Podobne
- Strona startowa
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Pullman Philip Mroczne materi Zorza polnocna (Zloty Kompas)
- Pullman Philip Mroczne materie 01 Złoty kompas
- Pullman Philip Mroczne materi Zloty kompas
- Farmer Philip Jose Ciala wiele cial
- Pullman Philip Mroczne materie 3 Bursztynowa luneta
- Farmer Philip Jose Przebudzenie kamiennego boga (S
- Philip G. Zimbardo, John Boyd Paradoks czasu (2)
- Wampir Reymont
- Dębski Eugeniusz Pieklo dobrej magi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tolby przytaknal ruchem glowy.- Wiem.- Zmecza sie tym siedzeniem w okopach - powiedzial Fowler.- Powoli beda wracac.Gdy tylkodotra do nich wiesci, zdezerteruja porzucajac sprzet.- To dobrze - mruknal Tolby.- Im szybciej, tym lepiej.- Dotknal strzelby Fowlera.- Ty tez, mamnadzieje.Sylwia zawahala sie.- Czy sadzisz.- Co mam sadzic?- Ze zrobilismy blad?Tolby skrzywil sie w zmeczonym usmiechu.- Akurat cholernie dobra pora, zeby teraz o tymmyslec.- Robil to, co uwazal za sluszne.Zbudowali domy i fabryki.Caly ten teren.Produkuja wieletowarów.Patrzylam na to przez okno.Dalo mi do myslenia.Tyle zrobili.Bardzo duzo zrobili.- Robili duzo broni - powiedzial Tolby.- My tez mamy bron.Zabijamy i niszczymy.Mamy same minusy i zadnych plusów.- My nie mamy wojny - odpowiedzial cicho Tolby.- Po to, aby bronic tej fikusnej organizacji,jest tam, wsród tych wzgórz, dziesiec tysiecy zolnierzy.Czekaja, zeby sie bic.Czekaja, zebyzrzucic te swoje bomby i kapsulki z bakteriami, zeby to cale miejsce funkcjonowalo.Ale juzdluzej nie beda.Niedlugo zrezygnuja i powolutku wróca.- Caly ten system rozpadnie sie bardzo szybko - powiedzial Fowler.- On juz nad tym nie panowal.Dluzej juz nie mógl zatrzymywac zegara.- Jakkolwiek bylo, stalo sie - powiedziala pod nosem Sylwia.- Zrobilismy swoja robote.- Lekkousmiechnela sie.- Bors zrobil swoje, a my swoje.Ale czas byl z nami, a przeciw niemu.- To prawda - zgodzil sie Tolby.- Zrobilismy swoje.I nigdy tego nie bedziemy zalowac.Fowler nie mówil nic.Stal z rekami w kieszeniach, milczaco patrzac przez okno.Palcami czegosdotykal.Trzech ocalalych synaptycznych cewek.Nie naruszonych elementów pamieci zmartwego robota, wzietych ukradkiem z rozrzuconych pozostalosci po nim.- Na wszelki wypadek - powiedzial do siebie.- Na wszelki wypadek, gdyby czasy sie zmienily
[ Pobierz całość w formacie PDF ]