Podobne
- Strona startowa
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- Carter Stephen L. Elm Harbor 01 Władca Ocean Park
- Donaldson Stephen R Moc ktora oslania
- Hawking Stephen W Krotka Historia Czasu (2)
- § Carter Stephen L. Wladca Ocean Park
- White Stephen Program (2)
- Edwards Eve Alchemia miłoci 03 Gra o miłoć. Kroniki rodu Lacey
- Kuttner Henry Szachowisko
- H.P. Lovecraft Cos na progu (2)
- Wacław Berent ozimina
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W drodze powrotnej do Castle Rock La Pointe spytał Ridgewicka, co mogą znaleźć policjanci jadący do domu Jouberta.„Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie zapomną zabrać masek przeciwgazowych” – odparł Ridgewick.Informacje o tym, co znaleziono w domu, i inne mrożące krew w żyłach szczegóły przeciekły do prasy w ciągu następnego tygodnia, jednakże policja i prokurator stanowy uzyskali w miarę pełny obraz rezultatów rewizji na farmie przy Kingston Road już wieczorem w pierwszym dniu pobytu Jouberta za kratkami.Para, którą określił mianem „tatuś-mamunia” – w istocie rzeczy jego macocha i jej konkubent – nie żyła.I to od wielu miesięcy, choć Joubert mówił o tym tak, jakby coś złego spotkało ich zaledwie kilka dni czy godzin temu.Oskalpował oboje i zjadł większość tatusia.W całym domu walały się części ludzkich ciał, niektóre zgniłe i pełne robaków pomimo zimy, inne starannie zakonserwowane.Zakonserwował głównie męskie genitalia.Na półce koło schodów do piwnicy policjanci znaleźli około pięćdziesięciu weków zawierających oczy, wargi, palce od rąk i nóg oraz jądra.Joubert okazał się mistrzem wekowania.Dom był także pełen – i to naprawdę pełen – łupów pochodzących z kradzieży, głównie w domkach letniskowych i obozowiskach.Joubert nazywał je „swoimi rzeczami” – na farmie odkryto mnóstwo sprzętu gospodarstwa domowego, narzędzi ogrodniczych oraz ogromną ilość damskiej bielizny.Najwyraźniej lubił ją nosić.Policja wciąż próbuje wyselekcjonować części ciała pochodzące z wypraw cmentarnych Jouberta i oddzielić je od tych, które są wynikiem innych przestępstw.Uważa się, iż w ciągu ostatnich pięciu lat mógł zamordować co najmniej kilkanaście osób – bezdomnych autostopowiczów, których podwoził furgonetką.Liczba ofiar może się okazać jeszcze większa, ale prace laboratoryjne posuwają się bardzo powoli.Sam Joubert nie udziela policji żadnej pomocy, nie dlatego, że nie chce mówić, lecz dlatego, że mówi zbyt wiele.Wedle Brandona przyznał się już do przeszło trzystu przestępstw, w tym do zamachu na George’a Busha.Najwyraźniej wierzy, iż Bush to w istocie Dana Carvey, popularny aktor telewizyjny.Przebywał w wielu szpitalach psychiatrycznych, odkąd w wieku piętnastu lat aresztowano go za czyny lubieżne z cioteczną siostrą.Siostra miała wówczas dwa lata.Oczywiście jego również nadużywano seksualnie w dzieciństwie – najwyraźniej dobierał się doń zarówno ojciec, jak ojczym i macocha.Jak to się mówi? Nie ma to jak rodzina?Jouberta umieszczono w Cage Point – zakładzie psychiatrycznym dla nastolatków w okręgu Hancock – a po czterech latach, w wieku dziewiętnastu lat, zwolniono jako wyleczonego.Było to w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym trzecim roku.Drugą połowę siedemdziesiątego piątego i większość siedemdziesiątego szóstego spędził w szpitalu psychiatrycznym w Auguście, aresztowany wskutek organizowania happeningów ze zwierzętami.Wiem, że nie powinnam żartować na ten temat, Ruth – uznasz to za niesmaczne – ale szczerze mówiąc, nie wiem, co innego mogę zrobić.Czuję czasami, że jeśli nie zacznę żartować, to się rozpłaczę, a jak się już rozpłaczę, nigdy nie przestanę płakać.Joubert wsadzał koty do pojemników na śmieci, po czym wrzucał do środka sztuczne ognie, a od czasu do czasu, prawdopodobnie dla odmiany, przybijał gwoździami do drzewa małego pieska.W siedemdziesiątym dziewiątym ulokowano go w Juniper Hill za zgwałcenie i oślepienie sześcioletniego chłopca.Tym razem miał tam pozostać do końca swoich dni, jednakże polityka instytucji państwowych – a zwłaszcza państwowych zakładów psychiatrycznych – nigdy nie jest konsekwentna.Zwolniono go z Juniper Hill w tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym czwartym, znów jako wyleczonego.Brandon uważa – podobnie jak ja – że owo drugie wyleczenie to raczej skutek cięć w budżecie stanowym, nie zaś tryumf współczesnej psychiatrii.Tak czy owak Joubert wrócił do Motton, gdzie zamieszkał z macochą i jej konkubentem, a państwo o nim zapomniało.choć wydało mu prawo jazdy.Zdał test i otrzymał je całkowicie legalnie – w jakiś sposób wydaje mi się to najbardziej zdumiewającym aspektem całej sprawy – i gdzieś na przełomie tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego czwartego i piątego roku zaczął objeżdżać okoliczne cmentarze.Był wyjątkowo pracowity.Zimą zajmował się kryptami, a wiosną i jesienią włamywał się do kolonii domków letniskowych w całej zachodniej części stanu Maine, kradnąc wszystko, co popadnie.Najwyraźniej odznaczał się szczególnym zamiłowaniem do kolekcjonowania fotografii w ramkach.Na strychu domu przy Kingston Road znaleziono cztery skrzynie takich zdjęć.Brandon twierdzi, że policja ciągle je liczy, lecz jest ich zapewne przeszło siedemset.Trudno powiedzieć, w jakim stopniu „tatuś-mamunia” uczestniczyli w przestępczej działalności Jouberta, nim się ich pozbył.Stopień ten musiał być jednak dość znaczny, albowiem nie starał się bynajmniej ukryć żadnych łupów.Jeśli zaś idzie o sąsiadów, najwyraźniej kierowali się oni zasadą: „Płacili rachunki i nic nas więcej nie obchodziło”.Zawiera się w tym jakaś ponura perfekcja, prawda? Przedziwne połączenie powieści gotyckiej i psychiatrii zboczeń.W piwnicy znaleziono drugi, większy wiklinowy kosz.Brandon zdobył kserokopie fotografii dokumentujących owo znalezisko, lecz z początku wahał się, czy mi je pokazać.Cóż.„wahał się” to trochę za łagodnie powiedziane.Był to w istocie jedyny moment, gdy uległ klasycznej męskiej pokusie, by zgrywać przede mną Johna Wayne.No, wiesz: „Jedźmy, panienko, i niech panienka nie patrzy na tych martwych Indian.Powiem panience, jak ich miniemy”.– Jestem gotów przyjąć, że Joubert był w domku letniskowym – oznajmił.– Nie mogę dłużej chować głowy w piasek, wszystko idealnie pasuje.Ale odpowiedz mi na pewne pytanie, Jessie: Dlaczego chcesz się w tym babrać? Co ci to da?Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, Ruth, ale wiedziałam jedno: moja sytuacja jest już tak zła, że nie mogę jej w żaden sposób pogorszyć.Uparłam się, a Brandon wreszcie zrozumiał, że panienka nie wejdzie z powrotem do dyliżansu, nie popatrzywszy przedtem na martwych Indian, i w końcu pokazał mi fotografie.Najdłużej spoglądałam na zdjęcie z napisem: DOWÓD RZECZOWY 217 w górnym rogu.Przypominało to trochę patrzenie na film nakręcony na podstawie własnego najgorszego koszmaru.Fotografia przedstawiała otwarty wiklinowy kosz zawierający dziką mieszaninę kości i biżuterii, tanich imitacji i cennych kosztowności, częściowo skradzionych w domkach letniskowych, częściowo ściągniętych z lodowatych rąk trupów w kryptach małomiasteczkowych cmentarzy.Patrzyłam na tę fotografię, wyraźną i w pewien sposób nagą, jak wszystkie zdjęcia policyjne przedstawiające dowody rzeczowe, i w mgnieniu oka znalazłam się z powrotem w domku letniskowym nad jeziorem.Nie przypomniałam sobie, tylko przeniosłam się tam, rozumiesz? Leżę na łóżku, zakuta w kajdanki i bezbronna, patrząc na cienie przelatujące po uśmiechniętej twarzy i słysząc własny głos, który mówi Obcemu, że mnie przestraszył.On pochyla się, by podnieść kosz, ani na chwilę nie spuszczając ze mnie gorączkowego wzroku, i widzę, jak wyciąga powykręcaną, niekształtną dłoń i zaczyna przesypywać kości i klejnoty, słyszę wydawany przez nie cichy grzechot kojarzący się z brudnymi kastanietami.Wiesz, co najbardziej mnie prześladuje? Myślałam, że to mój ojciec, TATUŚ, który powstał z martwych, by mnie wreszcie zgwałcić.„Zrób to, co masz zrobić – powiedziałam.– Zrób to, co masz zrobić, ale obiecaj, że mnie później uwolnisz.Po prostu mi to obiecaj”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]