Podobne
- Strona startowa
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompas
- Pullman Philip Mroczne materi Zloty kompas
- Farmer Philip Jose Ciala wiele cial
- Pullman Philip Mroczne materie 3 Bursztynowa luneta
- Farmer Philip Jose Przebudzenie kamiennego boga (S
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu (2)
- NamiętnoÂść po zmierzchu
- McClure Ken Dawca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nie zmuszaj go poprosił Milt. Ja to zrobię. Wyciągnął rękę w stronę słu-chawki. Jaki to numer? Mam go gdzieś tutaj Isidore zaczął grzebać w kieszeniach roboczego kitla. Chcę, żeby kurzy móżdżek to załatwił powtórzył Sloat. N-n-nie mogę rozmawiać przez wideofon zaprotestował Isidore, czując jak ło-mocze mu serce. Dlatego, że jestem kudłaty, brzydki, zgarbiony, szczerbaty i siwy.Choruję na chorobę radiacyjną.Myślę, że niedługo umrę.Milt uśmiechnął się i zwrócił do Sloata. Przypuszczam, że gdybym się czuł tak jak on, również nie byłbym w stanie korzy-stać z wideofonu.No, Isidore, jeżeli nie dasz mi numeru właściciela kota, nie będę mógłzadzwonić i sam będziesz musiał to zrobić. Wyciągnął przyjaznym gestem rękę. Zadzwoni kurzy móżdżek powiedział zdecydowanym głosem Sloat albowylatuje z pracy. Nie patrzył ani na Isidore a ani na Milta, spoglądał nieruchomymwzrokiem prosto przed siebie. Dajże spokój zaprotestował Milt. N-n-nie lubię, jak się m-m-mnie n-n-nazywa ku-u-rzym móżdżkiem zapro-testował Isidore. P-p-przecież p-p-pył również panu bardzo zaszkodził.Choć nieuszkodził p-p-pańskiego mózgu, jak w m-m-moim przypadku. Jestem zwolniony,uświadomił sobie.Nie mogę rozmawiać przez wideofon.A potem przypomniał sobienagle, że właściciel kota wystartował do pracy.Nie będzie nikogo w domu. Ch-chy-ba mogę do niego zadzwonić powiedział, znajdując wreszcie kwitek z zapisanymi nanim danymi. Widzisz? zwrócił się pan Sloat do Milta. Może to zrobić, jeżeli musi.Isidore usiadł przy wideofonie, wziął do ręki słuchawkę i wybrał numer. Tak stwierdził Milt ale nie powinien być do tego zmuszany.I ma rację.Pyłrzeczywiście ci zaszkodził.Jesteś niemal ślepy i za parę lat nie będziesz słyszał. Ciebie też dopadło, Borogrove.Skórę masz koloru psiego łajna.Na wideoekranie pojawiła się twarz zadbanej kobiety środkowoeuropejskiego typu,o włosach zaczesanych w twardy kok. Tak? spytała.53 P-p-pani Pilsen? spytał Isidore, czując narastające w nim przerażenie.Rzeczjasna, nie pomyślał o tym, że właściciel kota może mieć żonę, która oczywiście będziew domu. Chciałbym p-p-porozmawiać z panią o państwa k-k-k-k-k. Przerwał,pocierając nerwowo podbródek. O państwa kocie. Ach tak, to pan zabierał Horacego stwierdziła pani Pilsen. Czy ma zapaleniepłuc? Mąż podejrzewał właśnie to. Kot państwa umarł oznajmił Isidore. Och nie, dobry Boże. Damy państwu drugiego powiedział. Jesteśmy ubezpieczeni. Zerknął napana Sloata, wyglądało na to, że się zgadza. Właściciel naszej firmy, pan Hannibal Slo-at. Zaciął się. Osobiście. Nie rzucił Sloat. Damy im czek.Cena według katalogu Sidneya..osobiście wybierze dla państwa zastępczego kota usłyszał swój głos Isidore.Zaczął rozmowę, której nie był w stanie przeprowadzić, a teraz zorientował się, że niemoże jej zakończyć.To, co mówił, rozwijało się według jakiejś swojej wewnętrznej logi-ki, której nie był w stanie powstrzymać i wszystko musiało toczyć się do własnego za-kończenia.Pan Sloat i Milt Borogrove patrzyli na niego w osłupieniu, on zaś mówił da-lej. Proszę określić, jakiego kota państwo sobie życzycie.Maść, płeć, rasa: czy ma-nxański, perski, abisyński. Horacy nie żyje powiedziała pani Pilsen. Miał zapalenie płuc stwierdził Isidore. Zmarł w czasie przejazdu do szpita-la.Nasz starszy lekarz doktor Hannibal Sloat wyraził przekonanie, że stan w jakim sięznajdował, wykluczał możliwości ratunku.Ale czy to, że możemy dać państwu zastęp-stwo, pani Pilsen, nie jest szczęśliwą okolicznością? Czy nie mam racji? Istniał tylko jeden taki kot jak Horacy powiedziała pani Pilsen ze łzamiw oczach. Kiedy był jeszcze kociakiem, często przychodził i patrzył tak, jakby chciałzadać jakieś pytanie.Nigdy nie dowiedzieliśmy się, co to było za pytanie.Może terazzna już na nie odpowiedz. Znowu zaczęła płakać. Myślę, że kiedyś wszyscy je po-znamy.Nagle Isidore poczuł przypływ natchnienia. A co by pani powiedziała na idealną, elektryczną kopię państwa kota? Możemyzdobyć wspaniały produkt Wheelrighta i Carpentera, który w każdym szczególe będziewiernie odtwarzał dawne zwierzę w niezmienionej. Och, to obrzydliwe! zaprotestowała pani Pilsen. O czym pan mówi? Proszę,broń Boże nie proponować tego mojemu mężowi.Niech pan nawet nie mówi o tym, boon się wścieknie.Kochał Horacego bardziej niż jakiegokolwiek kota, którego mieliśmydo tej pory, a miał koty od dziecka.Milt odebrał słuchawkę od Isidore a i odezwał się do kobiety.54 Możemy dać pani czek w wysokości wynikającej z wyceny Sidneya albo, jak su-gerował pan Isidore, możemy wybrać dla państwa innego kota.Bardzo nam przykro,że kot państwa umarł, ale jak już wspomniał pan Isidore, zwierzę miało zapalenie płuc,które najczęściej okazuje się śmiertelne. Mówił z profesjonalną płynnością.Spośródtrzech osób pracujących w Szpitalu Zwierząt Van Nessa Milt najlepiej załatwiał służbo-we rozmowy telefoniczne. Nie mogę powiedzieć o tym mężowi stwierdziła pani Pilsen. W porządku, proszę pani rzekł Milt i skrzywił się lekko. Zadzwonimy doniego.Czy mogłaby nam pani podać telefon do jego pracy? Próbował namacać pa-pier i ołówek, który podsunął mu pan Sloat. Proszę posłuchać powiedziała pani Pilsen, która wreszcie zdołała się chyba po-zbierać. Może ten drugi pan miał rację.Może powinnam zamówić elektryczny za-miennik Horacego, ale by Ed nic nie wiedział.Czy może to być tak wierna kopia, że mójmąż nie zauważy różnicy? Jeżeli pani sobie tego życzy z powątpiewaniem w głosie odparł Milt. Alez doświadczenia wiemy, że właściciela zwierzęcia nigdy nie da się oszukać.Jedynieprzypadkowych obserwatorów, takich jak sąsiedzi.Widzi pani, kiedy podejdzie się rze-czywiście blisko do pseudozwierzęcia. Ed nigdy nie zbliża się do Horacego, mimo że go kocha.To ja zajmuję się jegopotrzebami, takimi jak skrzynka z piaskiem.Sądzę, że mogłabym spróbować z pseu-dozwierzęciem, a jeżeli się nie uda, wtedy znajdziecie nam panowie prawdziwego, któ-ry zastąpiłby Horacego.Nie chcę tylko, żeby mój mąż wiedział.Myślę, że nie przeżył-by tego.Dlatego nigdy nie zbliżał się do Horacego, obawiał się.A kiedy Horacy zacho-rował jak pan powiedział na zapalenie płuc Ed wpadł w panikę i nie był w sta-nie stawić temu czoła.Dlatego tak długo czekaliśmy, zanim was wezwaliśmy.Zbyt dłu-go.Wiedziałam, zanim panowie zadzwoniliście. Skinęła głową.Zdołała już opano-wać łzy. Ile czasu to zajmie?Milt zastanowił się przez chwilę. Możemy przygotować kopię w ciągu dziesięciu dni.Dostarczymy w dzień, gdypani mąż będzie w pracy. Zakończył rozmowę, pożegnał się i odłożył słuchawkę. Zorientuje się powiedział do pana Sloata
[ Pobierz całość w formacie PDF ]