Podobne
- Strona startowa
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Martin George R.R Gra o tron (SCAN dal 908)
- Carter Scott Cherie Jesli milosc jest gra
- Salvatore Robert Tom 2 Gra Luthiena
- Kosinski Jerzy Gra (SCAN dal 1003)
- Dodd Christina Romantyczna gra
- Martin George R.R Gra o tron
- Stephen King Gra Gerarda
- Frakes Randall Terminator 2 Dzien Sadu (2)
- King Stephen Miasteczko Salem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- letscook2011.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaledwie rozumowaniu popuścisz cugli, już ci odstawia swój numer, już wykuwa pierwszy sylogizm w łańcuchu, który nie prowadzi cię nigdzie dalej niż do dyplomu, do małego domku w kalifornijskim stylu, gdzie dzieciaki spokojnie igrają na dywanie ku wielkiej radości mamusi.Zastanówmy się więc: czego ten facet szuka? Siebie? Siebie jako jednostki? Jako jednostki stojącej pozornie poza czasem czy też jako bytu historycznego? W tym ostatnim przypadku na próżno traci czas.Jeżeli natomiast szuka siebie na marginesie wszelkiej przypadkowości, może interesy psa nie przedstawiają się tak źle.Ale powolutku (uwielbia mówić do siebie, jak ojciec przemawia do syna, ażeby ofiarować sobie luksus wszystkich synów świata i kopnąć starego w jaja), a więc idźmy piano, pianissimo, zastanówmy się, czym w gruncie rzeczy jest to poszukiwanie.Otóż jest ono właśnie tym, czym nie jest.Subtelne, co? Nie jest poszukiwaniem, skoro on już się odnalazł.Zapewne, ale to odnalezienie nic nie daje.Jest mięso, są kartofle i pory, ale nie ma zupy.Inaczej mówiąc, nie jesteśmy już z innymi, przestaliśmy być obywatelem (nie na darmo wywalają mnie zewsząd, przykładem Lutetia.), ale jednak nie nauczyliśmy się, jak wydostać się z psa, aby dojść do tego, co nie ma nazwy, powiedzmy: do jakiegoś pogodzenia się.Potworne to zadanie brodzić w kole, którego środek, używając terminów scholastycznych, jest wszędzie, obwód zaś nigdzie.Czego szukamy? Czego szukamy? Powtórzyć to piętnaście tysięcy razy, jakby walić młotem o mur.Czego szukamy? Cóż jest tym pojednaniem, bez którego życie jest tylko ponurym żartem? Nie jest to pojednanie, jakie osiąga święty, bo chociaż w koncepcji powrotu do psa, rozpoczynania od psa lub ryby, błota, brzydoty, nędzy i od przewartościowania wszystkich walorów jest zawsze jak gdyby tęsknota do świętości, to jednak wydaje się, że chodzi nam o jakąś świętość nie religijną, o stan bez osądów różnicujących, bez „świętych” (bo święty w pewnym sensie zawsze pozostaje świętym) i tych, którzy święci nie są, toteż gorszy to biednych facetów lubiących podziwiać łydki kobiet poprawiających sobie podwiązki; słowem, jeżeli istnieje pojednanie, musi być ono czymś innym niż świętość, stan wykluczający z normalnego biegu świata.Musi ono być czymś immanentnym, bez poświęcania ołowiu dla złota, celofanu dla szkła, minimum dla maksimum.Przeciwnie, bezsens wymaga, aby ołów równy był złotu, aby maksimum zawierało się w minimum.Alchemia, geometria, nie-Euklidesowa, kompletny brak określonego stosunku up to date do operacji mózgu i jej owoców.Nie o to chodzi, by piąć się wzwyż - przestarzałe pojęcie zdyskredytowane przez historię, stara marchew, na którą już się osła nie nabierze, nie o to chodzi, by przesiewać, wybierać, wyszukiwać, iść od alfy do omegi.Już się tam jest.Każdy już tam jest.Strzał jest w pistolecie.Ale trzeba nacisnąć spust, tymczasem dziwnym trafem palec akurat daje znak autobusowi, aby się zatrzymał, albo coś w tym rodzaju.Ale gada! Ależ gada ten ćmiący papierosa włóczęga przedmieść! Kobieta już poprawiła pończochę, to mamy z głowy.Widzisz? Rozmaite formy pojednań, Il mio supplizio.Wszystko zapewne jest tak proste: najpierw oczko puszcza, a potem trzeba przytknąć pośliniony palec, by je zatrzymać.Może wystarczyłoby pociągnąć kogoś za nos i przesunąć mu go w miejsce ucha.Trochę tylko zmienić okoliczności.Ale nie.W ten sposób też nie.Nic łatwiejszego niż zrzucić winę na warunki zewnętrzne, tak jakby istniała pewność, że zewnątrz i wewnątrz to dwie główne belki, na których opiera się dom.Ale w gruncie rzeczy wszystko jest nie tak, jak świadczy historia, a sam fakt, że o tym myślimy zamiast to przeżywać, dowodzi, że jest źle, że wpakowaliśmy się w jakąś kompletną dysharmonie, którą usiłujemy przesłonić wszystkim, czym rozporządzamy: osiągnięciami społecznymi, historią, stylem jońskim, wesołością Odrodzenia, powierzchownym smutkiem romantyzmu - i tak to idzie, i j.nas pies.(44)126Dlaczego twymi diabelskimi czarami wyrwałaś mnie ze spokoju poprzedniego życia.Słońce i księżyc błyszczały dla mnie bez najmniejszej sztuczności, budziłem się wśród spokojnych myśli, a rankiem zwijałem liście, aby przystąpić do modlitwy.Nie widziałem zła, nie miałem bowiem oczu.Lecz ja się zemszczę!Słowa Mandragory z Izabeli z Egiptu Achima von Amim(21)127Tak więc prawdziwe potwory bez litości kalały gniazdo Kuki, chcąc tylko jednego: aby jak najszybciej opuściła aptekę i dała im święty spokój.Po czym przechodziły do spraw poważniejszych, a mianowicie do dyskusji nad systemem Ceferina Piriz i poglądami Morellego.Ponieważ Morelli nie był jeszcze popularny w Argentynie, Oliveira pożyczał im książki i mówił o rozmaitych notatkach, które w swoim czasie czytał.Odkryli, że Remorino (który w dalszym ciągu pracował jako pielęgniarz i pojawiał się w porze mate i kieliszka canii) był wielkim znawcą Roberta Arlta, co tak nimi wstrząsnęło, że przez co najmniej tydzień o niczym innym nie było mowy, tylko o Arlcie i o tym, że jakoś mu jeszcze nikt nie nadepnął na poncho w tym kraju, gdzie ludzie wolą dywany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]