Podobne
- Strona startowa
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Rice Anne Opowiesc o zlodzieju cial (SCAN
- Rice Anne Wywiad z wampirem (SCAN dal 702
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 3 (2)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 2 (2)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1
- Craig Rice Roze Pani Cherington (2)
- Dokumenty w Powstaniu Styczniowym
- Herbert Frank ÂŚwiat Pandory 01 Epizod z Jezusem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- radius.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilka innych próbowało uciekać, ale natychmiast były otaczane przez tysiące jednoosobowych łodzi, a nad każdym z nich unosił się gotowy do przerzucenia desantu krążownik flory Helium.Bitwa dobiegała końca w niespełna godzinę od chwili, w której z obozu zwycięskiej armii Zodangi flota statków powietrznych wyruszyła nam na spotkanie.Ocalałe zodangańskie okręty były kierowane jako zdobycz ku miastom Helium.Ich poddawaniu się towarzyszył stary, niezwykle patetyczny obyczaj, który wymagał, aby dowódca idącego do niewoli okrętu dobrowolnie z niego wyskoczył.Ci odważni ludzie, trzymając wzniesione nad głową sztandary swych rodów, jeden po drugim skakali ze swych mostków, wprost w objęcia czekającej ich kilkaset stóp niżej śmierci.Walka wygasła całkowicie dopiero wtedy, gdy śmiertelny skok wykonał naczelny dowódca floty, dając tym samym sygnał do poddania się stawiającym jeszcze opór jednostkom i kładąc kres bezsensownemu poświęcaniu życia dzielnych żołnierzy.Zasygnalizowaliśmy okrętowi flagowemu floty Helium, aby podleciał bliżej, a gdy był w zasięgu głosu krzyknąłem, że na pokładzie naszego statku znajduje się Dejah Thoris i że chcemy, aby została przetransportowana na okręt flagowy i jak najszybciej zawieziona do Helium.Gdy przekazana przeze mnie wiadomość dotarła w pełni do ich świadomości, ze wszystkich pokładów podniósł się potężny krzyk radości, za którym natychmiast podążyło wywieszenie setek flag w barwach księżniczki.Wkrótce załogi pozostałych statków floty zrozumiały znaczenie przekazywanych im sygnałów i wszystkie pokłady wśród radosnej wrzawy zakwitły barwami Dejah Thoris.Okręt flagowy zbliżył się do nas i natychmiast po tym, jak burty obu statków zetknęły się miękko, na i nasz pokład wpadło kilkunastu oficerów floty Helium.Zrobili kilka kroków i stanęli jak wryci, patrząc osłupiałym wzrokiem na setki zielonych wojowników, którzy opuścili już swoje stanowiska bojowe i stali w luźnych grupach wzdłuż całego pokładu.Wkrótce pojawił się Kantos Kan i oficerowie zgromadzili się wokół niego, zasypując go gradem pytań.Nie słuchali jednak odpowiedzi, gdyż po chwili cała ich uwaga zajęta była zbliżającą się ku nim w moim towarzystwie Dejah Thoris.Księżniczka pozdrowiła uprzejmie oficerów, wymieniając imię każdego z nich.Znała ich dobrze, gdyż wszyscy, jako cieszący się szacunkiem żołnierze, bywali na dworze jej dziadka.- Połóżcie swoje dłonie na ramieniu Johna Cartera - powiedziała w końcu, wskazując na mnie.- Jest to człowiek, któremu Helium zawdzięcza zarówno swoją księżniczkę, jak i dzisiejsze zwycięstwo.Zasypali mnie uprzejmościami i komplementami, a jak się wydawało największe wrażenie zrobiło na nich to, iż w uwolnieniu księżniczki i wyzwoleniu Helium udało mi się zdobyć pomoc dzikich Tharków.- Bardziej niż mnie powinniście dziękować temu oto człowiekowi - powiedziałem, wskazujące Tars Tarkasa.- Jest to jeden z najwybitniejszych na Barsoomie żołnierzy i mężów stanu, Tars Tarkas, jeddak Tharku.Pozdrowili zielonego wojownika z tą samą układną grzecznością, z jaką zwracali się do mnie.Ogromny Thark odpowiedział równie gładkim i dworskim jeżykiem, czego, musze się przyznać, wysłuchałem z niemałym zdziwieniem.Dejah Thoris przeszła na pokład okrętu flagowego i była bardzo zaskoczona, że ja z nią tam nie zostaję.Wytłumaczyłem jej, że bitwa jest tylko częściowo wygrana, zostały jeszcze siły lądowe Zodangi i nie mogę opuścić Tars Tarkasa, dopóki nie zostaną one w pełni rozgromione.Dowódca floty powietrznej Helium obiecał, że wszystko zostanie tak zorganizowane, by siły lądowe Helium uderzyły w tym samym momencie, w którym my zaatakujemy oblegających miasto Zodangańczyków.Potem statki rozdzieliły się i Dejah Thoris tryumfalnie powróciła na dwór swego dziadka, Tardos Morsa, jeddaka Helium.Flota statków transportowych, na których znajdowały się thoaty zielonych wojowników, przeczekała bitwę w pewnym oddaleniu i teraz musieliśmy się zająć wyładowywaniem zwierząt na ziemie.Nie posiadaliśmy platform desantowych i realizacja tego zadania wydawała się być bardzo trudna, ale nie pozostawało nam nic innego.Polecieliśmy ku transportowcom i zabraliśmy się do pracy.Byliśmy zmuszeni opuszczać zwierzęta na linach i zajęło nam to pozostałą cześć nocy oraz połowę następnego dnia.Dwukrotnie zostaliśmy zaatakowani przez kawalerie zodangańską, ale z łatwością i bez większych strat odparliśmy te ataki, a po zapadnięciu nocy napastnicy wycofali się zupełnie.Natychmiast, gdy ostatni thoat znalazł się na ziemi, Tars Tarkas dał rozkaz do wymarszu.Podzieleni na trzy oddziały podjeżdżaliśmy ostrożnie od północy, wschodu i południa ku wrogiemu obozowi.W odległości około, mili od głównego obozu natknęliśmy się na wysunięte posterunki, co, jak to uprzednio ustaliliśmy, było sygnałem do otwartego ataku.Z dzikim, przeraźliwym wrzaskiem mieszającym się z piskami czujących bliską bitwę thoatów runęliśmy na obóz Zodangi.Przypuszczaliśmy, że uda się nam ich zaskoczyć, jednak okazało się, że nacieramy na dobrze przygotowane, umocnione pozycje, pełne oczekujących nas żołnierzy.Nasze ataki były odpierane raz za razem i około południa zacząłem się poważnie obawiać o wynik bitwy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]