Podobne
- Strona startowa
- Ian Stewart, Terry Pratchett, J Nauka swiata Dysku
- Salvatore Robert Tom 02 Grzbiet Swiata
- Andre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata Czarownic
- Andre Norton SC 1.5 Czarodziejka ze Swiata Czarowni
- Makuszynski Kornel List z tamtego swiata (2)
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (4)
- Jordan Robert Ognie Niebios
- Michelle Hodkin Mara Dyer tom 2 Przemiana
- Agata Christie Spotkanie w Bagdadzie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niestety, maz bylijedynymi ludzmi, których życie seksualne podlegało ścisłym regułom starego systemu.102Byli zobowiązani do bezwarunkowej wierności jednemu partnerowi, nawet jeśli byli znim rozdzieleni.Maz, których znała Satti, przestrzegali tej reguły bez żadnych wyjątków.Akidan, chłopiec bardzo szlachetny, nie zamierzał jej podważać.Po prostu zadurzył siępo uszy, nieszczęsna ofiara hormonów i uwielbienia.Unroy współczuła mu, ale nie dała mu tego odczuć.Odtrąciła go brutalnie, kwestio-nując jego opanowanie i zdolności do bycia maz.Kiedy zanadto zdradził się ze swoimiuczuciami, zacytowała znany wers z Drzewa : Dwoje, co są jednym, nie są dwojgiem,lecz jeden, co jest dwojgiem, jest jednym..Była to dość łagodna reprymenda, ale Aki-dan pobladł ze wstydu i cofnął się gwałtownie.Od tego czasu chodził jak struty.Kierirozmawiała z nim często i chyba nabrała ochoty, żeby go pocieszyć.Satti miała nadzie-ję, że tak zrobi.Nie chciała być świadkiem wybuchów niedojrzałych emocji.Tęskniła zaradą kogoś dorosłego, za pewnością płynącą z doświadczenia.Czuła, że musi iść przedsiebie, ale znalazła się w ślepej uliczce.Musiała podjąć decyzję, lecz nie wiedziała, cze-go ona dotyczy.Aono Silong było całkowicie odcięte od świata.Nie dopuszczano tu żadnych prze-kazników, by nie wykryto choćby najsłabszego sygnału.Wieści przynosili ludzie zewschodu lub w południowego zachodu, przychodzący tą samą trudną i długą drogą,którą pokonała grupa Satti.Lato się kończyło i nie spodziewano się już nowych gości;tak jak powiedziała Pełnomocnikowi, raczej wszyscy rozmawiali już o wyruszeniu wdrogę powrotną.Przysłuchiwała się tym dyskusjom.Zwyczaj nakazywał, by grupy liczyły parę osób,a na rozstajnych drogach rozchodziły się w przeciwne strony.Wówczas mogły dołączaćdo małych karawan ludzi z letnich obozowisk, wracających do wiosek u podnóży gór.W ten właśnie sposób pielgrzymi od czterdziestu lat odwiedzali Aono Silong, nie bu-dząc niczyich podejrzeń.Teraz już za pózno, powiedział Odiedin, by wracać drogą na południowy zachód,którą tu przyszli.Przewodnicy z wioski w dolinie odeszli, a i tak na Zubuam szaleją bu-rze i śnieżyce.Mogli zejść do Amarezy, górskiego regionu na północny wschód od Si-long, a potem obejść Okręg Wysokich yródeł i dojść do Okzat-Ozkat.Pieszo szliby wten sposób przez parę miesięcy.Odiedin sądził, że powinni korzystać z ciężarówek, choćw tym celu musieliby się podzielić na pary.Wszystko to wydawało się jej zbyt trudne i przerażające.Wspinaczka z przewodni-kami, wędrówka tajną ścieżką przez chmury do świętego miejsca to jedna rzecz, bła-ganie kierowców o podwiezienie, bezbronni i nieznani w wielkim, obcym kraju to zu-pełnie co innego.Tak, ufała Odiedinowi, ale okropnie tęskniła za kontaktem z TongiemOv.Poza tym, co mieli zrobić z Pełnomocnikiem? Wypuścić, żeby doniósł minister-stwom o ostatnim wielkim skarbcu zakazanych książek? Może i zostałby skazany na103niełaskę, ale zanim szefowie wysłaliby go do kamieniołomów, z pewnością wysłuchali-by tego, co ma do powiedzenia.A właściwie co miałaby powiedzieć Tongowi, gdyby się z nim skontaktowała? Zleciłjej odnalezienie historii Aki, zaginionych, zakazanych informacji, jej prawdziwego ży-cia.Znalazła je.Co teraz?Maz wymagali od niej jednego, jasno i wyraznie: miała ocalić ich skarb.Tylko to wy-dawało się pewne w wirze uczuć i myśli, który ją ogarnął od rozmowy z Pełnomocni-kiem.Ona sama chciała chciałaby, gdyby to było możliwe zostać tutaj.%7łyć w jaski-niach życia, czytać, słuchać Opowiadania, w tym miejscu, gdzie nadal było kompletnelub prawie kompletne, jedna nienaruszona historia.%7łyć w lesie słów.Słuchać.Do tegobyła stworzona, tego pragnęła i tego nie mogła osiągnąć.Tak jak wszyscy maz. Byliśmy głupi, joz Satti powiedziała Goiri Engnake, maz z wielkiego mia-sta Kangnegne w głębi kontynentu, specjalizująca się w filozofii.Przez czternaście latpracowała w rolniczym obozie za szerzenie reakcyjnej ideologii.Była sterana, twar-da, szorstka. Zanieśliśmy wszystko aż tutaj.Powinniśmy to rozsiać wszędzie.Zosta-wić książki z ich posiadaczami i zrobić ich kopie.Przepisywać wszystko, co się da, za-miast przynosić w jedno miejsce, żeby tamci mogli je zniszczyć za jednym zamachem.Ale widzisz, jesteśmy staroświeccy.Myśleliśmy, że kopiowanie zajmuje dużo czasu, a taj-ne drukarnie są łatwe do wykrycia.Nie spojrzeliśmy nawet na urządzenia, które zaczę-ła produkować Korporacja te, co powielają książkę w ułamku chwili.Nie wiedzieli-śmy, że w komputerze mieszczą się całe biblioteki.I przenieśliśmy nasz skarb w miej-sce, gdzie nie możemy skorzystać z technologii.Nie możemy tu przynieść komputerów,a nawet gdyby nam się udało, jak mielibyśmy je zasilać? Ile by nam zajęło powielenietego wszystkiego? Wiele lat.z akańską technologią.Z tym, cojest dostępne Ekumenowi, może jed-no lato.Spojrzała na Goiri i powoli dodała: Gdybyśmy dostali zezwolenie.Od Korporacji.I Stabili Ekumenu. Rozumiem.Znajdowały się w kuchni , jaskini, w której gotowano i spożywano posiłki.Zosta-ła uszczelniona do tego stopnia, że panowało w niej przyjemne ciepło.Ludzie zbieralisię w niej i godzinami prowadzili dyskusje i rozmowy.Satti i Goiri zjadły już śniadaniei popijały teraz bardzo słabą herbatę bezit. Rozpoczyna przepływ i połączenie , szepnę-ło wspomnienie Iziezi. Czy poprosiłabyś Posła, by postarał się o takie zezwolenie, joz? Tak, oczywiście powiedziała Satti.A po namyśle dodała: To jest poprosiła-104bym, gdyby uznał to za możliwe lub sensowne.Gdyby taka prośba naprowadziła rządna trop Biblioteki, z pewnością by ją zniszczono, maz.Goiri uśmiechnęła się pod nosem, słysząc dobór słów.Rozmawiały oczywiście podowzańsku. Ale może fakt, iż wiesz o Bibliotece, a Ekumen się nią interesuje, mógłby ją ocalić.Może nie przysłaliby policji, żeby ją zniszczyła. Może. Egzekutywa bardzo szanuje Ekumen. Tak.I zezwala jego posłom na kontakt wyłącznie z ministrami i biurokratami.Dają im wiele użytecznych informacji.Oraz mnóstwo bezużytecznej propagandy.Goiri zastanowiła się głęboko. Skoro o tym wiecie, dlaczego na to pozwalacie? Ekumen jest dalekowzroczny.Tak bardzo, że zwykłym ludziom trudno to znieść.Podstawowym jego założeniem jest to, iż ukrywanie wiedzy zawsze stanowi błąd nadłuższą metę.Więc mówimy o wszystkim, jeśli ktoś nas zapyta.Pod tym względemprzypominamy maz. Już nie mruknęła gorzko Goiri. My naszą wiedzę ukrywamy. Nie macie wyboru.Wasi urzędnicy są niebezpieczni.To fanatycy. Satti pocią-gnęła łyk herbaty.W gardle jej zaschło. W moim świecie, w czasach gdy dorastałam,istniała bardzo wpływowa grupa fanatyków.Wierzyli, że ich poglądy są jedynie słuszne,że nie istnieje inna droga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]