Podobne
- Strona startowa
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- Wierciński Andrzej Magia i religia. Szkice z antropologii religii
- Andrzej Ziemiański Pomnik Cesarzowej Achai t2
- Drzewinski Andrzej Stalo sie ju Zbior 29
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka
- Borun Krzysztof , Andrzej Trepk Proxima
- Andrzejewski Jerzy Ciemnosci kryja ziemie
- Krzysztof Borun, Andrzej Trepka Proxima
- Andrzej Pilipiuk Kroniki Jakuba Wedrowycza
- adobe.photoshop.7.pl.podrćÂcznik.uzytkownika.[osloskop.net]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wierzmi, Duny, lepiej, żeby zginął.- Jesteś blady - powiedział niemal łagodnie Emhyr var Emreis.- Nie podniecaj się tak, bo gotoweś zemdleć.Odszedł od szafy, odsunął krzesło, usiadł.Wiedzminowi faktycznie kręciło się w głowie.- %7łelazny Jeż - zaczął spokojnie i cicho cesarz - to miał być sposób na zmuszenie mojego ojca do współpracyz uzurpatorem.Było to po przewrocie, ojciec, obalony cesarz, był więziony i torturowany.Nie dawał sięjednak złamać, więc spróbowano innego sposobu.Na oczach ojca wynajęty przez uzurpatora czarownikzmienił mnie w maszkarę.Czarownik dołożył nieco z własnej inicjatywy.Humoru mianowicie.Eimyr to wnaszym języku "jeż".- Ojciec nie dawał się złamać i zamordowano go.Mnie zaś wśród drwin i szyderstw, wypuszczono w lesie iposzczuto psami.%7łycie ocaliłem, nie ścigano mnie zbyt zawzięcie, albowiem nie wiedziano, że czarownikrobotę spartaczył, że w nocy wraca mi postać ludzka.Na szczęście znałem kilka osób, których wiernościmogłem być pewien.A miałem wówczas, dla twej wiadomości, trzynaście lat.- Z kraju musiałem uchodzić.To zaś, że ratunku na urok powinienem szukać na Północy, za SchodamiMarnadalu, wyczytał w gwiazdach pewien trochę zwariowany astrolog o imieniu Xarthisius.Potem, gdy już171byłem cesarzem, podarowałem mu za to wieżę i sprzęt.Podówczas musiał pracować na pożyczonym.- O tym, co zdarzyło się w Cintrze, wiesz, szkoda czasu, by w rzecz tę się wgrążać.Przeczę jednak, jakobymiał z tym coś wspólnego Vilgefortz.Po pierwsze, nie znałem go wówczas jeszcze, po drugie, miałem silnąawersję do magików.Do dziś ich zresztą nie lubię.Ach, za pamięci: gdy odzyskałem tron, dopadłemtamtego czarownika, który wysługiwał się uzurpatorowi i katował mnie na oczach ojca.Też popisałem siępoczuciem humoru.Magik nazywał się Braathens, a w naszym języku brzmi to niemal tak samo, jak"smażony".- Dość jednak dygresji, wróćmy do rzeczy.Vilgefortz potajemnie odwiedził mnie w Cintrze krótko ponarodzinach Ciri.Podał się za konfidenta ludzi, którzy w Nilfgaardzie byli mi wciąż wierni i konspirowaliprzeciw uzurpatorowi.Zaoferował pomoc i wkrótce dowiódł, że pomóc potrafi.Gdy, wciąż nieufny,spytałem o motywy, bez żadnego owijania w bawełnę oświadczył, że liczy na wdzięczność.Na łaski,przywileje i władzę, jaką obdarzy go wielki cesarz Nilfgaardu.Czyli ja.Potężny władca, który władał będziepołową świata.Który spłodzi potomka, który władał będzie połową świata.Przy boku owych wielkichwładców, oświadczył bez skrępowania czarownik, sam ma zamiar wysoko wyrosnąć.Tu wyciągnąłzwiązane wężową skórą zwoje i polecił mojej uwadze ich treść.- Tym sposobem poznałem przepowiednię.Dowiedziałem się o losie świata i wszechświata.Dowiedziałemsię, co muszę zrobić.I doszedłem do wniosku, że cel uświęca środki.- No jasne.- W Nilfgaardzie tymczasem - Emhyr puścił ironię mimo uszu - moje sprawy miały się coraz lepiej.Moipartyzanci zdobywali coraz większe wpływy, wreszcie, mając za sobą grupę oficerów liniowych i korpuskadetów, zdecydowali się na zamach stanu.Do tego potrzebny byłem jednak ja.Własną osobą.Prawydziedzic tronu i korony cesarstwa, prawy Emreis z krwi Emreisów.Miałem być czymś w rodzaju sztandarurewolucji.Między nami mówiąc, sporo rewolucjonistów żywiło nadzieję, że nie będę niczym ponadto.Ci znich, którzy jeszcze żyją, do dziś nie mogą odżałować.- Ale, jak się rzekło, zostawmy dygresje.Musiałem wrócić do domu.Przyszedł czas, by Duny, fałszywykrólewicz z Maecht i lipny cintryjski diuk upomniał się o swe dziedzictwo.Nie zapomniałem jednak oprzepowiedni.Musiałem wrócić razem z Ciri.A Calanthe uważnie, bardzo uważnie patrzyła mi na ręce.- Ona nigdy ci nie ufała.- Wiem.Sądzę, że coś wiedziała o tej wróżbie.I zrobiłaby wszystko, by mi przeszkodzić, a w Cintrze byłemw jej mocy.Było jasne: musiałem wrócić do Nilfgaardu, ale tak, by nikt nie mógł odgadnąć, że ja jestemDuny, a Ciri to moja córka.Sposób podsunął mi Vilgefortz.Duny, Pavetta i ich dziecko mieli umrzeć.Zginąć bez śladu.- W upozorowanej katastrofie statku.- Tak jest.Podczas rejsu ze Skellige do Cintry, na Głębi Sedny, Vilgefortz miał wciągnąć okręt w magicznywsysacz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]