Podobne
- Strona startowa
- Dan Simmons Hyperion
- Simmons Dan Hyperion
- Brown Fredric Ten Zwariowany Wszechswiat
- Nicholas Negroponte Cyfrowe Zycie
- Nicholas Negroponte Cyfrowe Zycie (2)
- Glen Cook Sny o Stali
- Petecki Bohdan Strefy Zerowe
- Reichs Kathy Dzien smierci (2)
- Eco Umberto Wachadlo Foucaulta
- Lackey Mercedes Lot Strzaly (SCAN dal 1116)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był przerażony i wstrząśnięty.– Susan – zaczął błagać, trzymając ją za ramiona.– Wszystko ci wyjaśnię.Spróbowała się wyrwać, ale komandor mocno ją trzymał.Chciała krzyczeć, ale straciła głos.Chciała uciec, ale Strathmore jej nie puścił.– Kocham cię – szepnął.– Zawsze cię kochałem.Susan poczuła mdłości.– Zostań ze mną.Przed oczami Susan zawirowały ponure obrazy.Jasnozielone oczy Davida, zamykające się na zawsze.Leżące w kałuży krwi ciało Grega Hale’a.Spalone zwłoki Phila Chartrukiana na generatorze.– Ból minie – szepnął komandor.– Znowu będziesz kochać.Nie słyszała ani słowa.– Zostań ze mną – prosił.– Uleczę twoje rany.Ponownie spróbowała się wyrwać.Na darmo.– Zrobiłem to dla nas.Jesteśmy dla siebie stworzeni.Susan, kocham cię.– Strathmore mówił tak, jakby od dziesięciu lat czekał na okazję, by to powiedzieć.– Kocham cię! Kocham cię!W tym momencie z odległego o trzydzieści metrów TRANSLATORA wydobył się dziki, ostry syk, tak jakby komputer chciał zanegować nędzne wyznania komandora.To był zupełnie nowy dźwięk – jakieś odległe, groźne syczenie, wydobywające się niczym żmija z dna silosu.Najwyraźniej freon nie dotarł na czas do układu chłodzącego.Komandor puścił Susan i podbiegł do komputera zbudowanego kosztem dwóch miliardów dolarów.Miał oczy szeroko otwarte z przerażenia.– Nie! – krzyknął i chwycił się za głowę.– Nie!Sześciopiętrowa bestia zaczęła dygotać.Strathmore zrobił jeszcze krok w kierunku korpusu, po czym opadł na kolana, jak grzesznik przed gniewnym Bogiem.Na próżno.Na samym dnie silosu nastąpił właśnie zapłon procesorów z tytanu i strontu.Rozdział 105Ognista kula rozchodząca się w układzie trzech milionów kości krzemowych wytwarza niezwykły dźwięk.Pożar w lesie, wycie trąby powietrznej, wybuch gejzeru – wszystko zamknięte w rezonującej obudowie.To był oddech diabła, wydobywający się z zamkniętej jaskini, szukający drogi ucieczki.Strathmore klęczał jak zahipnotyzowany przez potworny narastający huk.Najdroższy komputer świata właśnie zmieniał się w ośmiopiętrowe piekło.Strathmore odwrócił się ku Susan.Poruszał się jak na zwolnionym filmie.Susan stała jak sparaliżowana obok głównych drzwi Krypto.Strathmore wpatrzył się w jej twarz ze śladami łez.W świetle jarzeniówek wydawała się dziwnie promienna.Ona jest aniołem, pomyślał.Szukał w jej oczach nieba, ale znajdował tylko śmierć.To była śmierć zaufania.Miłość i honor odeszły w nicość.Marzenia, które przez tyle lat skłaniały go do działania, były już martwe.Nigdy nie będzie miał Susan Fletcher.Nigdy.To poczucie pustki całkowicie go obezwładniło.Susan przyglądała się TRANSLATOROWI.Wiedziała, że wewnątrz ceramicznego korpusu unosi się ku nim ognista kula.Czuła, że ogień wznosi się coraz szybciej.Już za chwilę kopuła Krypto przeistoczy się w płonące piekło.Rozsądek kazał jej uciekać, ale myśl o martwym Davidzie przygważdżała ją.Nie była w stanie oderwać się od podłogi.Wydawało się jej, że słyszy jego głos nakazujący, by się ratowała, ale nie miała dokąd biec.Krypto zmieniło się w zamknięty grobowiec.To nie miało znaczenia, myśl o śmierci nie budziła w niej lęku.Śmierć zakończy cierpienie.Będzie z Davidem.Podłoga Krypto zaczęła dygotać, tak jakby z głębi chciał się wydostać jakiś rozgniewany morski potwór.Głos Davida uparcie ją wzywał: Uciekaj, Susan, uciekaj!Zobaczyła zbliżającego się Strathmore’a.Jego szare zimne oczy były jak martwe.Patriota, który w jej myślach był bohaterem, zginął jako morderca.Nagle poczuła, że znów ją obejmuje.Pocałował ją w policzek.– Przebacz mi – błagał.Susan chciała się wyrwać, ale Strathmore nie pozwolił jej na to.TRANSLATOR dygotał jak rakieta przed startem.Podłoga drżała coraz mocniej.– Obejmij mnie, Susan – poprosił komandor.– Potrzebuję cię.Poczuła przypływ furii.Znowu usłyszała głos Davida: Kocham cię.Uciekaj! Gwałtownym ruchem wyrwała się z objęć Strathmore’a.Była ogłuszona hukiem dochodzącym z komputera.Pożar dotarł do szczytu silosu.TRANSLATOR jęczał i trzeszczał w szwach.Susan miała wrażenie, że kieruje nią głos Davida.Przebiegła sprintem przez salę Krypto i zaczęła się wspinać do gabinetu komandora.Z TRANSLATORA wydobył się huk eksplozji.Pożar ogarnął już wszystkie krzemowe kości.Ceramiczna obudowa nie wytrzymała gwałtownego wzrostu temperatury i ciśnienia.Górna pokrywa pękła, a okruchy powłoki wyleciały na dziesięć metrów w górę.Bogate w tlen powietrze w Krypto wypełniło pustkę w silosie.Susan zdążyła wbiec na górny podest.Chwyciła się poręczy.W tym momencie podmuch eksplozji zakołysał nią.Zdążyła jeszcze zobaczyć, jak zastępca dyrektora do spraw operacyjnych patrzy na nią, stojąc obok TRANSLATORA.Wokół niego szalał pożar, ale w jego oczach był dziwny spokój.Rozchylił usta i wyszeptał swoje ostatnie słowo: „Susan”.Powiew powietrza podsycił pożar.W oślepiającym błysku światła komandor Trevor Strathmore przeszedł z tego świata do legendy.Fala uderzeniowa rzuciła Susan pięć metrów w głąb gabinetu Strathmore’a.Zapamiętała tylko ogarniające ją gorąco.Rozdział 106W oknie sali konferencyjnej, wysoko nad kopułą Krypto pojawiły się trzy twarze.Wybuch wstrząsnął całym kompleksem NSA.Leland Fontaine, Chad Brinkerhoff i Midge Milken wpatrywali się w milczeniu w płonącą kopułę.Wszyscy wstrzymali oddech.Pożar ogarnął całą kopułę.Dach z poliwęglanu jeszcze się trzymał, ale pod jego przezroczystą skorupą szalał ogień.Czarny dym wirował pod dachem.Nikt się nie odzywał.To widowisko było na swój sposób wspaniałe.Kiedy wreszcie Fontaine przerwał milczenie, mówił cicho, lecz bez wahania.– Midge, wezwij ekipę.natychmiast.Po drugiej stronie korytarza w gabinecie dyrektora zadzwonił telefon.To był Jabba.Rozdział 107Susan nie miała pojęcia, jak długo leżała nieprzytomna.W końcu ocknęła się.Czuła bolesne palenie w gardle.Zupełnie zdezorientowana rozejrzała się dookoła.Siedziała na podłodze za biurkiem Strathmore’a.Jedynym źródłem światła w pokoju była pomarańczowa lampka na ścianie.W powietrzu czuć było smród palącego się plastiku.Z gabinetu komandora pozostała tylko zniszczona skorupa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]