Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Chalker Jack L Polnoc przy studni dusz (SCAN d
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.3 (SCAN dal 802)
- 05wininout (6)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- erfly06132.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Amy dość dobrze rozumie po angielsku i z reguły nie musimy korzystać z języka migowego.Potrafi rozpoznać kłamstwo i daje odczuć swoją niechęć.- W jaki sposób?- Każe ci wyjść, przestanie odpowiadać na pytania i będzie robić złośliwe miny.- Coś jeszcze?- Nie.- Uśmiechnął się uspokajająco.- Zobaczysz, wszystko pójdzie dobrze.Zaraz odbędzie się tradycyjne powitanie, choć czasem myślę, że jest już zbyt duża na podobne czułości.Sprężył całe ciało, otworzył drzwi i powiedział:- Dzień dobry, Amy.Potężna czarna małpa wyskoczyła z głębi przyczepy i rzuciła mu się w ramiona.Peter zachwiał się pod wpływem impetu.Karen stała bez ruchu, zdumiona wielkością zwierzęcia.Spodziewała się czegoś mniejszego i.milszego.Amy dorównywała wzrostem przeciętnej kobiecie.Małpa cmoknęła mięsistymi ustami policzek mężczyzny.Jej czarna głowa wydawała się nienaturalnie wielka.Okulary Petera zaparowały od oddechu zwierzęcia, a Ross poczuła słodkawy zapach.Peter delikatnie wyplątał się z uścisku długich ramion.- Amy dzisiaj szczęśliwa? - spytał.Zwierzę wykonało kilka szybkich ruchów palcami, jakby opędzało się od natrętnych owadów.- Nieco się spóźniłem, to prawda - przyznał Elliot.Małpa ponownie poruszyła palcami i Karen nareszcie zrozumiała, że to był język znaków.Nie posiadała się ze zdumienia; myślała, że „rozmowa” będzie przebiegać znacznie wolniej i z namaszczeniem.Amy nie spuszczała wzroku z twarzy Petera.Była niezwykle czujna, jakby wszystkimi zmysłami chłonęła każdy jego gest, każde słowo i ton głosu.- Musiałem pracować - usprawiedliwiał się Elliot.Amy westchnęła, wykonując całkiem ludzki gest rezygnacji.- To prawda, ludzie wciąż pracują.Peter wprowadził swą podopieczną do wnętrza przyczepy i skinął na czekającą Karen.- Amy, to jest pani doktor Ross.Przywitaj się.Małpa zerknęła podejrzliwie na kobietę.- Cześć, Amy - powiedziała Karen.Uśmiechnęła się w stronę podłogi.Było jej głupio, że musi zachowywać się w ten sposób, lecz jednocześnie odczuwała strach przed potężnym zwierzęciem.Amy wytrzeszczyła na gościa oczy, po czym odeszła w głąb pomieszczenia, gdzie stała sztaluga.Palcami zaczęła rozprowadzać farbę, pozornie nie zwracając uwagi na otoczenie.- Co to znaczy? - spytała Karen.Czuła się nieco urażona zachowaniem gorylicy.- Zobaczymy - odparł Elliot.Chwilę później Amy porzuciła malowanie i wspierając się na przednich łapach podeszła wprost do kobiety.Obwąchała jej łono i poddała całą sylwetkę szczegółowym oględzinom.Szczególnie zainteresowała małpę skórzana torebka zaopatrzona w błyszczący zamek.Karen Ross stwierdziła później: „Czułam się jak na snobistycznym przyjęciu.Byłam obserwowana przez inną kobietę i miałam wrażenie, że zaraz usłyszę pytanie, gdzie kupiłam swoje ciuchy”.Stało się jednak inaczej.Amy uniosła dłoń i z premedytacją strząsnęła kilka kropel zielonej farby na spódnicę Karen.- Nie idzie nam zbyt dobrze - mruknęła kobieta.Elliot obserwował zachowanie gorylicy z dużo większym zaniepokojeniem, niż chciałby się do tego przyznać.Amy niełatwo nawiązywała kontakt z obcymi ludźmi, zwłaszcza z kobietami.Już dawno zauważył, że ma wiele cech charakterystycznych dla „płci pięknej”.Potrafiła udawać niewiniątko, była czuła na pochlebstwa, lubiła zwracać na siebie uwagę, uwielbiała makijaże i z dużą starannością dobierała kolory swetrów, które nosiła zimą.Wolała przebywać w towarzystwie mężczyzn niż kobiet i z wyraźną zazdrością odnosiła się do przyjaciółek Petera.Co prawda spotykała je rzadko, lecz czasem wyczuwała na ubraniu mężczyzny zapach damskich perfum i nie potrafiła powstrzymać się od komentarzy.Sytuacja z pozoru wyglądałaby zabawnie, gdyby nie fakt, że małpa czasem atakowała nieproszonych gości.Atak Amy zaś nie miał w sobie nic śmiesznego.Tym razem spokojnie powróciła do sztalugi.Nie lubi kobieta nie lubi Amy nie lubi idź sobie idź - zasygnalizowała.- Co ona mówi? - spytała Karen usiłując zetrzeć farbę ze spódnicy.Peter z ulgą stwierdził, że nie miała zamiaru krzyczeć i piszczeć, jak czyniły niektóre osoby źle potraktowane przez Amy.- Powiedziała, że podoba jej się twój sposób ubierania - odparł.Amy szybko spojrzała w jego stronę.Postępowała tak zawsze, gdy źle przetłumaczył jej słowa.Amy nie klamie Peter nie kłamie.- Bądź grzeczna, Amy - powiedział.- Karen jest bardzo miłą osobą.Małpa warknęła ponuro i z zapałem powróciła do malowania.- Co teraz? - spytała Karen.- Dajmy jej nieco czasu - uspokajająco uśmiechnął się Peter.- Musi oswoić się z sytuacją.Nie zagłębiał się w wyjaśnienia, że z innymi małpami bywało gorzej.Szympansy rzucały fekaliami nawet w swych opiekunów, a od czasu do czasu atakowały ludzi, aby podkreślić swą dominację.Miały silną potrzebę określenia hierarchii.Na szczęście, goryle były bardziej powściągliwe i nie przywiązywały wagi do stosunków panujących w „stadzie”.W tej samej chwili Amy zerwała arkusz ze sztalugi, po czym podarła go gwałtownie, rozsypując skrawki po podłodze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]