Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Moorcock Michael Kronika Czarnego Miecza Sagi o Elryku Tom VII
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Dav
- Wiele Sciezek Na Rozne Szczyty
- Bear Greg Wiecznosc (SCAN dal 1073)
- Nienacki Zbigniew Pierwsza przygoda Pana Samochod
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Scarlett z ulgą przypomniała sobie, że Rett spędził kilka ostatnich miesięcy za granicą idopiero niedawno wrócił do Atlanty.W przeciwnym wypadku nie- mógłby powiedziećczegoś równie śmiesznego.Pomyślała krótko o wielbicielach z powiatu - wynędzniałych izgorzkniałych Fontaine'ach, walczących z nędzą młodych Munroe'ach, o złotychmłodzieńcach z Jonesboro i Fayetteville, tak zajętych oraniem, ciosaniem palików na płoty ileczeniem starych chorych zwierząt, że zupełnie zapomnieli o istnieniu balów i przyjemnychflirtów.Przestała jednak o tym obecnie myśleć i zachichotała z pewnym zakłopotaniem,przyznając mu całkowitą rację.- Och, zresztą.- zaczęła pojednawczo.- Jesteś istotą bez serca, Scarlett, ale może na tym polega tajemnica twego uroku.-Uśmiechnął się po dawnemu opuszczając jeden kącik ust, wiedziała jednak, że słowa te sąkomplementem.- Wiesz o tym doskonale, że masz więcej uroku, niż powinno być dozwoloneprawem.Nawet ja, zatwardziały grzesznik, to odczuwam.Zastanawiałem się niejednokrotnie,dlaczego zawsze o tobie pamiętam, chociaż znam wiele pań ładniejszych od ciebie i zpewnością mądrzejszych, i obawiam się, o wiele bardziej prawych i dobrych.A jednak nigdynie mogłem o tobie zapomnieć.Nawet w ciągu tego czasu, który spędziłem we Francji i wAnglii, gdy nie widziałem cię, nie słyszałem o tobie i doskonale się bawiłem w towarzystwiewielu pięknych pań, pamiętałem cię i często myślałem, co tez tutaj porabiasz.Przez chwilę była oburzona, iż śmiał powiedzieć, że istnieją kobiety ładniejsze,mądrzejsze i lepsze od niej, ale chwilowy ten gniew szybko minął pod wpływemprzyjemności, że Rett pamiętał ją i jej wdzięki.Nie mógł jej zapomnieć! To bardzo uprościsprawę.I zachowywał się bardzo poprawnie, prawie jak prawdziwy dżentelmen w podobnychokolicznościach.Teraz powinna była zwrócić rozmowę na temat jego osoby i dać mu dozrozumienia, że i ona o nim nie zapomniała, a wtedy.Lekko uścisnęła jego ramię i znowu pokazała dołeczki.- Och, Rett, jakże tak możesz dokuczać takiej wieśniaczce jak ja! Wiem doskonale, żenie myślałeś o mnie wcale od owej nocy.Nie wmówisz mi przecież, że pamiętałeś o mnieprzebywając w towarzystwie wszystkich tych pięknych Francuzek i Angielek.Ale nie po to tuprzyszłam, aby słuchać twoich głupstw o mnie.Przyszłam.przyszłam.ponieważ.- Ponieważ?- Och, Rett! Tak się o ciebie boję! Kiedyż oni wypuszczą cię wreszcie z tego okropnegowięzienia?Szybko pokrył jej dłoń swoją dłonią i mocno przycisnął do siebie.- Zmartwienie twoje bardzo ci się chwali.Trudno przewidzieć, kiedy stąd wyjadę.Prawdopodobnie w chwili, gdy będzie założony stryczek.- Stryczek?- Tak, zdaje się, że pójdę prosto na szubienicę.- Przecież chyba cię nie powieszą?- Powieszą, jeżeli potrafią dowieść mi winy.- Och, Rett! - zawołała z ręką na sercu.- Czy będziesz się naprawdę martwiła? Jeżeli zmartwisz się choć trochę, zapiszę ci cośw spadku.Ciemne jego oczy śmiały się do niej beztrosko i znowu ścisnął jej rękę.W spadku! Szybko opuściła wzrok bojąc się, aby się nie zdradzić, nie dość szybko, booczy Retta zaświeciły nagłą ciekawością.- Zdaniem Jankesów powinienem zostawić piękny spadek.W chwili obecnej zdają siębardzo interesować moimi finansami.Co dzień taszczą mnie przed inną komisję śledczą izasypują głupimi pytaniami.Kursuje podobno pogłoska, jakobym to ja uciekł z mitycznymzłotem Konfederacji.- No, a czy tak nie jest?- Jakież to istotne pytanie! Wiesz równie dobrze jak ja, że Konfederacja prowadziłazakłady drukarskie zamiast mennicy.- A skąd masz tyle pieniędzy? Czy zarobiłeś na spekulacjach? Ciotka Pitty mówi.- Jakież ty kłopotliwe pytania zadajesz!A niechże go! Rozumie się, że ma te pieniądze.Była tak podniecona, że z trudem jejprzychodziło udawać zainteresowanie Rettem.- Rett, ja się tak strasznie martwię, że ty tutaj siedzisz.Czy jest nadzieja, że cię stądwypuszczą?- Nihil desperandum - oto moje motto.- Co to znaczy?- To znaczy być może , moja urocza ignorantko.Zatrzepotała powiekami podnosząc na niego wzrok.Po chwili znowu opuściła oczy.- Och, jesteś zbyt mądry, aby się im pozwolić powiesić! Wiem, że wymyślisz jakiśsprytny sposób, aby ich przekonać o swojej niewinności i wydostać się stąd! A kiedy sięwydostaniesz.- A kiedy się wydostanę? - zapytał cicho, przysuwając się bliżej.- Wtedy ja.- udała śliczne zmieszanie i zarumieniła się.Rumieniec nie przyszedł jej ztrudem, bo brakło jej naprawdę tchu i serce waliło jak młotem.- Rett, przepraszam cię za to,co powiedziałam.tej nocy.wiesz.pod Rough and Ready.Byłam.tak bardzo przerażona izdenerwowana, a ty byłeś tak.tak.- Spuściła oczy i poczuła, że ciemna jego dłoń zacieśniauścisk na jej dłoni.- I.sądziłam, że nigdy ci już nie przebaczę! Ale kiedy ciotka Pittypowiedziała mi wczoraj, że jesteś.%7łe mogą cię powiesić.zrozumiałam nagle, że.że.-Spojrzała mu w oczy szybko i błagalnie i w spojrzeniu tym zawarła rozpacz złamanego serca.- Och, Rett, umrę, jeżeli cię powieszą! Nie zniosę tego! Widzisz, ja.- I ponieważ nie mogładłużej znieść gorącego blasku jego oczu, znowu opuściła powieki. Za chwilę zacznę płakać - pomyślała że zdumieniem i zakłopotaniem.- Czy mamzacząć płakać? Czy wyda mu się to bardziej naturalne?Powiedział szybko: - Boże mój, Scarlett, nie chcesz przecież powiedzieć, że mnie.- idłonie jego zamknęły się na jej dłoniach tak mocno, że aż ją to zabolało.Szczelnie przymknęła oczy starając się wydusić z nich łzy, pamiętała także i o tym, abylekko podnieść głowę, by Rett mógł ją bez trudu pocałować.Zaraz, za chwilę, usta jegospoczną na jej ustach, twarde, natarczywe wargi, które przypomniała sobie nagle tak żywo, żeaż poczuła się słabo.Rett nie pocałował jej jednak.Rozczarowana i zdziwiona, odemknęłatrochę oczy i spojrzała ukradkiem na niego.Czarna jego głowa pochylona była nad jejrękami.Podczas gdy go obserwowała, podniósł jedną jej rękę i pocałował, drugą zaśprzyłożył sobie na chwilę do policzka.Zdumiała się tym łagodnym i pełnym miłości gestem,bo spodziewała się objawów namiętności.Była ciekawa, jak Rett teraz wygląda, ale niewidziała jego twarzy, bo głowę miał nisko pochyloną.Szybko spuściła oczy, aby nie widział ich spojrzenia, w razie gdyby nieoczekiwaniepodniósł głowę.Wiedziała, że uczucie tryumfu, który ją wypełniał, odmaluje się wyraznie wjej oczach.Za chwilę poprosi o jej rękę albo przynajmniej powie, że kocha ją, wtedy zaś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]