Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- napoleon (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alu85.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dostarczymy ci wszelkich informacji, których będą wymagać twoje obowiązki.""Być może nie poinformowano Wielebnej Matki - odparł Teg chłodno, akcentując każde słowo - że dysponuję sporą wiedzą o tleilaxańskich gholach.Stawiałem im czoła w boju.""I sądzisz, że wiesz wystarczająco dużo o serii Idaho?""Idaho mają opinię błyskotliwych strategów wojskowych.""A więc wielki baszar nie został poinformowany o innych cechach naszego gholi."W jej słowach wyraźnie dźwięczała ironia.I coś jeszcze: ledwie maskowana zazdrość i gniew.Matka Tega uczyła go przenikać wzrokiem jej własne maski.Były to zakazane nauki i nigdy nie przyznał się, że posiadał tę umiejętność.Teraz udał, że markotnieje i wzruszył ramionami.Było jednak oczywiste, że Schwangyu zdaje sobie sprawę z tego, iż Teg jest baszarem Tarazy.Linie podziału były widoczne."Na żądanie Bene Gesserit - odezwała się Schwangyu - dokonano istotnych zmian w genotypie.Zmodernizowano jego system nerwowo-mięśniowy.""Nie zmieniając osobowości?" - spytał niewinnie Teg, zastanawiając się, co jeszcze zdradzi mu Schwangyu."To ghola, nie klon!""Rozumiem.""Doprawdy? Wymaga najstaranniejszego szkolenia prana-bindu we wszystkich stadiach nauki.""Tak jak rozkazała Taraza - stwierdził Teg.- I wszyscy będziemy wykonywać jej rozkazy."Schwangyu pochyliła się naprzód, nie kryjąc już gniewu."Poproszono cię, byś szkolił gholę, którego udział w pewnych zamierzeniach jest dla nas wszystkich w najwyższym stopniu ryzykowny.Nie sądzę, abyś choć mgliście rozumiał, co będziesz szkolić!""Co będziesz szkolić - pomyślał Teg.- Nie: kogo." To dziecko nigdy nie będzie kimś dla Schwangyu i innych przeciwniczek Tarazy.Być może będzie nikim dla wszystkich, dopóki nie odzyska prawdziwego "ja", nie osiądzie łagodnie w oryginalnej tożsamości Duncana Idaho.Teg widział teraz wyraźnie, że Schwangyu nie kryje zastrzeżeń co do projektu.Jej sprzeciw był jawny - i czynny, tak jak ostrzegała Taraza.Schwangyu była wrogiem, a rozkazy Tarazy były jasne."Będziesz chronił to dziecko przed każdym zagrożeniem."Minęło dziesięć tysięcy lat od chwili, gdy Leto II zaczął przeobrażać się z człowieka w czerwia, a historycy do dziś spierają się o jego motywy.Czy powodowało nim pragnienie długiego życia? Żył przeszło trzy tysiące lat, a więc ponad dziesięciokrotnie dłużej, niż wynosi dziś średnia długość ludzkiego życia, lecz zważcie, jaką cenę zapłacił.Wizja potęgi? Nie bez powodu nazwano go Tyranem, ale czy władza przyniosła mu coś, czego mógłby pragnąć człowiek? A może chciał ocalić ludzkość przed nią samą? Odpowiedzi możemy szukać jedynie w tym, co sam mówił o Złotej Drodze, a autobiograficzny zapis z Dar-es-Balat trudno uznać za obiektywne źródło.Może wreszcie przypadło mu inne zadośćuczynienie, którego nie pojmiemy, nie znając jego przeżyć? Bez wystarczającego materiału dowodowego kwestia ta jest sporna.Możemy co najwyżej stwierdzić: "Zrobił to!" Temu nagiemu faktowi nie sposób zaprzeczyć."Przeobrażenie Leto II"Przemówienie Gausa Andauda z okazjiDziesięciotysięcznej RocznicyWaff znów miał uczucie, że jest na laszkarze.Tym razem stawka była najwyższa z możliwych.Czcigodna Macierz Rozproszonych żądała, by przybył na spotkanie.Powindah powindahów! Potomkowie Tleilaxan, którzy wzięli udział w Rozproszeniu, przekazali mu wszystkie posiadane informacje o tych strasznych kobietach."Są o wiele straszniejsze niż Wielebne Matki Bene Gesserit" - mówili.I liczniejsze" - pomyślał Waff.Tym powracającym synom Tleilaxan także nie ufał.Mieli dziwny akcent, jeszcze dziwniejsze maniery, a ich praktyki religijne pozostawiały wiele do życzenia.Jak można ich było teraz na powrót dopuścić do Wielkiego Kehlu? Jakiż rytuał ghufranu mógł ich oczyścić po tak wielu wiekach? To, że wciąż przechowywali tajemnice Tleilaxan, samo w sobie zdawało się cudem.Nie byli już braćmi w maliku, ale stanowili jedyne dostępne źródło informacji o Utraconych.I to jakich informacji! Dla tych rewelacji, wpisanych teraz w gholę Duncana Idaho, warto było zaryzykować skażenie złem powindahów.Miejscem spotkania z Czcigodnymi Macierzami był ixiański statek pozaprzestrzenny.Zakładano, że będzie to neutralny grunt.Statek krążył po ciasnej orbicie wokół olbrzymiej gazowej planety w jednym z kompletnie wyeksploatowanych systemów słonecznych starego Imperium.Sam Prorok wycisnął ostatni grosz z tego zakątka wszechświata.W załodze byli Tancerze Oblicza nowego typu, udający Ixian, ale Waff nadal pocił się na myśl o pierwszym zetknięciu z tymi kobietami.Jeśli rzeczywiście były straszliwsze od wiedźm Bene Gesserit, to czy nie wykryją, że część załogi została podmieniona?Wybór miejsca i niezbędne przygotowania kosztowały Tleilaxan wiele nerwów.Chodziło o bezpieczeństwo.Waff pocieszał się, że ma przy sobie broń, jakiej nikt jeszcze nigdy nie widział poza wewnętrznymi planetami Tleilax.Był to efekt długiej i żmudnej pracy grupy wynalazców - dwie miniaturowe wyrzutnie zatrutych strzałek, ukryte w rękawach.Przez lata ćwiczył posługiwanie się nimi, aż zwalniający strzałki ruch ręki stał się niemal instynktownym odruchem.Nazwały się "Czcigodnymi Macierzami".Rodowód tego tytułu nasuwał nieprzyjemne skojarzenia z Bene Gesserit.Czcigodna Macierz! Żadna z nich nie przedstawiała się inaczej.Ściany pomieszczenia pokryte były miedzią na dowód, że jest ono zabezpieczone przed ixiańską aparaturą szpiegowską.Ale jakie urządzenia mogli wynaleźć Rozproszeni z dala od czujnych oczu Ixian?Waff z wahaniem wszedł do pokoju.Czcigodna Macierz już tam była, rozparta w skórzanym fotelu.- Mów do mnie tak, jak wszyscy - powitała go.- Czcigodna Macierz.- Czcigodna Macierzy.- Skłonił się, jak mu doradzano.Nic nie sugerowało ukrytych w jej głosie mocy.Niski kontralt, w którym pobrzmiewały nutki pogardy dla rozmówcy.Wyglądała jak podstarzała atletka albo akrobatka, zbyt powolna, by występować na scenie, ale wciąż zachowująca muskulaturę i pewne umiejętności.Jej czaszka o wystających kościach policzkowych obciągnięta była napiętą skórą.Kiedy mówiła, wąskie wargi przybierały wyraz arogancji, jak gdyby każde słowo kierowane było w dół, do istot niższych.- No, podejdź i usiądź! - Niedbałym gestem wskazała fotel naprzeciw siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]