Podobne
- Strona startowa
- IGRZYSKA MIERCI 01 Igrzyska mierci
- Howatch Susan Bogaci sš różni 01 Bogaci sš różni
- Michael Judith cieżki kłamstwa 01 cieżki kłamstwa
- Collins Suzanne Igrzyska mierci 01 Igrzyska mierci
- Trylogia Lando Calrissiana.01.Lando Calrissian i Mysloharfa Sharow (2)
- Koontz Dean R Zwierciadlo Zbrodni
- William S. Burroughs Nagi Lunch
- Alistair Maclean Szatanski Wirus
- Tolkien J.R.R Niedokonczone opowiesci t.2 (SC
- Morrell Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A tymczasem pożądanieniekiedy rodzi uczucie, co ubarwia życie.Cmoknęła Audriannę w policzek.- Przyjemność, którą ci sprawiają te pocałunki, nie jest również zdradą wobec twego ojca, jeśli towłaśnie miałaś na myśli.On by wcale nie chciał, żebyś żyła w ciągłym przygnębieniu.Daphne nieraz okazywała się bardzo mądra.Rozumiała wszystko bez słów.- A czemuś się uspokoiła?- Bo gdybyś tych pocałunków nie lubiła, twoje życie stałoby się piekłem.Cieszę się, że ci to nie grozi.No, a teraz muszę wrócić i pożegnać się z twoją matką.Pochodziłam trochę po Londynie i będę mogłasprawić wam na ślubie małą niespodziankę.12Dzień ślubu Audrianny nie zaczął się pomyślnie.Od świtu w Londynie padał drobny deszcz i wiałostry, północny wiatr.Matka poleciła, by rozpalono w kominkach, i narzekała, że deszcz zniszczy jejobuwie.Audrianna wykąpała się, ubrała i zawezwała nową pokojówkę, by ułożyła jej włosy.Wolała nie pytaćmatki, ile ta nowa służąca będzie kosztowała.Bez wątpienia, gdy lord Sebastian złożył obowiązkowąwizytę po zaręczynach, matka narzekała, że trudno jej będzie poczynić przygotowania do ślubu, skoroprzyszło im obywać się bez służby.Miały tylko jednąjedyną służącą.Była gotowa wcześniej od innych i poszła do pokoju Sarah, żeby ją przynaglić do wyjścia.Zastała tamsiostrę i matkę.Sprzeczały się o to, jaką suknię Sarah ma na siebie włożyć, chociaż dawno to jużustaliły podczas jednej z wizyt u krawcowych, u których zamawiały toalety, nie licząc się z kosztami.Audrianna wkroczyła między nie, wyrwała fiołkową suknię z rąk Sarah, rzuciła ją na łóżko i podałabladożółtą.- Włożysz tę, jak ustaliłyśmy, kiedy ją zamawiałaś, albo nigdzie nie pójdziesz.Powóz już czeka przeddrzwiami, a ja nie zamierzam paść ofiarą twoich fanaberii.- Ta fiołkowa jest dużo ładniejsza! - biadała Sarah.- W tej wyglądam jak dziecko!- Panowie zauważą cię dużo szybciej w tej żółtej - tłumaczyła jej Audrianna.Sarah przestała się dąsać i zaczęła rozważać opinię siostry.- Wyjeżdżam za kwadrans - powiedziała Audrianna - i mam nadzieję, że do mnie dołączysz.Mamo, tyteż już powinnaś skończyć toaletę.- Kwadrans to o wiele za mało.Przyjedziemy do kościoła jako pierwsze i ośmieszymy się - narzekałamatka.- Nie od razu pojedziemy do kościoła.Najpierw chcę być na grobie papy.Matka westchnęła tak głośno, że westchnienie słychać było w całym pokoju.- Audrianno, przy tym deszczu.to doprawdy niemądre.- Po wyjściu z kościoła nie będzie już sposobności, a potem zapewne zabraknie mi czasu, żeby się tamwybrać.Włożę długi płaszcz i zmienię pózniej zwykłe pantofle na atłasowe.Możesz zostać w powo-zie, aleja pójdę na jego grób, żeby wiedział, że o nim nie zapomniałam.Sebastian zjawił się przed kościołem Zwiętego Jerzego w towarzystwie Hawkeswella.Gościerozstąpili się przed nim, składając mu życzenia.- Los wyznaczył ci najpaskudniejszy dzień od wielu tygodni -narzekał Hawkeswell - aleja nie jestemprzesądny.Sebastian też nie był przesądny.Uważał, że natura pozostaje całkowicie obojętna wobec ludzkichpoczynań, i że pogoda sprzyja jednym, a drugich doświadcza.Nie mógł jednak nie dostrzec śmiesznejzbieżności kaprysów aury.Gdy zatrzymał się wraz z Hawkeswellem na kościelnym progu,przypomniał sobie, że ostatnim razem było tak brzydko w dniu, gdy pierwszy raz spotkał pannęKelmsleigh.Przestał jednak myśleć o deszczu i wietrze, gdy zobaczył wnętrze kościoła.Ktoś przeobraził go wogród.Wzdłuż głównej nawy ustawiono w równych odstępach obrośnięte zielonym bluszczem drzewka.Stojąc w progu kościoła, widział przed sobą tunel z liści, sięgający sufitu.Wejście otaczały wazy wypełnione tulipanami w żywych kolorach.Bukiety wiosennych kwiatówpokrywały ołtarz, a krańce każdej ławki ozdabiały pęki żonkili i hiacyntów.Zachwycone oczyoglądały przebogate, barwne malowidło jaśniejące setkami kwiatów.- Imponujące - mruknął Hawkeswell.- Chciałeś cichego, dyskretnego ślubu, Summerhays, ale tegonikt prędko nie zapomni.Twoja matka zainaugurowała nową modę.Matka nie miała z tym nic wspólnego.Obfitość kwiatów wcale nie była w jej stylu.Zapewne niepochwalałaby takich teatralnych efektów, zwłaszcza podczas Wielkiego Postu.Kościół udekorowała pani Joyes, zapełniając go roślinami z własnej oranżerii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]