Podobne
- Strona startowa
- Ursula K. Le Guin Slowo las znaczy swiat
- Le Guin Ursula K Opowiesci z Ziemiomorza
- Le Guin Ursula K Opowiesci z Ziemiomorza (2)
- Le Guin Ursula K Opowiadanie swiata
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 2 Czas drapieżników
- Tajemnice uwodzenia(bitnova.info)
- Bandler Richard NLP Studium Struktury Subiektywnych DoÂświadczeń
- Daniel Silva Ostatni szpieg Hitlera
- Silverberg Robert Oblicza Wod (2)
- Chmielewska Joanna Duza polka (4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beyblade.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po co tu wrócił, padlinożerny kruk!Przez cały dzień była w wojowniczym nastroju, więc Ged i Therru roztropnie zachowywali teraz milczenie.Zbliżyła się do mężczyzn stojących przy bramie.- Czy przyszedłeś w sprawie jagniąt, Townsend? Spóźniłeś się o rok, ale kilka tegorocznych jest jeszcze w owczarni.- Tak też powiedział mi gospodarz - rzekł Townsend.- Doprawdy? - burknęła Tenar.Pod wpływem jej tonu, twarz Sparka pociemniała jeszcze bardziej.- W takim razie, nie będę przeszkadzać tobie i gospodarzowi - stwierdziła i właśnie zbierała się do odejścia, kiedy Townsend powiedział:- Mam dla ciebie wiadomość, Goha.- Do trzech razy sztuka.- Stara czarownica, wiesz, stara Moss, jest w złej formie.Powiedziała, jako że szedłem do Doliny Środkowej, powiedziała: "Powiedz pani Gosze, że chciałabym ją zobaczyć, zanim umrę, jeśli jest szansa, że przyjdzie"."Kruk, padlinożerny kruk" - pomyślała Tenar, spoglądając z nienawiścią na zwiastuna złych wieści.- Jest chora?- Śmiertelnie chora - odrzekł Townsend z głupim uśmiechem, który mógł wyrażać współczucie.- Zachorowała zimą i szybko traci siły, więc kazała ci powiedzieć, że bardzo chce cię zobaczyć, zanim umrze.- Dziękuję ci za przyniesienie wiadomości - rzekła powściągliwie Tenar i odwróciła się, aby pójść do domu.Townsend poszedł ze Sparkiem do owczarni.Kiedy przygotowywali obiad, Tenar powiedziała do Geda i Therru: - Muszę iść.- Oczywiście - zgodził się Ged.- Cała nasza trójka, jeśli zechcesz.- Naprawdę? - Po raz pierwszy tego dnia jej twarz pojaśniała, chmura burzowa rozwiała się.- Och - westchnęła - to.to dobrze.nie chciałam prosić, myślałam, że może.Therru, czy miałabyś ochotę wrócić do małego domku, domu Ogiona, na jakiś czas?Therru stanęła nieruchomo, zastanawiając się.- Mogłabym zobaczyć moje drzewko brzoskwiniowe - powiedziała.- Tak.I Heather, i Sippy, i Moss - biedna Moss! Och, tęskniłam, pragnęłam wrócić tam, na górę, ale nie wydawało mi się to słuszne.Trzeba było prowadzić farmę.i w ogóle.Zdawało się jej, że istniała jakaś inna przyczyna, z powodu, której nie wróciła, nie pozwoliła sobie na myślenie o powrocie, aż do teraz nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że pragnęła powrotu; lecz jakikolwiek był to powód, wymykał się jak cień, zapomniane słowo.- Ciekawa jestem, czy ktokolwiek opiekuje się Moss, czy ktokolwiek posłał po znachora.Jest jedyną znachorką na Overfell, lecz z pewnością na dole, w Porcie Gont są tacy ludzie, którzy mogliby jej pomóc.Ach, biedna Moss! Chcę iść.Jest zbyt późno, ale jutro, jutro wczesnym rankiem.A gospodarz sam może sobie zrobić śniadanie!- Nauczy się - powiedział Ged.- Nie, nie nauczy.Znajdzie jakąś idiotkę, która będzie to robić za niego.Ach! - Rozejrzała się po kuchni z bystrą i srogą miną.- Z przykrością zostawiam jej dwadzieścia lat, w ciągu, których szorowałam ten stół.Mam nadzieję, że to doceni.Spark przyprowadził Townsenda na obiad, lecz sprzedawca nie chciał zostać na noc, choć oczywiście zaproponowano mu nocleg ze zwykłą gościnnością.Byłoby to jedno z ich łóżek i Tenar nie podobał się ten pomysł.Z przyjemnością obserwowała, jak odchodzi do swoich gospodarzy w wiosce, w błękitnym półmroku wiosennego wieczoru.- Jutro z samego rana wyruszymy do Re Albi, synu - zwróciła się do Sparka.- Sokół, Therru i ja.Wyglądał na trochę przestraszonego.- Ot, tak sobie, wyruszycie?- Tak też i ty odszedłeś, tak też i wróciłeś - odrzekła matka.-Teraz spójrz tutaj, Spark: to jest skarbonka twojego ojca.Znajduje się w niej siedem kawałków kości słoniowej i żetony kredytowe od starego Bridgemana, ale on nigdy nie zapłaci, nie ma, czym zapłacić.Te cztery andradzkie kawałki zarobił Flint sprzedając owcze skóry okrętowemu dostawcy konfekcji w Yalmouth przez cztery lata z rzędu, kiedy byłeś małym chłopcem.Tymi trzema havnorskimi zapłacił nam Tholy za farmę High Creek.Kazałam twojemu ojcu kupić tę farmę i pomogłam mu ją uprzątnąć i sprzedać.Wezmę te trzy kawałki, bo je zarobiłam.Reszta i farma - są twoje.Jesteś gospodarzem.Wysoki, szczupły młodzieniec stał nieruchomo, ze spojrzeniem utkwionym w skarbonce.- Weź to wszystko.Nie chcę tego - powiedział niskim głosem.- Nie potrzebuję tego.Ale dziękuję ci, mój synu.Zatrzymaj cztery kawałki.Kiedy się ożenisz, uważaj je za mój podarunek dla twojej żony.Odłożyła pudełko na miejsce pod wielkim talerzem, na najwyższej półce kredensu, gdzie zawsze trzymał je Flint.- Therru, spakuj teraz swoje rzeczy, bo wyruszymy bardzo wcześnie.- Kiedy wracacie? - zapytał Spark, a brzmienie jego głosu przywiodło jej na myśl niespokojne, chorowite dziecko, jakim był kiedyś.Ale odrzekła tylko:- Nie wiem, mój drogi.Jeśli będziesz mnie potrzebował, przyjdę.Zajęła się wyciąganiem ich podróżnego obuwia i tobołków.- Spark - odezwała się.- Możesz coś dla mnie zrobić? Siedział na zydlu przy kominku, niepewny i przygnębiony.-Co?- Zejdź w najbliższym czasie do Yalmouth i odwiedź swoją siostrę.Powiedz jej, że wróciłam na Overfell.Powiedz jej, żeby wysłała wiadomość, kiedy będzie mnie potrzebować.Skinął głową.Przyglądał się Gedowi, który spakował już swój niewielki dobytek ze zręcznością i szybkością kogoś, kto dużo podróżował, i ustawiał teraz naczynia, aby pozostawić kuchnię w należytym porządku.Zrobiwszy to, usiadł naprzeciwko Sparka i zaczaj przeciągać nowy sznurek przez oczka swojego tobołka, żeby go zawiązać.- Używają do tego specjalnego węzła - odezwał się Spark.- Marynarskiego węzła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]