Podobne
- Strona startowa
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora więtego Branoka
- Szklarski Alfred Tomek na wojennej sciezce (SCAN
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (2)
- Szklarski Alfred 6 Tomek wsrod lowcow glow
- Alfred Szklarski Tomek wsrod lowcow glow (3)
- Dav
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Nienacki Zbigniew Dagome Iudex
- Eco Umberto Baudolino (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- thelemisticum.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kyoto wyskoczył z kabiny i ruszył w jego kierunku.Po paru krokach zatrzymał sięi spojrzał z zaintrygowaną miną na Pete a.Widząc, że coś plącze mu się pod nogami,kopnął to czubkiem buta.Długi, zielony balonik w kształcie zakrzywionej kiełbaski wy-skoczył w górę i opadając pacnął go delikatnie w nos.Kyoto zareagował niezrozumia-łym mruknięciem i uchylając się przed balonikiem, odepchnął go od siebie ręką.Pete próbował zmusić się do uśmiechu. Pomóż naszym skrzydlatym przyjaciołom powiedział wykrzywiając twarzw śmiesznym grymasie. Kup balonik.Kyoto mruknął coś po japońsku.Pete starał się utrzymać na twarzy uśmiech.Przypomniał sobie radę Jupe a, aby jaknajwięcej mówić.Kłopot polegał jednak na tym, że w żaden sposób nie mógł wymyślićnic, co nadawałoby się do wygłoszenia w tej właśnie chwili.Mogło się wydawać, że niestać go na więcej oprócz wykrzywiania twarzy w jednostajnym, nic nie znaczącym gry-masie.Nagle coś zaświtało mu w głowie.Przypomniał sobie słowa starej pieśni unioni-stów, którą jego ojciec podśpiewywał sobie często w domu. Nigdy nic zaczął deklamować, patrząc w twarz Japończykowi nie zmusinas do ustąpienia. Odchrząknął dla dodania sobie odwagi i ponownie zmusił się douśmiechu. Nigdy nic nie zmusi nas do ustąpienia.Będziemy trwać niczym drzewo76stojące na brzegu jeziora.Nic nas nie zmusi do ustąpienia.Kyoto wymierzył kopniaka następnemu balonikowi, tym razem żółtemu i okrą-głemu jak piłka.Balonik podskoczył do góry i osiadł na czubku całej sterty, podwyższa-jąc ją jeszcze bardziej. Będziemy trwać i razem staniemy do boju stwierdził z szerokim uśmiechemPete, wskazując ręką transparent, apelujący do miłośników ptasich szczebiotów. Niecofniemy się ani na krok.Będziemy trwać i.W tym momencie Jupe owi brakowało jeszcze z dziesięciu kroków do stojącej nie-ruchomo furgonetki.Pierwszy Detektyw miał na nogach miękkie adidasy, toteż ostat-nie metry przebył biegiem już po asfalcie, bez obawy, że zostanie usłyszany przez Kyota.O wiele trudniejszym zadaniem, jakie czekało go teraz, było bezgłośne otwarcie tylnychdrzwi furgonetki.Jupe podziękował w duchu Japończykowi za to, że nie wyłączył hała-śliwie pracującego motoru..i razem staniemy do boju.Nie cofniemy się ani na krok deklamował corazśmielszym głosem Pete, który zauważył nagle, że Kyoto szuka czegoś w kieszeni dżin-sów.Co on tam może mieć? W uśmiechu Pete a pojawił się nagle odcień lekkiego cyko-ra. Będziemy trwać niczym drzewo. zaintonował drżącym głosikiem, starając sięnie wpaść w popłoch.Jupe wyciągnął rękę i powolutku, ostrożnie nacisnął klamkę.Coś zgrzytnęło w zam-ku.Odgłos był całkiem cichy, ale zabrzmiał w uszach Jupe a niczym armatni wystrzał.Jupe pociągnął klamkę do siebie i tylne drzwi furgonetki uchyliły się.Ze swej kryjówki na szczycie wzniesienia Bob zobaczył, że Jupe pochyla się i włazi dośrodka.Jeszcze mocniej ścisnął w garści gotową do użycia chusteczkę.Jest! szepnął w myśli Jupe na widok stojącego w tylnej części samochodu kan-ciastego pudła owiniętego gazą.Postawił na podłodze przyniesioną przez siebie klatkęi ostrożnie uniósł tamtą, a potem, przyciskając ją do piersi przesunął owiniętą klatkęz Cezarem na miejsce klatki przywiezionej przez Kyota. Nic nas nie zmusi do ustąpienia! zapiał rozdygotanym głosem Pete i urwałnagle.Ostatnie sylaby zabrzmiały tak, jakby mu coś stanęło kołkiem w gardle.W rękuKyota pojawił się scyzoryk.Błysnęło jego długie, cienkie ostrze.Jupe obrócił się, aby zamknąć za sobą drzwi furgonetki.W tej samej chwili jego uszu doszedł jakiś wybuch, głośny niczym eksplozja grana-tu.Jupe podskoczył tak, jakby nastąpił nagle na minę czy petardę.Ukryty w trzymanejprzez niego kurczowo klatce gołąb zatrzepotał skrzydłami i zaczął cicho gruchać.Jupeznieruchomiał i zaczął czekać, przyczajony za samochodem.Jeszcze jedna eksplozja..nie zmusi nas do ustąpienia! doszedł go ledwo słyszalny, wibrujący głosikPete a.77Jupe zerknął ostrożnie zza furgonetki.O parę kroków przed maską samochodu, po-śród rozlatujących się niczym stado gęsi kolorowych piłek, szalał Kyoto, wymachującostrym jak brzytwa nożem.Co chwilę pod jego ciosami padały kolejne, przedziura-wione baloniki. Za nami stoi Unia. wrzeszczał w jego kierunku z upiornym, przylepionym dotwarzy uśmiechem Pete .więc nie ruszymy się na krok.Za nami stoi.Z cichym szczęknięciem zamka Jupe zamknął drzwi furgonetki.Pociągnął za klam-kę, aby się upewnić, czy zamek chwycił, a potem przycisnął oburącz do piersi klatkęKyota i zaczął się wycofywać..Unia! wrzasnął Pete, a potem rzucił się za ocalałymi balonikami niczym kurazaganiająca kurczęta zaatakowane przez lisa.Biegając w kółko i drąc się na całe gardło,że nic nie zmusi nas do ustąpienia , rzucał jednocześnie rozpaczliwe spojrzenia w kie-runku górki, na której zaczaił się Bob.Kyoto nadal zadawał na prawo i lewo ciosy pełne mściwego zapamiętania.Przynajmniej połowa baloników leżała już bez życia na ziemi.Bob wlepił oczy w oddalającego się od furgonetki Jupe a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]