Podobne
- Strona startowa
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (4)
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Glen Cook Gorzkie Zlote Serca (3)
- cook islands rarotonga v1 m56577569830504030
- Glen Cook Zolnierze zyja
- Heinlein Robert A Luna to surowa pani
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- McCaffrey Anne Planeta Dinozaurow (SCAN dal 72
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- letscook2011.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po zbadaniu pielęgniarek David kazał im pojechać do domu i odpocząć, zastosował także leczenie objawowe.W wolnej chwili zapytał Susan, czy w szpitalu nie panuje czasem grypa.- Nic mi o tym nie wiadomo - odparła.Angeli dzień upłynął lepiej, niż oczekiwała.Nie miała żadnych przykrych incydentów z Wadleyem - ściśle mówiąc, w ogóle go nie widziała.Przed południem zadzwoniła do okręgowego lekarza sądowego, doktora Waltera Dunsmore’a, którego znalazła w informatorze Burlington.Wyjaśniła, że jest patologiem pracującym w Bartlet Community Hospital, oraz powiedziała, dlaczego tak bardzo interesuje ją sprawa Hodgesa.Dodała też, że kiedyś rozważała, czy nie specjalizować się właśnie w medycynie sądowej.Doktor Dunsmore uprzejmie zaprosił ją, by przyjechała któregoś dnia do Burlington i popatrzyła, jak pracuje jego zespół.- Właściwie czemu nie miałaby pani wziąć udziału w sekcji zwłok Hodgesa? - powiedział w pewnej chwili.- Chętnie widziałbym panią przy tej autopsji, choć muszę ostrzec, że podobnie jak wielu patologów specjalizujących się w medycynie sądowej, jestem raczej złym nauczycielem.- Na kiedy zaplanował pan sekcję? - zapytała Angela, myśląc, że gdyby wypadła w sobotę, z pewnością znalazłaby czas na wybranie się do Burlington.- Zamierzaliśmy zrobić ją jeszcze dziś rano - wyjaśnił doktor Dunsmore - ale niespodziewanie spadło na nas sporo dodatkowej pracy.Przesunąłem więc termin na dzisiejsze popołudnie.- To bardzo miło z pana strony, że mnie pan zaprasza, ale nie jestem pewna, co powiedziałby mój szef, gdybym chciała wyjść wcześniej z pracy.- Znam Bena Wadleya od lat - oświadczył Dunsmore - i jestem pewien, że nie odmówi mojej prośbie, gdy do niego zadzwonię.- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zawahała się Angela.- Nonsens! - zbagatelizował jej wątpliwości Dunsmore.- Proszę zostawić to mnie.Czekam na panią dziś po południu.Angela chciała jeszcze raz zaprotestować, uświadomiła sobie jednak, że lekarz odłożył już słuchawkę.Zagryzła wargi.Nie miała pojęcia, jak Wadley zareaguje na telefon od Dunsmore’a, wiedziała jednak, że szybko się o tym przekona.I rzeczywiście.Ledwie kilka chwil później rozległ się dzwonek telefonu.- Dzwonię do ciebie z położnictwa - powiedział Wadley.- Właśnie telefonował do mnie okręgowy lekarz sądowy.Powiedział, że pragnie, byś asystowała mu przy jakiejś sekcji zwłok.- Przed chwilą z nim rozmawiałam, nie byłam jednak pewna twojego zdania na ten temat.Uwodzicielski ton głosu Wadleya przekonał ją, że Cantor nie rozmawiał jeszcze z jej przełożonym.- Uważam to za wspaniały pomysł - rzekł Wadley.- Sądzę, że kiedy specjaliści medycyny sądowej proszą nas o pomoc, nie należy im odmawiać.Korona nam z głowy nie spadnie, a nigdy nie wiadomo, kiedy sami możemy potrzebować ich pomocy.Jestem zdania, że powinnaś tam pojechać.- Dziękuję - odparła Angela.- Tak też zrobię.Rozłączyła się i zadzwoniła do Davida, by zawiadomić go o swoich planach.Gdy tylko jej mąż podniósł słuchawkę, wyczuła w jego głosie napięcie i znużenie.- Co się stało? - zapytała zaniepokojona.- Nie pytaj nawet - odparł zgnębionym głosem David.- Opowiem ci wszystko później.Teraz bardzo się śpieszę: czeka na mnie jeszcze wielu pacjentów.Angela szybko powtórzyła mu swoją rozmowę z Dunsmore’em, dodając, że Wadley zgodził się, by przyjęła zaproszenie do udziału w sekcji.David życzył jej dobrej zabawy i odłożył słuchawkę.Przed podróżą do Burlington Angela postanowiła wpaść jeszcze do domu, by się przebrać.Gdy wjeżdżała na podjazd przed garażem, ze zdumieniem dostrzegła furgonetkę policji stanowej parkującą tuż przy frontowym wejściu.Najwidoczniej eksperci badający miejsce zbrodni nie skończyli jeszcze pracy.Alice Doherty otworzyła Angeli drzwi pełna obaw, że jej wcześniejszy powrót oznacza coś złego.Angela uspokoiła ją, pytając o ludzi z policji stanowej.- Wciąż są w piwnicy - odparła Alice.- Siedzą tam już od wielu godzin.Angela zeszła do sutereny i przywitała się z trzema pracującymi tam technikami.Miejsce, gdzie znajdowały się zwłoki, odgrodzono jaskrawą, fluoryzującą taśmą.Jeden z policjantów próbował za pomocą skomplikowanego urządzenia zdjąć z granitowych ścian odciski palców.Drugi starannie oglądał klepisko „grobowca”.Trzeci, używając specjalnego przyrządu, szukał niewidocznych gołym okiem mikrośladów.Jedyną z tej trójki osobą, która przedstawiła się Angeli, był człowiek zajmujący się odciskami palców.Nazywał się Quillan Reilly.- Przykro mi, że trwa to aż tak długo - powiedział.- Nic nie szkodzi - zapewniła go Angela.Stała przez chwilę, przyglądając się pracy policyjnych specjalistów.Prawie nie rozmawiali ze sobą, całkowicie pochłonięci swymi zajęciami.Już miała wyjść i zostawić ich samych, kiedy Reilly zapytał ją, czy w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy wnętrze domu było odnawiane.- Nie wydaje mi się - odrzekła.- My w każdym razie tego nie robiliśmy.- To dobrze - ucieszył się policjant.- Czy zgodzi się pani, byśmy wrócili tu wieczorem i za pomocą luminolu zbadali ściany na górze?- Co to jest luminol? - zapytała Angela.- Substancja chemiczna pozwalająca wykryć ślady krwi - wyjaśnił.- Dom był sprzątany - ostrzegła go kobieta, której zrobiło się słabo na myśl, że na ścianach jej domu wciąż mogą być jeszcze plamy krwi.- Mimo wszystko rzecz warta jest zachodu - zapewnił ją Quillan.- Cóż, skoro uważa pan, że to coś da, nie mam nic przeciwko temu.- Dziękuję.- A co z próbkami pobranymi przez lekarza, który był tu wczoraj? Czy są one w posiadaniu lokalnej policji?- Nie.Przekazano je nam.- To dobrze - uśmiechnęła się.Dziesięć minut później Angela wyjechała z domu.W Burlington bez trudu znalazła zakład medycyny sądowej.- Czekaliśmy na panią - powiedział Dunsmore, witając ją w swym nowocześnie urządzonym gabinecie.Jego sposób bycia sprawił, że Angela natychmiast poczuła się tu swobodnie.Mężczyzna poprosił nawet, by zwracała się do niego po imieniu.Kilka minut później, ubrana w chirurgiczny fartuch, maskę, kaptur i okulary, szła podekscytowana w kierunku sali, gdzie wykonywano sekcję zwłok.Takie miejsca zawsze kojarzyły jej się z odkrywaniem czegoś nowego.- Mam nadzieję, że nasz profesjonalizm nie będzie budził pani zastrzeżeń - uśmiechnął się Dunsmore.- Zdarzało się niegdyś, że zakłady medycyny sądowej w małych miastach uważano za absurd, ale teraz na szczęście już tak nie jest.Dennis Hodges leżał na stole autopsyjnym, wokół którego wisiały podświetlone klisze z rentgenowskimi zdjęciami jego kości.Dunsmore przedstawił Angeli zajmującego się już zwłokami człowieka, wyjaśniając, że Peter będzie asystował im podczas sekcji.Zaczęli od obejrzenia zdjęć rentgenowskich.Obrażeniem, które spowodowało śmierć, było z pewnością rozległe wgłębienie pośrodku czoła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]