Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Christie Agata Dom Przestepcow (SCAN dal 786)
- Wiera Kamsza Odblaski Eterny 05 Serce zwierza 02 Kula losów
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 2 (2)
- Harry Eric L Strzec i bronic (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Bo jak spadnie, to mnie przetnie na pół.- Czekaj, głupi jesteś, nie głową - powstrzymywała go zaniepokojona Janeczka.- Nogami! Tam może być wysoko!Pawełek uznał słuszność ostrzeżenia i dokonał przedziwnej sztuki akrobatycznej.Wijąc się po dachu przeniósł nogi na miejsce głowy.Trochę przypominał przy tym węża, a trochę małpę.W jakimś momencie miał wrażenie, że nigdy w życiu nie pozbiera do kupy rąk, ale w końcu udało się mu wśliznąć pod otwarte okienko nogami naprzód.Janeczka z całej siły podtrzymywała skrzydło.- W porządku! - usłyszała stłumiony głos ze środka.- Tu jest nisko, możesz głową, podeprę ci i zeskoczysz.Puść już to okno!Janeczka przedostała się do wnętrza.Odruchowo otrzepała ręce z kurzu.Okienko zamknęło się za nią z lekkim stukiem.Przez bardzo długą chwilę na starym strychu panowała całkowita cisza.Rodzeństwo siało nieruchomo.Oczy powoli przyzwyczajały się do zmroku.Z szarej, milczącej, jakby martwej przestrzeni coś się zaczęło powoli wyłaniać.- Trochę ciemno - szepnęła cichutko Janeczka.- Żadnego wisielca nie widzę - odszepnął Pawełek, nieco rozczarowany.Zamilkli i nadal stali nieruchomo.- Przez tyle lat to już by został sam szkielet - szepnęła nagle Janeczka z zadziwiającą trzeźwością umysłu.- Poszukajmy, może leży gdzieś w kącie.Ja już trochę widzę.Pawełek również zaczął trochę widzieć.- Rany, ale kurz! - szepnął z mimowolnym podziwem.Kurz był istotnie imponujący.Pokrywał grubą warstwą wszystkie przedmioty, nie pozwalając ich w pierwszej chwili w ogóle rozróżnić.Równie grubą warstwą zalegał podłogę.Widniały w nim jakieś ślady.Janeczka nagle zatrzymała brata, który już ruszał na odkrywczą wyprawę.- Czekaj! - szepnęła z przejęciem.- Nie leź tak! Popatrz, on szedł tędy.Widać po tym kurzu na podłodze, lazł i powłóczył nogami.Albo specjalnie zamazywał, żeby nie było widać, jakie miał zelówki.Tam szedł, do tamtego kąta.- Chodźmy bokami - zaproponował Pawełek.- Ty tam a ja tu.Wreszcie zaczęli widzieć zupełnie dobrze.Powoli ruszyli w głąb zakurzonej, mrocznej czeluści, w kierunku, w którym wiodły ślady podstępnego złoczyńcy.Jednostajna szarość jęła nabierać zróżnicowanych form.- Rany, jakie stare rupiecie! - szepnął z szacunkiem Pawełek.- Patrz, zegar!- Resztki zegara - skorygowała Janeczka.- Patrz, co to? Zatrzymali się obydwoje.- Jakby deska do prasowania, ale zamiast deski ma koryto - stwierdził Pawełek niepewnie.- Co to może być? Janeczka zajrzała do otworu w środku.- Tu ma jakieś żelaza.Jak połamane noże.Słuchaj, może to było do tortur?- Możliwe.Gdzieś tu się wkręcało ręce albo nogi.I odcinało po kawałku.Zgodnie odczuli lekki dreszcz zgrozy.Strych zaczynał odkrywać przed nimi swoje straszliwe tajemnice.Bez tchu wpatrywali się w ową okropną machinę do odcinania rąk i nóg, nie mogąc od niej oczu oderwać.Wreszcie Pawełek spojrzał dalej.- Patrz, co to? - szepnął z nowym zainteresowaniem, trącając siostrę.- Nie szturchaj mnie tak! - zdenerwowała się Janeczka.- Nie mogę patrzeć wszędzie naraz! Które?- Ao!Janeczka z wysiłkiem oderwała wzrok od machiny i spojrzała na wskazany przez Pawełka wielki mosiężny przedmiot.- Nie wiem.Jakby dzwon do góry nogami.- W środku nic nie ma.Pusty.A to? Staroświecki akordeon? Z zajęciem obejrzeli zakurzoną skórę, złożoną w harmonijkę.Pawełek przycisnął sterczącą w górze rączkę.Skóra westchnęła.- Ostrożnie! - Zaniepokoiła się Janeczka.- Dmucha!- Gdzie dmucha?- Jak tam przyciskasz, to tu dmucha.To jakaś odwrotność odkurzacza!Pawełek spróbował jeszcze raz, wzniecając przy okazji tumany kurzu.- Może tu się coś przepychało? - powiedział między jednym a drugim kichnięciem.- A z drugiej strony wypychało go po kawałku?- Wszystko do tortur? - odparła Janeczka z powątpiewaniem również kichając.- To co, ci nasi przodkowie zrobili sobie lochy na strychu? Tortury były w lochach!- E tam, wcale nie wszystko.Najwyżej ta jedna maszyna do odcinania.Patrz tutaj!- Czekaj! Patrz tam.!Pawełek porzucił patefon z pogiętą tubą, który już zaczynał oglądać i spojrzał w kierunku wskazanym przez Janeczkę, bo w tonie jej głosu dźwięczało coś nowego.Jakby triumf, pełen napięcia.Pod ścianą, na zakurzonej podłodze, wyraźnie odcinał się jaśniejszy prostokąt.Wymiary miał niewielkie, średniej walizki albo czegoś w tym rodzaju.Na ścianie, do wysokości co najmniej pół metra, brakowało czarnych pajęczyn.- Coś stąd zabrał, widzisz? - szepnęła Janeczka z przejęciem.Coś tu leżało tysiące lat i zabrał całkiem niedawno.- Skąd wiesz?- Po kurzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]