślałam, że to, co się wkrótce zdarzy, rozedrze moje serce.Spałam lekko i obudziłam się wczesnym rankiem.Usiadłam i przeciągnęłam zdrętwiałe kończyny.Tę noc spędziłam na kamieniach, a juki nie były miękką poduszką.Usłyszałam dźwięk i spojrzałam na Kerovana.Był cały spocony, a na twarzy malował się wyraz takiego bólu, że na chwilę przestałam oddychać.Oczy miał zamknięte.sen? Ale jaki sen mógł go tak zranić?Nagle twarz wygładziła się.Teraz wyglądał, jak gdyby był wyrzeźbiony z mlecznobrązowego kamienia - nie było w nim nawet jednej iskry życia.Był niczym statua wzniesiona ku czci dawno zmarłego bohatera.Już dawno go takim nie widziałam - pozbawionym wszelkiej obrony, bez pancerza opanowania, jaki przywdziewał na co dzień.Takim go zapamiętałam z dni, jakie spędziłam z nim powracając z Odłogów po walce stoczonej z Rogearem i diablicą, która go urodziła, ale nie była mu matką.Był wówczas osłabiony walką, w której spotkały się dwie przeciwstawne Moce.Po raz pierwszy zastanowiłam się nad słowami, jakie Neevor wypowiedział po bitwie.Nazwał mego pana “krewnym" i powiedział, że Kerovan stanowił cząstkę innej osobowości.Przypomniałam sobie także, jak Kerovan “rzucił" w swą matkę imieniem, zupełnie jakby była to broń, i jak zranił ją “ostrzem" kryjącej się w owym słowie Mocy.Nie wiedziałam, co mam sądzić.Kerovan nigdy potem o tym wszystkim nie wspominał.Wereriders kazali mu odnaleźć podobnych do niego.Może oboje powinniśmy właśnie tego dokonać.Kraina Dales - z determinacją potrząsnęłam głową.Wypełniliśmy już nasze zadanie.Moi ludzie byli bezpieczni.Kerovan zaniósł wiadomość Imgry'ego.Wyzwoliliśmy się z mocy High Hallack.Nagle zrozumiałam dziwność swoich myśli, przecież należałam do rodu Dales i byłam czystej krwi.A jednak - przytuliłam do siebie Gryfa.Przez całe życie powtarzano mi, że dla kogoś mającego moje dziedzictwo przebywanie i wśród Dawnych Ludzi groziło śmiertelnym niebezpieczeństwem.Przypomniałam sobie moją prośbę do Elys.miała mnie uczyć, jak stosować posiadane umiejętności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]