Podobne
- Strona startowa
- Platon Dialogi (2)
- Fajdros Platon
- Dialogi Platon
- Platon Dialogi
- Crichton Michael Jurassic Park
- Czarnecki Piotr Koncepcja umyslu
- Bednarz Andrzej Medytacja teoria i praktyka
- Karpyshyn Drew Darth Bane 02 Zasada Dwóch
- Allston Aaron Gwiezdne Wojny Nowa Era Jedi 12 Twierdza Rebelii
- Nik Pierumow Czarna Wlocznia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Więc i teraz, wiem z pewnością, że się na mnie nie gniewasz, tylko na tamtych -bo ty wiesz, kto to winien - więc teraz - wiesz przecież, co ci przyszedłem powiedzieć - daj ci boże istaraj się, jak możesz, najłatwiej znieść to, co być musi.- I w tej chwili mu się łzy puściły, obrócił się iodszedł.A Sokrates spojrzał na niego i: Daj boże wam - powiada - ja to już zrobię.A równocześnie do nas: Jakito grzeczny człowiek - powiada - on tu cały czas do mnie przychodził i rozmawiał nieraz, i byłnajpoczciwszy w świecie.I teraz - jak on mnie szlachetnymi łzami żegna!No więc, Kritonie, posłuchajmy go i niech kto przyniesie truciznę, jeżeli zmielona.A jeżeli nie, niech tenczłowiek zmiele.A Kriton: Ależ, Sokratesie - powiada - słońce, zdaje mi się, nad górami i nie zaszło jeszcze.A ja teżwiem, że inni bardzo pózno piją, kiedy rozkaz przyjdzie; i to naprzód jedzą dobrze i piją, a niejedenjeszcze obcuje z kim ma ochotę.Nie śpiesz się tak; jeszcze czas przecież.A Sokrates: Oczywiście -powiada - mój Kritonie, robią tak ci, o których mówisz; im się zdaje, że coś na tym zyskują; ja,oczywiście, tego nie zrobię.Bo nie uważam, żebym coś zyskał, jeżeli trochę pózniej wypiję; nic, tylkośmiech przed sobą samym, gdybym się zębami trzymał życia i szczędził resztek, kiedy już i takwszystko wyszło.No więc - powiada - posłuchaj i zrób tak, jak mówię.Usłyszawszy to Kriton skinął na chłopaka, który stał niedaleko.I chłopak wyszedł, a zabawiwszy czasjakiś wrócił, prowadząc tego, który miał truciznę podać, a już ją niósł zamieszaną w kielichu.Sokrates,zobaczywszy tego człowieka: No tak - powiada - mój drogi; ty się na tym rozumiesz; co potrzebarobić?- Nic więcej - powiada - tylko wypić i chodzić potem trochę, aż ci członki ciężyć zaczną; potem siępołożyć, i tak ono samo już będzie działać.I równocześnie podał kielich Sokratesowi.A ten wziął go bardzo uprzejmie, mój Echekratesie; nie zadrgała mu ręka, nie zbrzydła mu cera nitwarz, ale jak on zwykle spod brwi ogromne oczy wrył w owego człowieka i: Co myślisz, powiada, otym napoju.Gdyby tak odlać kroplę na ofiarę komu? Wolno to, czy nie?- My w sam raz tyle - powiada - mielemy, Sokratesie, ile uważamy, że trzeba wypić - ani mniej, aniwięcej.- Rozumiem - powiada.- Ale modlić się do bogów chyba wolno i trzeba nawet, aby przeprowadzka stądna tamten świat szczęśliwie wypadła.I ja też o to się modlę i oby się tak stało.To powiedziawszy,zaraz duszkiem i bez trudności najmniejszej i bez skrzywienia wypił.Z nas wielu aż do tej chwili umiałojako tako opanować łzy, ale kiedyśmy zobaczyli, jak pije i że już wypił, to już nie sposób, tylko mi sięsamemu długo tłumione łzy ciurkiem puściły, tak żem sobie twarz zasłonił i sam nad sobą płakał.Bonie nad nim przecież, ale na swój własny los, żem takiego człowieka tracił, przyjaciela.A Kriton jeszcze prędzej niż ja, kiedy już nie mógł opanować łez, wstał.Apollodoros już i przedtem całyczas płakał, a wtedy ryknął spazmem tak okropnym i taką skargą wybuchnął, że dreszcz poszedł powszystkich obecnych, oprócz samego Sokratesa.On tylko: Co wy robicie - powiada.- Jacyście wy dziwni! Ja przecież właśnie dlatego kobiety do domu wyprawiłem, żeby takich rzeczy niewyrabiały; słyszałem nawet, że umierać trzeba w pobożnej ciszy.Więc uspokójcie się i miejcie moc nadsobą.My, usłyszawszy to, zawstydziliśmy się i zaczęli powstrzymywać łzy.On chodził po sali, a potempowiedział, że mu już członki ciężą, i położył się na wznak.Bo tak przykazał dozorca.Zaraz się godotknął ten, co mu był podał truciznę, i co jakiś czas patrzał mu na stopy i golenie, a potem mocno gouszczypnął w stopę i zapytał, czyby co czuł.A on powiada, że nie.Potem znowu golenie.A idąc takcoraz wyżej, pokazywał nam, jak stygnie i sztywnieje.I znowu go dotknął i powiedział, że jak mu todojdzie do serca, wtedy skończy.Już mu było pół ciała zastygło, kiedy odsłonił głowę, bo ją był zakrył, ipowiada - a były to jego ostatnie słowa: Kritonie, myśmy winni koguta Asklepiosowi.Oddajcież go, anie zapomnijcie!Stanie się tak powiedział Kriton.Ale może coś innego masz jeszcze powiedzieć? Na to pytanienic już nie odpowiedział, tylko po krótkiej chwili drgnął i dozorca odkrył mu twarz.Oczy już były poszływ słup.Zobaczywszy to Kriton zamknął mu usta i oczy.Tak nam, Echekratesie, skonał przyjaciel; człowiek, o którym możemy powiedzieć, że ze wszystkich,którycheśmy wtedy znali, najlepszy był i w ogóle najmądrzejszy i najsprawiedliwszy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]