Podobne
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Dick Philip K. My zdobywcy
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu (2)
- King Stephen Desperacja (2)
- Philip K. Dick Ubik
- Anderson Marina Mroczny Sekret
- Matywiecki Piotr Twarz Tuwima
- Eddings Dav
- King Stephen Mroczna wieza II Roland
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z przeciągłym jękiem bólu ukląkł na drewnianej podłodze.Mimo to wciąż jeszcze nie stracił nadziei.Cassiar był teraz wściekły, a gdy wpadał w gniew, stawał się nieostrożny.— Pobłażałem ci, gdyż byłeś dla mnie czymś nowym — ciągnął władca wampirów, stając przed klęczącym Janderem — ale już nie jesteś.Jander wbrew swojej woli wyciągnął rękę w kierunku jednego z prowizorycznych ościeni.Zgrzytnął zębami, starając się przezwyciężyć moc mentalnego rozkazu, a jego smukłe, złote palce zamknęły się wokół kawałka drewna.Ręka Jandera wolno zbliżyła się ku jego piersi, koniec drewnianego ościenia mierzył prosto w serce złotego elfa.— Twoje dłonie są narzędziami, które przyniosą śmierć tobie, a nie mnie — rzucił szyderczo Cassiar.— Nie! — rozległ się zduszony okrzyk.Frajen wyciągnął rękę, w której trzymał święty symbol swego zakonu w stronę twarzy Cassiara.— W imię Lathandera, Pana Świtu.Cassiar był starym wampirem, zdecydowanie zbyt potężnym, by mogły go zniszczyć rozpaczliwe poczynania młodego, niedoświadczonego kapłana.Wywrócił oczyma i mruknął przez zęby:— Och, proszę.Wyciągnął jedną bladą jak płótno rękę, by przyciągnąć kleryka do siebie.Drugą jednym zamaszystym ruchem rozpłatał Frajenowi gardło.Jander krzyknął przeciągle.Miodopłynny głos Frajena już nigdy nie wypełni oberży śpiewem.Kapłan stanął po jego stronie.Zrobił to z własnego wyboru.A teraz nie żył.Oczyma duszy elf ponownie dostrzegł wyraz obrzydzenia na twarzy Rhynn — tej, która jeszcze nie tak dawno nazwała go swoim przyjacielem — i rozszarpane zwłoki małej dziewczynki, która padła ofiarą Cassiara w wiejskiej chudobie za miastem.Przy-pomniał sobie dziewczęcy perlisty śmiech Aluise, której gardło wypełniała teraz jej własna krew.Zobaczył przerażonych, bez-radnych wieśniaków i muzyków.I to właśnie on sprowadził na nich zgubę — na nich i na dziesiątki innych, wspomagając Cassiara w jego krwawych wypadach.Cassair zdekoncentrował się na chwilę, przenosząc uwagę ze złotego elfa na Frajena.Jander przez sekundę lub dwie dysponował własną wolą, ale nie wykorzystał tej okazji na podjęcie walki.Miast tego wezwał pomoc — przywołał Indygo.Czarny kot niczym bezszelestny cień wyłonił się z ciemności i ogarnięty morderczym szałem jednym zwinnym susem rzucił się na Cassiara.Jego ostre, zakrzywione pazury mierzyły w kierunku brązowych oczu władcy wampirów i dosięgnąwszy celu, rozorały je.Cassiar ryknął przeraźliwie, gdy strugi krwi trysnęły z jego zranionych oczu.Gwałtownym ruchem wyciągnął ręce, usiłując pochwycić kota.Indygo w dalszym ciągu atakował drapiąc i szarpiąc, dopóki Cassiar swoimi pazurami nie przeszył obu boków zwierzęcia.Kot wydal jeszcze jedno długie, spazmatyczne miauknięcie, targnął konwulsyjnie całym ciałem i skonał.Oślepiony Cassiar nie mógł już skupić swego zabójczego spojrzenia na Janderze, a tym samym jego władza nad zło-tym elfem znacznie osłabła.Jander rzucił się na swego pana.Dwa wampiry runęły na stół, rozrzucając na wszystkie strony kubki i kufle.Pomimo ślepoty Cassiar błyskawicznie do-szedł do siebie.-Gdy Jander szeroko otworzył usta i pochylił głowę, by zagłębić kły w gardle władcy wampirów, Cassiar podźwignął się.Gwałtownym ruchem przetoczył się w bok, przyciskając drobniejszego elfa całym ciężarem do ziemi.Elf wampir zdołał unieść jedną rękę, by osłonić szyję i krzyknął, gdy Cassiar zatopił kły głęboko w jego ciele.Ostre zęby wampira zetknęły się na przedramieniu Jandera, a Cassiar, targnąwszy gwałtownie głową do tyłu, wyrwał mu spory kawał mięsa.Elf wypuścił trzymany w ręku kołek.— Ty niewdzięczny łajdaku — warknął władca wampirów przez okrwawione zęby — jeden dzień odpoczynku i wyzdrowieję.A potem znajdę sobie innego elfa — kto wie, może nawet tę małą dziewkę, którą sobie upodobałeś.Nie Rhynn.Nie ja.Nigdy.Jander nie mógł pozwolić, by jeszcze jeden z ludzi został skalany przez Cassiara
[ Pobierz całość w formacie PDF ]