Podobne
- Strona startowa
- Rodziewiczowna Maria Miedzy ustami a brzegiem puchar
- Zientarowa Maria Drobne ustroje (SCAN dal 1028)
- Erich Maria Remarque Trzej Towarzysze
- Duenas Maria Krawcowa z Madrytu
- Nurowska Maria Wiek samotnosci
- Maria Siemionowa 01.Wilczarz
- Tolkien J.R.R Wyprawa (2)
- Duncan Dave Siódmy Miecz 1 Niechętny Szermierz
- Berry Steve Cotton Malone 03 Wenecka intryga
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W każdym razie poznasz go i jego Szkołę dziś wieczorem.Spotykają się dziś na tradycyjnej wtorkowej kolacji.Prosił mnie, bym cię przyprowadził.Oczywiście, jeśli nie masz innych planów na wieczór.- Żadnych.I bardzo dziękuję za zaproszenie.- Wspaniale.Kolacja odbędzie się w hotelu Vadŕszkürt.Przyjdę po ciebie o dziewiątej.Impreza jest ściśle prywatna, bo ojciec nie był pewien, czyś przywiózł ze sobą galowy mundur.Sandor Hodossy był budzącym lęk siwowłosym starcem, wyższym od syna, o iście rzymskim szlachetnym profilu i rysich oczach cygańskiego koniokrada.Trzymał się bardzo prosto i swoją postawą sprawiał, że inni zwracając się do niego stawali na baczność, maksymalnie skupieni psychicznie.Trudno byłoby określić, ile ma lat, a to z powodu jego niebywałej żywotności.Dopiero późnym wieczorem Kunze dostrzegł, jak Hodossy senior opadł na chwilę z sił ujawniając swe siedemdziesiąt ileś lat, ale się natychmiast opanował, energicznie potrząsając siwą głową.Goście, nienagannie ubrani, o świetnych manierach, weseli i inteligentni, mieli tyle lat, co jego syn lub nawet mniej; Kunze zaś i Hodossy byli jedynymi oficerami w tym zgromadzeniu pisarzy, aktorów, profesorów uniwersytetu, malarzy, muzyków i synów bogatych kupieckich rodzin.Ze względu na Kunzego wszyscy mówili po niemiecku.Ze swych poprzednich podróży na Węgry Kunze powracał zawsze do domu z objawami niestrawności.Tego wieczora nie musiał się niczego obawiać.Jedzenie, które stanowiło konglomerat francuskiej i węgierskiej kuchni, nie było nazbyt tłuste ani zbytnio ostre, do tego pito szampan z najlepszych roczników.O jedenastej kapitan Hodossy zniknął wraz z paroma młodzieńcami.Powrócili wnet w doborowym towarzystwie ślicznych, młodych aktorek i tancerek, które występowały tego wieczora w miejscowych teatrach i kabaretach.Żadna nie miała więcej niż dwadzieścia pięć lat, a wszystkie były elegancko ubrane i o znakomitych manierach.Blondynkę, której towarzyszył kapitan Hodossy, posadzono naprzeciwko jego ojca.Było to oczywiste dla Kunzego, że dziewczyna jest utrzymanką seniora, który wysłał syna, by ją tu przyprowadził, ponieważ ojciec, jako gospodarz, nie chciał opuszczać przyjęcia.Kolacja skończyła się około drugiej nad ranem, ale nikt nie był pijany, mimo wielkiej ilości wypitych trunków.Hodossy senior dowiódł, jak bardzo wyrafinowanym jest gospodarzem.Mimo wszystko Kunze nie mógł pozbyć się uczucia, że uczestniczy w obrzędowej uczcie, wydanej przez orientalnego bogacza.Nazajutrz kapitan Kunze pojechał fiakrem do dowództwa brygady, gdzie czekał na niego kapitan Hodossy.„Ci przeklęci Węgrzy - pomyślał Kunze - potrafią wypić truciznę na szczury przyprawioną cykutą i nawet tego nie poczują”.Rozsiedli się w kancelarii kapitana Hodossy.- Wracając do osoby Dorfrichtera.Nadmieniłem ci wczoraj o tym, że go przyjęto do Szkoły mego ojca.Miałeś możność zobaczyć, jak ta Szkoła wygląda.Jest to grono młodzieńców nastawionych na używanie życia, ile się tylko da, nie popadając przy tym w wulgarność.- Czy nazwisko Klara Brassay coś ci mówi, Zoltanie? - spytał Kunze.- Naturalnie! - wykrzyknął Hodossy.- Był czas, że omal nie została moją macochą.- Jaka ona była?- Zanim odpowiem na to pytanie, lepiej będzie, jak dowiesz się pewnej rzeczy o moim ojcu.Prócz Szkoły ma on jeszcze jedno hobby.Prawdopodobnie jest to czystej wody powołanie: przepoczwarzą początkujące kurewki w kurtyzany, czyli wyszukuje tancereczkę lub aktoreczkę i kształtuje ją na Damę Kameliową, najchętniej bez trawiących ją suchot! Zazwyczaj bierze taką na swe utrzymanie na rok lub dwa, uczy, jak jeść, konwersować, ubierać się i rozbierać, jedzie z nią w podróż, a kiedy nabierze dostatecznego poloru, wypuszcza ją na wolność, tak po prostu, jak ptaka z klatki.Czasami musi nawet potrząsnąć trochę klatką, bo ptakowi nie bardzo się chce wyfrunąć.Zazwyczaj nie odlatuje daleko i wnet widzi się ją uwieszoną u ramienia innego, bogatego mężczyzny.Ojciec jest strasznie dobry i jeśli już odkryje u swej protegowanej jakiś szczególny talent, pomaga jej rozwinąć go, otwiera drzwi do kariery, wyszukuje widowiska, gdzie mogłaby rozbłysnąć i zdobyć sławę.Klara Brassay była jedną z takich dziewcząt.Nie odznaczała się wielką urodą, ale była dowcipna, wesoła i utalentowana.Ojciec wypatrzył ją tutaj w Kecskemét, gdzie pojawiła się z trupą aktorów.Nie sądzę, by go kochała, ale zdawała sobie sprawę, jak wiele może jej pomóc w karierze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]