Podobne
- Strona startowa
- Collins Jackie Hollywood 3 Dzieci z Hollywood
- Brian Herbert & Kevin J. Anderson Dune House Atreides
- Frank Cass Britain and Ballistic Missile 1942 2002
- May Karol Czarny Gerard
- P.D. James Czarna wieza
- Michelle Hodkin Mara Dyer tom 2 Przemiana
- Wojna i pokoj t.1 i 2 TOŁSTOJ
- Ognista reka
- Cherie Carter Scott Jesli milos
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- qup.pev.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ich wzajemne stosunki podlegały nieustannej zmianie, jakby tańczyły wokół siebie.Pamięć była soczewką, iluminującą wiązką światła, która wybierała fragmenty, izolowała je, ale zawsze zawodziła przy próbie zatrzymania nieustannego ruchu i zmodyfikowania tego, co przemykało przed jego oczyma.To, co planował z Ghanimą, wpadło w światło owego reflektora, zdumiewając wszystko inne.Rzeczywistość wizji odzywała się w nim bólem.Nieuniknioność realizacji sprawiła, że ego Leto kuliło się w sobie, wiło się w męce.A skóra nie była jego własną!Przyszłość i teraźniejszość ścierały się ze sobą.Nie potrafił ich od siebie oddzielić.W pewnej chwili czuł, jakby wyruszał na Dżihad Butlerjańską, pałając chęcią zniszczenia każdej maszyny imitującej ludzką świadomość.Zmysły Leto wycisnęły jednak wszystko z tego doświadczenia, wchłaniając najbardziej nawet nieistotne szczegóły.Słyszał ministra-towarzysza przemawiającego na mównicy: "Musimy odrzucić maszyny-które-myślą.Ludzkość sama sobie wyznacza kierunek.Czegoś takiego nie potrafią zrobić maszyny.Rozumowanie zależy od oprogramowania, nie od oprzyrządowania, a to my jesteśmy ostatecznym programem!"Słyszał wyraźnie ten głos, wiedział, gdzie rozbrzmiewa - w wielkiej, wyłożonej drewnem sali z mrocznymi oknami.Światło dawały trzaskające płomienie.A minister-towarzysz kontynuował: "Nasza Dżihad to »program kasujący«.Wyrzucamy rzeczy, które niszczą nas jako jednostki ludzkie".Mówca był sługą komputerów, tym, który je znał i wypełniał ich polecenia.Scena zniknęła.Przed Leto stanęła Ghanimą."Gurney wie - rzekła.- Powiedział mi.Powtórzył słowa Duncana, a Duncan mówił to jako mentat: »W czynieniu dobra unikaj rozgłosu; w czynieniu zła unikaj samoświadomości«".A więc jednak przyszłość - odległa przyszłość.Czuł jej realność.- Czy to prawda, ojcze? - szepnął.Ale obecność ojca w jego wnętrzu ostrzegała:- Nie kuś nieszczęścia! Uczysz się teraz stroboskopowej świadomości.Bez niej mógłbyś przeciążyć sam siebie, zgubić punkt odniesienia w czasie.Płasko-wypukłe wyobrażenie trwało.Przeszłość - teraźniejszość - teraz.Nie było między nimi prawdziwego rozdziału.Wiedział, że musi iść dalej, ale ów ruch go przerażał.Jak mógł powrócić w jakiekolwiek znane miejsce? Nie potrafił podzielić nowego wszechświata na nieruchome, opatrzone nalepkami fragmenty.Żaden z nich nie pozostawał nieruchomy.Nie można było wiecznie rozkazywać i określać.Musiał odnaleźć rytm zmian i wraz z nimi zmieniać się sam.Nie wiedząc, gdzie się to zaczęło, stwierdził, że znajduje się wewnątrz gigantycznego moment bienhereaux, zdolny widzieć przeszłość w przyszłości; teraz zarówno w przeszłości jak i przyszłości.Świadomość Leto unosiła się swobodnie, bez obiektywnej psyche mogącej zastąpić rzeczywistość.Prowizoryczna przyszłość Namriego jaśniała w umyśle pamięci, ale dzieliła rzeczywistość z wieloma innymi przyszłościami.I w tej rozbitej na strzępy świadomości każde wewnątrz-życie stawało się jego własnym.Z pomocą najsilniejszego dominował nad pozostałymi."Obiekt widziany z oddali ujawnia tylko swe ogólne cechy" - pomyślał.Pokonał tę odległość i mógł teraz widzieć własne życie: wielość przeszłości i związane z nimi wspomnienia były brzemieniem, radością i koniecznością.Droga czerwia przydała temu jeszcze jeden wymiar: ojciec nie stał na jego straży, bo nie było już takiej konieczności.Leto zobaczył wyraźnie przeszłość i teraźniejszość.Przeszłość objawiała mu się jako pierwszy spośród przodków - ten, którego nazywano Harumem, bez którego nie zaistniałaby odległa przyszłość.Którekolwiek z istnień wybrałby teraz, żyłby z nim w autonomicznej sferze masowego doznawania, ścieżce bytu tak zawikłanej, że żadne pojedyncze życie nie zdołałoby zliczyć przynależnych mu pokoleń.Pobudzone masowe doznawanie podporządkowałoby się jego jaźni.Mogło sprawić, że odczuwałoby się je jako jednostkę, naród, społeczeństwo bądź całą cywilizację.Dlatego właśnie Gurneya nauczono bać się Leto, dlatego Namri groził mu nożem.Nie mógł pozwolić, aby zobaczyli w nim tę siłę.Nikt nigdy nie powinien widzieć jej w pełni.Nawet Ghanima.Nikt nie mógł wiedzieć, że mógłby dać się połączyć w jedno z istniejącym w jego wnętrzu tłumem.Wreszcie Leto usiadł i zobaczył, że tylko Namri nań czeka, obserwując go.- Nie ma jednego zestawu ograniczeń dla wszystkich - powiedział Leto.- Uniwersalne przyszłowidzenie to daremny mit.Przepowiedzieć można tylko najpotężniejsze lokalne prądy Czasu, ale w nieskończonym wszechświecie lokalne może być tak wielkie, że umysł może tego nie objąć.Namri potrząsnął głową nie rozumiejąc.- Gdzie jest Gurney? - zapytał Leto.- Wyszedł, żeby nie patrzeć, jak cię zabiję.- Zabijesz mnie, Namri? - prawie błagał mężczyznę, żeby to zrobił.Namri zdjął dłoń z noża.- Skoro tego pragniesz, odstępuję od tego zamiaru.Gdybyś pozostał obojętny, to.- Choroba obojętności jest tym, co niszczy wiele rzeczy.- Chłopiec pokiwał głową.- Całe cywilizacje na nią umierały.Tak, jakby była ceną niezbędną do osiągnięcia nowych poziomów złożoności bądź świadomości.- Podniósł wzrok na Namriego.- Zatem powiedziano ci, żebyś szukał we mnie obojętności? - I zrozumiał, że Namri był więcej niż zabójcą.Był nieszczery.- Jako znaku niekontrolowanej mocy - potwierdził Namri, ale chłopiec wyczuł kłamstwo.- Tak, obojętna moc.- Leto usiadł i westchnął głęboko.- W życiu mojego ojca nie było moralnej wielkości, Namri, tylko lokalna pułapka, którą sam na siebie zastawił.O, Paulu, Muad'Dibie,Mahdi wszystkich ludzi.Twój oddech zaczerpnięty,Huragan przebudził
[ Pobierz całość w formacie PDF ]