Podobne
- Strona startowa
- Dicker Joel Prawda o sprawie Harry'ego Queberta
- Harry Harrison Stalowy Szczur idzie do wojska
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Harrison Harry Stalowy Szczur idzie do wojska
- Blake, William Complete Poetry And Prose
- Philip K. Dick Ubik (3)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- Eddings, Dav
- [5 1]Eriskon Steven Przyplywy Misterny plan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dotar³ do drzwi bez przeszkód.Nacisn¹³ na klamkê - drzwi by³y zamkniête.Po chwili dobiegli do niego Ron i Hermiona.Wszyscy razem napierali na drzwi, ale ani drgnê³y, nawet wówczas, kiedy Hermiona u¿y³a zaklêcia Alohomara.- No i co teraz? - zapyta³ Ron.- Te ptaki.przecie¿ nie mog¹ tu byæ dla dekoracji- powiedzia³a Hermiona.Popatrzyli na ptaki, szybuj¹ce ponad ich g³owami, po³yskuj¹ce, podzwaniaj¹ce cicho w powietrzu.PodzwaniaJ¥ce?- To nie ptaki! - krzykn¹³ nagle Harry.- To s¹ klucze! Uskrzydlone klucze.popatrzcie uwa¿nie.To znaczy, ¿e.- Rozejrza³ siê woko³o, podczas gdy Ron i Hermiona przypatrywali siê stadu lataj¹cych kluczy.- Tak! Popatrzcie! Miot³y! Musimy z³apaæ w³aœciwy klucz!- Ale tu s¹ setki kluczy! Ron przyjrza³ siê uwa¿nie dziurce od klucza.- Musimy szukaæ du¿ego, staroœwieckiego.prawdopodobnie srebrnego, jak klamka.Ka¿de chwyci³o miot³ê i poderwa³o siê w powietrze, œmigaj¹c miêdzy rojami skrzydlatych kluczy.Wymachiwali rêkami, zakrêcali nagle, nurkowali, ale zaczarowane klucze umyka³y tak szybko, ¿e nie mo¿na by³o z³apaæ choæby jednego.Ale w koñcu Harry by³ szukaj¹cym, i to najm³odszym szukaj¹cym w tym stuleciu.Mia³ wrodzony talent dostrzegania tego, czego nie widzieli inni.Po minucie szybowania poœród chmary têczowych skrzyde³ek dostrzeg³ wielki srebrny klucz, który mia³ jedno skrzyd³o skrzywione, jakby ju¿ ktoœ go raz z³apa³ i w poœpiechu wpycha³ w dziurkê.- To ten! - zawo³a³ do dwójki przyjació³.- Ten wielki.tam.nie, tam.z jasnoniebieskimi skrzyd³ami.z jednej strony pióra s¹ powykrzywiane.Ron pomkn¹³ w kierunku wskazanym przez Harry'ego, r¹bn¹³ w sklepienie i o ma³y w³os nie spad³ z miot³y.- Musimy go okr¹¿yæ! - zawo³a³ Harry, nie spuszczaj¹c wzroku ze srebrnego klucza.- Ron, ty od góry.Hermiono, trzymaj siê ni¿ej i nie pozwalaj mu zlecieæ w dó³.a ja spróbujê go z³apaæ.Dobra, TERAZ! Ron zanurkowa³, Hermiona wystrzeli³a w górê, a Harry poszybowa³ prosto na klucz, który pofrun¹³ w kierunku œciany.Harry wychyli³ siê i z niezbyt przyjemnym chrzêstem przygwoŸdzi³ klucz jedn¹ rêk¹ do kamiennego muru.Radosne okrzyki Rona i Hermiony odbi³y siê echem po wysokiej komnacie.Szybko wyl¹dowali, a Harry pobieg³ do drzwi, œciskaj¹c w rêku wyrywaj¹cy siê klucz.Wepchn¹³ go szybko do dziurki i przekrêci³, a klucz natychmiast wyskoczy³ i ulecia³ w powietrze.- Gotowi? - zapyta³ Harry z rêk¹ na klamce.Kiwnêli g³owami.Harry otworzy³ drzwi.Nastêpna komnata by³a tak ciemna, ¿e pocz¹tkowo nic nie widzieli.Jednak kiedy weszli do œrodka, zap³onê³o œwiat³o i ich oczom ukaza³ siê zdumiewaj¹cy widok.Stali na skraju olbrzymiej szachownicy, za czarnymi figurami, które by³y wiêksze od nich i wyrzeŸbione z czarnego kamienia.Naprzeciw nich, po drugiej stronie komnaty, sta³y w dwóch rzêdach bia³e figury.Harry'emu, Ronowi i Hermionie dreszcz przebieg³ po plecach - wysokie figury nie mia³y twarzy.- A co teraz zrobimy? - szepn¹³ Harry.- To przecie¿ jasne, nie? - odpowiedzia³ Ron.- Musimy zagraæ i wygraæ drogê przez pokój.Za bia³ymi figurami widnia³y kolejne drzwi.- Ale jak? - zapyta³a Hermiona.- Chyba bêdziemy musieli sami ³aziæ po szachownicy- powiedzia³ Ron.Podszed³ do czarnego skoczka i wyci¹gn¹³ rêkê, ¿eby go dotkn¹æ.Koñ natychmiast zacz¹³ grzebaæ kopytami po kamiennej posadzce, a rycerz zwróci³ ku Ronowi g³owê w przy³bicy.- Czy mamy.ee.przy³¹czyæ siê do was, ¿eby przejœæ na drug¹ stronê? Czarny rycerz skin¹³ g³ow¹.Ron odwróci³ siê do przyjació³.- Zaraz, niech pomyœlê.Wydaje mi siê, ¿e musimy zast¹piæ trzy czarne figury.Harry i Hermiona stali spokojnie, daj¹c mu czas do namys³u.W koñcu oznajmi³:- S³uchajcie, nie obraŸcie siê, ale nie jesteœcie najlepsi w szachach.- Dobra, nie obra¿amy siê - przerwa³ mu Harry.- Po prostu nam powiedz, co mamy robiæ.- No wiêc tak.Harry, zajmij miejsce tego goñca, a ty, Hermiono, stañ na miejscu tej wie¿y.- A ty?- Ja bêdê skoczkiem.Figury chyba to us³ysza³y, bo kiedy skoñczy³, skoczek, goniec i wie¿a odwróci³y siê plecami do bia³ych figur i zesz³y z szachownicy, pozostawiaj¹c trzy puste miejsca dla Harry'ego, Rona i Hermiony.- Bia³e zawsze zaczynaj¹ - powiedzia³ Ron, zerkaj¹c na szachownicê.- Tak.zobaczcie.Bia³y pion posun¹³ siê do przodu o dwa pola.Ron zacz¹³ kierowaæ czarnymi figurami.Przenosi³y siê pos³usznie tam, gdzie im poleci³.Harry'emu dr¿a³y kolana.A jeœli przegraj¹?- Harry.przesuñ siê o cztery pola w prawo.Pierwszego prawdziwego wstrz¹su doznali, kiedy stracili drugiego skoczka.Bia³a królowa przewróci³a go na posadzkê i powlok³a poza szachownicê, gdzie zosta³, le¿¹c twarz¹ w dó³.- Musia³em na to pozwoliæ - powiedzia³ Ron, ale minê mia³ lekko przera¿on¹.- Hermiono, teraz mo¿esz zbiæ tego goñca.No, bierz go.Za ka¿dym razem, gdy zrobili z³y ruch, bia³e by³y bezlitosne.Wkrótce pod œcian¹ piêtrzy³ siê stos czarnych figur.Dwukrotnie Ron dostrzeg³ w ostatniej chwili, ¿e Harry i Hermiona s¹ zagro¿eni.On sam miota³ siê po szachownicy, zbijaj¹c prawie tyle samo bia³ych figur, ile stracili czarnych.- Ju¿ jesteœmy blisko - mrukn¹³ nagle.- Zaraz, niech pomyœlê.niech pomyœlê.Bia³a królowa zwróci³a ku niemu oblicze bez twarzy.- Tak.- powiedzia³ cicho Ron - jest tylko jedno wyjœcie.muszê daæ siê zabiæ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]