Podobne
- Strona startowa
- Hegel (Routledge Philosophers) Frederick Beiser
- Forsyth Frederick Negocjator (SCAN dal 809)
- Forsyth Frederick Negocjator (4)
- Linux Installation and Getting Started (2)
- Eddings Dav
- Pratchett Terry Mort
- Przysiega otchlani Grange Jean Christophe
- Terry Pratchett 11 Kosiarz
- Horacjusze Corneille
- Adler Harry Umiejestnosc realizowania marze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mizuyashi.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Masz ołówek?- Słuchaj, Quinn.- To ty słuchaj, mały.Poszukaj innej kabiny i zadzwoń do mnie za czterdzieści sekund na numer trzy-siedem-zero, jeden-dwa-zero-cztery.Uwaga, j u ż!Ostatnie słowo było okrzykiem.Sam Somerville i Duncan McCrea zeznali później, że byli równie zaskoczeni jak ci, którzy słuchali rozmowy z daleka.Quinn rzucił słuchawkę, złapał walizeczkę - diamenty były w niej cały czas, a nie w talerzu na owoce - i wybiegł z pokoju.Po drodze odwrócił się i krzyknął: - Nie ruszać się!Zaskoczenie, okrzyk i rozkazujący ton głosu zatrzymały ich na krzesłach przez decydujące pięć sekund.Gdy dotarli do drzwi wyjściowych, usłyszeli przekręcający się w zamku od zewnątrz klucz.Najwyraźniej został przygotowany jeszcze przed świtem.Quinn ominął szyb windy i rzucił się w kierunku schodów w chwili, gdy McCrea krzyknął po raz pierwszy, kopiąc z całych sił w zamek.Wśród agentów w centrali, ambasadzie i na Cork Street zaczynał się chaos mający wkrótce dojść do szczytu.- Co on, do diabła, robi? - szepnął jeden z policjantów w centrali na Kensingtonie do drugiego.Odpowiedzią było wzruszenie ramion.Quinn zbiegał z drugiego piętra.Dochodzenie miało wykazać, że Amerykanin w punkcie podsłuchu w suterenie nie ruszył się z miejsca dlatego, że nie należało to do jego obowiązków.Do jego obowiązków należało nagrywanie głosów dobiegających z mieszkania na górze i przekazywanie na Grosvenor Square, gdzie były rozkodowywane i przesłuchiwane w podziemiach ambasady.Został więc na miejscu.Quinn przebiegł przez hol w piętnaście sekund od chwili rzucenia słuchawki telefonu.Angielski portier za kontuarem spojrzał na niego, kiwnął głową i wrócił do swojej gazety.Quinn pchnął otwierające się na zewnątrz drzwi wejściowe, zamknął je za sobą, wcisnął pod próg drewniany klin, który przygotował korzystając z samotności w toalecie, i porządnie wbił kopnięciem.Następnie przebiegł przez ulicę przeskakując między samochodami.- Czy to znaczy, że uciekł? - krzyczał Kevin Brown na stanowisku nasłuchu na Grosvenor Spuare.Siedział tam całe rano, czekając tak, jak wszyscy Amerykanie i Anglicy, na kolejny, a może już ostatni telefon Zacka.W pierwszej chwili odgłosy dobiegające z Ken-singtonu były mylące; usłyszał odkładaną słuchawkę, okrzyk Quinna “Nie ruszać się!”, następnie serię uderzeń, zmieszane wołanie i okrzyki Duncana McCrea i Sam Somerville, następnie serię regularnych uderzeń tak, jakby ktoś kopał w drzwi.Somerville wróciła do pokoju, krzycząc do mikrofonów podsłuchu:- Uciekł, Quinn uciekł!Pytanie Browna było słychać w punkcie podsłuchu, ale nie w mieszkaniu.Brown rzucił się jak szalony do telefonu, przez który mógł bezpośrednio połączyć się ze swoim specjalnym agentem na Kensingtonie.- Agent Somerville - huknął usłyszawszy jej głos w słuchawce - zatrzymać go!W tym momencie piąte kopnięcie McCrea wyłamało zamek w drzwiach mieszkania.Pobiegł schodami, a za nim Samantha.Oboje byli w kapciach.Sklep z warzywami i artykułami delikatesowymi po drugiej stronie ulicy, którego numer Quinn odnalazł w londyńskiej książce telefonicznej w salonie, nazywał się Bradshaw od nazwiska założyciela, ale obecnie jego właścicielem był obywatel indyjski, pan Patel.Quinn miał okazję obserwować z okna, jak układa owoce na straganie lub znika w głębi sklepu, aby obsłużyć klienta.W trzydzieści trzy sekundy po rzuceniu słuchawki Quinn był już na przeciwległym chodniku.Wyminął dwóch przechodniów i jak tornado wbiegł do sklepu.Telefon spoczywał na ladzie blisko kasy, przy której stał pan Patel.- Te dzieci kradną panu pomarańcze - powiedział bezceremonialnie Quinn.W tym momencie zadzwonił telefon.Musząc wybierać między telefonem a kradzionymi pomarańczami, pan Patel postąpił jak dobry Gudżarati i wybiegł na zewnątrz.Quinn podniósł słuchawkę.Centrala na Kensingtonie zaczęła działać szybko i dochodzenie miało wykazać, że zrobili wszystko, co mogli.Ale większą część z czterdziestu sekund stracili wskutek zamieszania spowodowanego zaskoczeniem, a później mieli problem techniczny.Poprzednio byli włączeni do numeru łączącego z porywaczami.Gdy dzwoniono na ten numer, za pomocą elektronicznych urządzeń mogli ustalić, skąd dzwoniono.Komputer podawał, że jest to taka a taka budka telefoniczna w określonym miejscu.Wystarczało na to sześć do dziesięciu sekund.Numer, z którego Zack zadzwonił po raz pierwszy, już mieli zidentyfikowany, ale gdy zmienił budki, pomimo że były to dwie sąsiadujące ze sobą kabiny w Dunstable, zgubili go.Gorzej, dzwonił teraz na inny numer w Londynie, do którego nie byli włączeni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]