Podobne
- Strona startowa
- Chmielowski Benedykt Nowe Ateny
- Trollope Joanna Najlepsi przyjaciele
- J.Chmielewska Slepe szczescie
- J.Chmielewska Skarby
- Lewis Susan Skradzione marzenia 2
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- Skradzione marzenia Lewis Susan
- Benjamin Hoff Tao Kubusia Puchatka (4)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- Gene Wolfe Piesn Lowcow (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W trakcie poszukiwania notowanych, którzy naglezmienili miejsce pobytu, usłyszano informację, że z państwowego warsztatuodszedł z dnia na dzień porządny facet i doskonały pracownik.Wprawdzie nienotowany, ale miejsce zmienił.Był to Wiesiek, którego znaleziono bardzo szybko,po czym dotarcie do jego przyjaciela.Franka, stanowiło już zupełną drobnostkę.Z początku wypierali się wszelkimi siłami absolutnie wszystkiego, potem jednakzmienili front i zaczęli sypać, z równym zapałem obciążając Pierzaczka.Przyczyną tej zmiany była wiadomość, że Pierzaczek siedzi.Pseudo-alkoholik wczerwonym szaliczku również został zatrzymany i zachował się podobnie, z tym, żena jego rozmowność wpłynęła informacja, iż ukradziony Gawłowi samochód posłużyłdo przejechania człowieka.- Innymi słowy, Pierzaczek sam sobie zaszkodził -zawyrokowałam.- Dobrze mu tak.Ciekawa jestem, dlaczego on właściwie zabił tegoDutkiewicza, rzeczywiście tak go znienawidził? - Nic podobnego - odparł żywomajor.- Dutkiewicza on miał w nosie.Chodziło mu o coś innego i ta cała aferaposłużyła jako pretekst.On sobie chciał trwale podporządkować tych dwóchchłopaków, tego Franka i Wieśka.Jako nie notowani byli dla niego wręczbezcenni.Chciał w nich wmówić zbrodnię, żeby ich trzymać w garści.- Po co?! -%7łeby mu już nie mogli odmówić wykonywania mokrej roboty.Dotychczas brakowało muna nich straszaka, a dobrowolnie na bandytyzm nie chcieli iść.Uparł się przynich ze względów tak praktycznych, jak i ambicjonalnych.To jest zwykła drogapostępowania różnych bandziorów, którzy w ten sposób angażują sobie posłusznypersonel.- Okropne.Skąd pan to wie? Przyznał się? - On się do niczego nieprzyznaje, ale to nie ma znaczenia.My o tym po prostu wiemy, a dodatkowopotwierdził te domysły ten, jak mu tam.No, ten z szaliczkiem.ZaufanyPierzaczka.Pierzaczek nie krył przed nim swoich zamiarów, pochwalił się, że jużma sposób na tych chłopaków i załatwi ich tak, że nie będą mieli odwrotu.- Mamnadzieję, że znajdą się dla nich jakieś okoliczności łagodzące - mruknęłamponuro.- Te parę lat uczciwej pracy.- Ja bym chciał, żeby pani jeszczetrochę poprzypuszczała - przerwał zachęcająco porucznik Wilczewski.- Mało byłoo przemycie.Może by pani na ten temat.? - Ja bym chciał usłyszeć paniprzypuszczenia co do Rokosza - rzekł zjadliwie kapitan Różewicz.- Co to było ztą kradzieżą u niego i dlaczego, do diabła, dostał wszystko z powrotem? -Przypuszczam, że w ramach akcji wzbogacania skarbu państwa włączono go do gronaofiarodawców przez pomyłkę - odparłam z godnością.- Protestował, więc zostałomu zwrócone.Nie ma żadnych zasług, aspołeczna jednostka.Teraz zamurowałokapitana.Major zaczął chichotać pod nosem.Porucznik Gumowski utkwił we mnieosłupiały wzrok.- To znaczy, że ci wszyscy.Jak proszę.? Ofiarodawcy.?Mam rozumieć, że ta cała banda geszefciarzy to są jednostki społeczne, któremają zasługi.?! - No, jeżeli dobrowolnie przyczynili się do tych korzyści.-A, dobrowolnie! - podchwycił żywo major.- To znaczy, teraz pani twierdzi, żeoni dobrowolnie przekazywali te sumy do przemycania, a przyznać się pewnie niechcą przez skromność? - Po pierwsze ja nic nie twierdzę, ja tylko przypuszczam.A po drugie, dlaczego nie? Efekt jest pozytywny! Porucznik Wilczewski jęknął ichwycił się za głowę.- Ile oni tego przemycili?! Niech pani chociaż to powie!!!- Pięćset siedemdziesiąt dziewięć tysięcy dolarów.- No i tak to wygląda -rzekł z rozgoryczeniem kapitan Różewicz, otrząsnąwszy się ze zgrozy.- W kwestiimorderstwa mamy wszystko zapięte na ostatni guzik, bo morderstwo popełnilizwyczajni, porządni, można powiedzieć normalni zbrodniarze.Cała ta reszta toistny obłęd, w którym do niczego nie można dojść.Najgorzej, jak się zaprzestępstwa biorą przyzwoici ludzie, pomysły mają nie z tej ziemi i sam diabełza nimi nie trafi.Ja mam tego dosyć.- Nie - zaprzeczył major.- Najgorzej, jaksię przyzwoici ludzie kojarzą ze światem przestępczym.Widać, co z tego wynika.Bo niech pani sobie wyobrazi, my też coś tam przypuszczamy.- My przypuszczamy- podjął wzdychając rzewnie, porucznik Wilczewski.- Przepraszam,przypuszczaliśmy.%7łe ktoś przemyca na Zachód grubsze sumy w celachprozaicznych, przyziemnych, pospolitych, innymi słowy tak prywatnie, dla siebie.Skądś te sumy musiał brać.Zaczął je uzyskiwać drogą kradzieży i rabunku.-Nie żadnego rabunku, słyszysz przecież, że to byli dobrowolni ofiarodawcy -przerwał porucznik Gumowski.- Przypuszczamy, proszę pani, że ten ktoś łagodnienamawiał naszych geszefciarzy, żeby się przyczynili do tej szlachetnej akcji.-Przypuszczamy, że ten ktoś składał się z czworga pani przyjaciół - wtrąciłmajor.- Przypuszczamy, że te perswazje im nie bardzo wychodziły, zaangażowalisobie zatem zastępców.Zciśle biorąc Franka i Wieśka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]