Podobne
- Strona startowa
- c5 9aw. Jan Od Krzy c5 bca Dzie c5 82a
- 0199291454.Oxford.University.Press.USA.Values.and.Virtues.Aristotelianism.in.Contemporary.Ethics.Jan.2007
- Jan Filip Vybrane kapitoly ke studiu ustavniho prava pdf
- Montero Rosa Łzy w deszczu
- Trudny Trup
- Stalo sie jutro Zbior 29
- Tolkien J R R Hobbit czyli tam i z powrotem
- Chmielewska Joanna Zbieg okolic
- T. Zelenski Boy Slowka (2)
- Tey Josephine Zaginęła Betty Kane
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- alba.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż mogę powiedzieć o tej nieszczęsnej nocy? Do-sięgnąłem szczytów grzechu i rozkoszy.Walczyłem z sennością i znaturą, by jak najdłużej przeciągnąć piekielne uciechy.Na koniec za-snąłem, a nazajutrz obudziłem się pod szubienicą braci.Zota, którychtrupy leżały po obu moich stronach.Tu pustelnik przerwał opętanemu i rzekł zwracając się do mnie: Cóż więc, mój synu, co o tym myślisz? Mniemam, że doznałbyśniesłychanej trwogi, gdybyś nagle znalazł się między dwoma wisiel-cami. Obrażasz mnie, mój ojcze odparłem szlachcic nie powinienniczego się lękać, zwłaszcza gdy ma zaszczyt być kapitanem w gwardiiwallońskiej. Ależ, mój synu przerwał pustelnik czy słyszałeś, aby komuwydarzyła się kiedy podobna przygoda?Zastanowiłem się przez chwilę, po czym odrzekłem: Jeżeli taka przygoda przytrafiła się senorowi Paszeko, mogła bar-dzo łatwo wydarzyć się i innym.Osądzę to lepiej, jeżeli raczysz murozkazać, aby mówił dalej.Pustelnik obrócił się do opętanego i rzekł: Paszeko! Paszeko! w imię twojego Odkupiciela nakazuję ci mó-wić dalej.Paszeko zaryczał straszliwie i tak dalej rozpowiadał:NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG33 Na pół umarły uciekałem spod szubienicy.Wlokłem się, sam niewiedząc dokąd, nareszcie spotkałem podróżnych, którzy ulitowali sięnade mną i odprowadzili do Venta Ouemada.Zastałem oberżystę i mo-ich służących wielce o mnie zakłopotanych.Zapytałem ich.czy w isto-cie ojciec mój przepędził noc w pobliskiej wiosce.Odpowiedzieli, żedotychczas nikt jeszcze z mojej rodziny nie przybył.Nie mogłem dłużej wytrzymać w Venta Ouemada i powróciłem doAndujar.Przyjechałem już po zachodzie słońca; pełno było ludzi wgospodzie, posłano mi więc w kuchni.Położyłem się, ale nadaremnieusiłowałem zasnąć; okropności poprzedniej nocy ciągle stawały miprzed umysłem.Na ognisku kuchennym postawiłem zapaloną świecę,ale ta nagle zgasła i uczułem, jak dreszcz śmiertelny krew mi ścina wżyłach.Zaczęło mnie coś ciągnąć za kołdrę i niebawem usłyszałemcichy głos przemawiający w te słowa: To ja, Kamilla, twoja macocha, drżę z zimna Drogi Paszeko, zróbmi miejsce pod kołdrą.Po chwili drugi głos przerwał: To ja, Inezilla, pozwól mi wejść do twego łóżko.I mnie takżezimno.I wnet poczułem, jak zimna ręka głaszcze mnie pod brodę.Zebra-łem wszystkie siły i krzyknąłem: Precz ode mnie, szatanie!Na co oba głosy znowu cicho odpowiedziały; Jak to? wypędzasz nas? czyliż nie jesteś naszym mężem? Zimnonam, rozpalimy trochę ognia na kominku.W istocie, wkrótce potem lekki płomyk zabłysnął na ognisku ku-chennym.Gdy nieco się rozjaśniło, otworzyłem oczy i ujrzałem już nieKamillę i Inezillę, ale dwóch braci Zota, wiszących w kominie.Na ten straszny widok odszedłem prawie od zmysłów; wyskoczy-łem z łóżka, rzuciłem się przez okno i zacząłem uciekać w pole.Przezchwilę mniemałem, żem uciekł szczęśliwie od tych wszystkich okrop-ności, ale obróciwszy się spostrzegłem, że wisielcy gonili za mną.Pu-ściłem się coraz prędzej i wkrótce zostawiłem upiory daleko za sobą.Ale radość moja niedługo trwała.Obrzydłe stworzenia zaczęły obracaćsię kołem na rękach i nogach i w jednej chwili mnie doścignęły.Jesz-cze próbowałem uciekać, na koniec sił mi zabrakło.Wtedy poczułem, że jeden z wisielców chwyta mnie za kostkę le-wej nogi, chciałem mu ją wydrzeć, ale wtem drugi stanął mi w poprzekdrogi.Zatrzymał się, wytrzeszczył na mnie okropne oczy i wywaliłjęzyk czerwony jak żelazo z ognia dobyte.Błagałem o miłosierdzie NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG34na próżno.Jedną ręką porwał mnie za gardło, drugą zaś wydarł to wła-śnie oko, które dotąd nie może się zagoić.W miejsce oka wsunął swójrozpalony język i zaczął mi lizać mózg tak, że ryczałem z boleści.Natenczas drugi wisielec, który schwycił mnie za lewą nogę, wziąłsię także do szponów.Naprzód zaczął mnie łechtać pod podeszwę nogi,za którą mnie trzymał, następnie piekielny potwór zdarł z niej skórę,powyciągał wszystkie nerwy, oczyścił ze krwi i jął przebierać po nichpalcami jak gdyby po narzędziu muzycznym.Widząc jednak, że wcalenie wydaję przyjemnych dlań dzwięków, zapuścił szpony pod mojekolano, pozahaczał ścięgna na pazury i zaczął je skręcać, zupełnie jakgdyby nastrajał harfę.Na koniec jął grać na mojej nodze, z której utwo-rzył rodzaj psalterionu.Słyszałem jego diabelski śmiech, a piekielnewycia towarzyszyły moim przerazliwym krzykom.W uszach zatętniłymi zgrzytania potępieńców: zdawało mi się, że miażdżą w zębachwszystkie fibry mojego ciała; wreszcie straciłem przytomność.Nazajutrz pasterze znalezli mnie na polu i przynieśli do tej pustelni.Wyspowiadałem się z grzechów i u stóp ołtarza znalazłem niejaką ulgęw cierpieniach.Po tych słowach opętaniec zaryczał straszliwie i umilkł.Natenczaspustelnik zabrał głos i rzekł: Przekonywasz się, młodzieńcze, o potędze szatana, módl się więci płacz.Ale już jest pózno, wypada się nam rozłączyć.Nie ofiaruję cina noc mojej celi, gdyż krzyki Paszeka nie dałyby ci zasnąć.Idz.połóżsię w kaplicy, tam pod osłoną krzyża znajdziesz opiekę przeciw złymduchom.Odpowiedziałem pustelnikowi, że będę spal tam, gdzie mu się po-doba.Zanieśliśmy małe łóżko polowe do kaplicy i pustelnik odszedł,życząc mi dobrej nocy.Znalazłszy się sam jeden, zacząłem przywodzić na pamięć opowia-danie Paszeka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]