Podobne
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- Darwin Karol O powstawaniu gatunków drogš doboru naturalnego (1)
- Karol Marks Walki klasowe we Francji
- Wyscig z czasem May K
- Winnetou t.3 May K
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Stephen King Gra Gerarda
- Tomasz Mann Czarodziejska góra
- Chmielewska Joanna Wszelki wypadek (3)
- Follett Ken Na skrzydlach orlow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naturalnie niema bruku, oświetlenia gazowego ani elektrycznego, wszędzie panuje brud.I właśnie w tym tak niepozornym, małym mieście mieściła się prywatna, letnia rezydencja ce-sarza Maksymiliana.Miasteczko leżało niecałe trzydzieści mil od stolicy Meksyku, w osłoniętej od wiatrów doli-nie, charakteryzowało się bujną, podzwrotnikową roślinnością.Nic więc dziwnego, że je sobiecesarz tak upodobał i że postanowił tam założyć letnią siedzibę.Każdą chwilę wolną od sprawpaństwowych spędzał tam w swojej willi, by znalezć tak potrzebny spokój.Tutaj pracował jegobystry umysł, bez ustanku wymyślając coraz nowe reformy dla dobra poddanych.Willa cesarza była bardzo skromna, ale za to jej otoczenie wspaniałe.Wielki ogród dałby sięchyba porównać z rajem.A przecież była tam tylko natura, ale co za natura! Ręka ogrodnika niedotknęła tego różanego Eldorado.Wysokie, sięgające dachu kaktusy, potężne palmy najróżno-rodniej szych gatunków.Dzikie cytryny i pomarańcze, pojedynczo stojące majestatyczne cypry-sy, wszystko to otaczały łąki z najpiękniejszymi kwiatami.Tu i ówdzie ścieżki z trudnością przebijały się przez morze kwiatów.Wszędzie panowała ci-sza przerywana tylko koncertem ubarwionych śpiewaków.Był to jednym słowem raj, o jakimmarzyć i śpiewać potrafiłby chyba tylko Hafis, ów sławny perski poeta, śpiewak miłości i róż.Po jednej ze ścieżek spacerował cesarz Maksymilina w towarzystwie jakiegoś mężczyzny,którego ubiór błyszczał od złota.Mężczyzna był niskim brunetem, sprawiającym wrażenie silnego.W oczach jego błyszczałów dziwny ogień południowca.Był to generał Majia, wierny i oddany towarzysz cesarza, który pózniej razem ze swoim wład-cą, został rozstrzelany.Obaj byli zajęci jakąś ważną rozmową. Zbyt czarno malujesz to wszystko, kochany generale rzekł cesarz zrywając kwiat róży. Dałby Bóg, żeby jego cesarska mość się nie mylił, ale chciałbym dożyć chwil, gdy bez stra-chu będzie można mówić to co się czuje.28Cesarz spojrzał na generała i spytał: A dlaczego tak nie mówisz, generale?Majia spuścił wzrok, a wreszcie odrzekł półgłosem: Bo majestat mego pana na to nie pozwala.Maksymilian z pewnym odcieniem smutku wgłosie odrzekł: Czyż mój majestat jest tak wielki i straszny? Nie przypuszczałem.Tutaj, w Cuernavaca niejestem cesarzem, tylko prywatną osobą. To wielka łaska cesarskiej mości i za to bardzo jestem wdzięczny.Jednak i prywatnej osobienie można mówić tego, co by cesarza ubodło lub obraziło.Cesarz położył rękę na ramieniu generała i rzekł: Mów, tylko bez ogródek, zaręczam generale, że cesarz się nie obrazi. Pozwalam sobie wątpić. Tak, rozkazuję więc panu!Tych parę słów wypowiedział z taką energią, że dalszy opór był wykluczony, przeto generałrzekł: Dobrze, będę mówił otwarcie, nawet pod grozbą utraty łaski mego władcy. Mojej łaski proszę być pewnym i proszę mnie uważać za swego przyjaciela, któremu należymówić prawdę, choćby była gorzka.Mówiliśmy właśnie o moich nowych planach, lecz pan sięze mną nie zgadzał. Niestety, nie mogłem! Dlaczego? Jego cesarska mość jest wielkim władcą, ale co do tutejszych stosunków, znajduje się waszacesarska mość na zupełnie nieznanym terenie. Chce pan powiedzieć, że muszę zachować więcej ostrożności, że muszę się wystrzegać na-głego działania? Mniej więcej.Mam na myśli nowego młodego nauczyciela, który, nie znając uczniów, zarazw pierwszych godzinach zaprowadza reformy. Dziękuję odparł cesarz, z lekkim uśmiechem. Proszę o wybaczenie.Ale to wasza cesarska mość powiedziała, że najwyższą rozkoszą dlawładcy jest być nauczycielem, kierownikiem swego ludu.My żyjemy w kraju, którego ziemiatyle razy spływała krwią, żyjemy otoczeni ludzmi, których okrucieństwo jest ogromne, a do tegodopiero ustalamy normy i prawa.Gdy Chrystus wjeżdżał do Jerozolimy, cały lud wołał: Hosan-na ; lecz trzy dni pózniej ten sam lud nie zawahał się ukrzyżować go!Słowa te, zrobiły wrażenie na cesarzu.Spuścił głowę i dopiero po paru minutach przerwałmilczenie: Masz pan na myśli mój triumfalny wjazd do Meksyku? Tak.Kto pana witał? Tutejszy lud? Nie! Francuzi i ich stronnicy.Wszystkie te okrzyki ioznaki radości, to wszystko było sztuczne, opłacone.Czy jego cesarska mość myśli, że Francuzizdołają się tu utrzymać, że zrośli się już z tutejszym ludem? Niemożliwe.Czy udało się Napole-onowi zdobyć Hiszpanię? W Meksyku będzie podobnie.Francuzi nie mają tu pewnego gruntupod nogami.żyją na wulkanie.Choćby Napoleon miliony swoich żołnierzy tu przysłał, jedenwybuch wulkanu zmiażdży ich na proch! Zaiste piękna perspektywa! zawołał cesarz. Ośmieliłem się przedstawić ją celem ostrzeżenia.Władca Meksyku nie może być zależny odNapoleona.Swą moc i potęgę musi czerpać ze swojego kraju i ludu.Nie wolno mu innym zawie-rzać, nie wolno mu marzyć i pobłażać.Do swego kraju musi wejść z mieczem w ręku, ale nie z29łagodnymi reformami.Meksykanie to dziki, nieokiełznany żywioł, który igra z niebezpieczeń-stwem, Nie można okazywać im łagodności, przeciwnie, należy mocno ująć ich w ryzy.Generał zapalił się, mówiąc prawdę zapomniał, że ma przed sobą cesarza.Słowa te dyktowałomu jego szczere serce
[ Pobierz całość w formacie PDF ]