Podobne
- Strona startowa
- Wolski Marcin Krowy tluste.Krowy chude
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone
- Wallance James Bill Gates i jego imperium Micr
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone (2)
- Wolski Marcin Noc bezprawia oraz inne szalone (4)
- Sztuka wyznaczania i osiagania Marcin Kijak full
- Pokuta Gabriela (2)
- The Career Survival Guide Dealing with Office Politics Brian OÂConnell
- Grisham John Obronca ulicy (SCAN dal 811)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Król zatrzy mał się w pół kroku i zwrócił na mnie wielkie oczy.Bły snęły w karmazy nowej łuniejego niewielkie rogi.Dopadłem go wreszcie, chwy ciłem za szerokie bary i przy cisnąłem do tronu.Chy ba coś tamsobie obił, bo dotarła do mnie fala jego bólu.Angela weszła w część moich kamer i także zaczęłago obserwować. Angie, skup się na bezpieczeństwie. Tak, kochany.Ja tylko marginesem pola uwagi&Skoncentrowałem się.Spojrzałem w oczy odbijające krwawą poświatę pomieszczenia.Ornamenty ka wnętrza przy pominała strugi magmy na zasty głej lawie.Wniknąłem głębiej,w lustrzane siatkówki przerażająco podobne do ludzkich.To był władca królestwa.Chory nawładzę od wielu ty sięcy cy kli.Przerażony my ślą o zdradzie, buncie, nieposłuszeństwie.Mającyobsesję na punkcie mody fikacji genety czny ch.Zmienił populację w stado potworów, podzielił nafrakcje, które szczuł na siebie.Gdy przejrzano ten manewr i próbowano go obalić, stłumiłpowstanie, a teraz trzy mał całą społeczność za py sk, przemieniwszy ją w jeden wielki rójniewolników.Jedy nie królewscy soulerzy by li w miarę wolny mi jednostkami, ale oni mielinajpotężniejsze obroże posłuszeństwa&Droga MlecznaMacierzPlaneta Wiz, gruntPolia Tris, dystrykt Hook09 Decimi 232 EI, 00.55 H Widziałaś, Siti?! spy tał Sprite, trzy mając się kurczowo burty pojazdu prowadzonego przezdziwnie zachowującego się organika i wskazując oddalone o dwieście metrów zgrupowaniemały ch wrogich pojazdów. Ruchy statków jakby straciły dy namikę&W ty m momencie przy szła wiadomość od Buddy.Poinformował, że kilkanaście cetni temuzarządził ostrzał wrogich jednostek z ImBuCanów.ImBuCan jest działkiem montowany m nawszy stkich urządzeniach bojowy ch Way Empire, wie o ty m każdy Sit.Wy gląda niepozornie, alemoże by ć śmiercionośny.Nazwa pochodzi od słów ImBu Cannon.Urządzenie miota cząstkamizawierający mi pełen fraktalny pakiet informaty czny, którego celem jest zainfekowanie wrogichmaszy n i organiczny ch przeciwników& Buddą i Imperatorem.To, co kiedy ś zrobił GorgonNemezjus Ezra za pomocą kataru i drogi kropelkowej, zostało zamienione w działanie celowei o wiele skuteczniejsze.Tak właśnie zaczął się ostatni, rozpaczliwy rozdział walki Buddy z Ojcamina planecie Wiz. To ImBuCany ! krzy knęła doktor Ula Sun. Imperator próbuje ich sobą zarazić! Okej,zeskakujemy !Wy hamowali pół metra nad tarasem opuszczonego airvilla ozdobionego czerwony milampionami w kształcie smoków.Domostwo na pierwszy rzut oka by ło sprawne.Frinypotwierdziły to przy puszczenie.Sprite i Ula Sun wlecieli do środka.Wnętrze oświetlone by łody skretny mi punktami ulokowany mi w wewnętrzny ch tarasach i na ścianach.Kojarzy ło sięz plażą i morzem o zachodzie słońca.Dry fujące platformy unosiły meble, które wy glądały jaknadmorskie plecionki.Ula podleciała do kolumny stanowiącej centrum domostwa.W przy padkujej braku panel powinien się pojawić, gdy Sit zgłaszający potrzebę pomocy zawisaw geometry czny m środku domu.Siedziba okazała się standardowa i przed oczami lekarkiotworzy ło się okno sterowania.Na szczęście nie by ło obwarowane żadny mi hasłami.Co prawdajuż prawie nikt nie zabezpieczał w ten sposób airvilli, ale dziwacy wciąż się zdarzali.Nadałamenowo, że potrzebuje pomocy, mózg domu zeskanował jej ośrodkowy układ nerwowy,potwierdził emocje, wy kry ł, że jest lekarką, i odblokował wszy stkie funkcje.Kobieta wy dałapolecenie zwolnienia kotwy mocującej.Airvill odczepił się od wieży, lekko zachwiał i usły szelicichy pisk włączający ch się stabilizatorów.Za oknem dostrzegli okrążającego siedzibę organika.Pilnował, by nikt im nie przeszkadzał. Okej! krzy knęła lekarka. Lecimy !Airvill odsunął się od wieży, majestaty cznie zakoły sał i obrócił w kierunku lotu główny mtarasem widokowy m.Ruszy ł do przodu, najpierw lekko obniżając dziób, a potem go podnosząc.Ula lubiła latać airvillami.Ich masa i powolny dry f kojarzy ły się ze stary mi morskimi statkamipasażerskimi.Teraz jednak nie by ło czasu na podziwianie gracji lotu.Kazała siedzibie obniży ćpułap.Nie rzucać się w oczy.Wskazała mentalnie cel na trójwy miarowej mapie obok panelusterowania.Centrum exuterowe by ło oddalone o siedemset metrów.Animacja traktówpowietrzny ch polii wciąż działała i wy świetlała opty malny tor lotu. Mam nadzieję, że zanim dolecimy, nie zrobi się znowu jakaś kupa powiedziała do chłopaka,który wisiał obok niej.Nagle około półtora kilometra od nich między wieżami Tris pojawił się wielki statek obcy chprzy pominający koronę. Na Buddę, chowaj się! krzy knęła Ula, chwy tając Sprite a wpół i ciągnąc go w kierunkuwy jścia.Na szczęście latające domostwa zawsze ustawiają się główny mi wrotami w stronę przeciwnądo kierunku lotu.Wy pry snęli z siedziby i skierowali się za najbliższą wieżę, tę, od której właśnieodczepili airvill.Chwy cili się starej drabinki konserwacy jnej.Wtedy usły szeli grom, który niosła ze sobą fala uderzeniowa ciągnąca ułomki siedzib, statkówpowietrzny ch, tarasów i roślin.Jej wał pędził, pochy lając wieże, odry wając domy od gniazdkotwiczny ch, łamiąc przy czepione do iglic tarasy.Wszy stko wirowało, jakby ważące wiele tonobiekty by ły skrzy dłami moty li rzucony ch na wiatr.Huk ogłuszy łby oboje, gdy by nie to, że mielina sobie szczelne pancerze.Powietrze dookoła grzmiało jak woda przelewająca się przez zerwanątamę. Uwaga! Sprite dostrzegł lecący w ich stronę oderwany taras.Chwy cił lekarkę, po czy mwy rwał w górę i w prawo.Wielki rotujący kawał struktury z powiewający mi na nim palmamii krzewami róż minął ich w odległości metra, hucząc zielony m listowiem.Po chwili fala przeszła, ale budowle wciąż leciały w dół niczy m liście z nagle poruszonegowiatrem jesiennego drzewa.Huk i chrzęst nie dawały się skupić, więc Sprite wy głuszy ł teodgłosy. Co to jest? nadał do lekarki, wskazując dziwny ciernisty statek. To te pojazdy, które przyleciały tuż przed silniejszym imperatywem.Padnijcie na twarz.Usły szeli to w głowach, a ty m razem rozkaz by ł jeszcze mocniejszy.Padnijcie na twarz!Sprite poczuł, jak miękną mu kolana.Ulę ogarnęły mdłości.Friny, zaalarmowane stanem ichneuronów, naty chmiast skontrowały reakcje organizmów.Nagle zobaczy li przed oczami twarz Rectora Ludens. Dzieci, nie słuchajcie obcych.Miejcie ufność w swoje siły.Stójcie prosto i dumnie. GłosOjca Ludzkości by ł kojący i wzmacniający. Bez feromonu posłuszeństwa ich rozkazy nie sąskuteczne.Dużo zależy od waszej woli.A wy jesteście silnymi istotami.Nie ulegajcie tym rozkazom.Przekaz Gorgona napełnił ich otuchą.To z pewnością lokalny ImBu wraz z frinami wpły nął naich mózgi.Niezależnie od tego, jak to zrobił, skutek by ł naty chmiastowy.Napięli mięśnie i czującrosnącą kontrolę nad swoją psy che, oparli się imperaty wowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]