Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- ARONSON&WILSON&AKERT Psychologia Społeczna
- Resnick Mike Kły. Legenda z przeszłoÂści i przyszłoÂści
- Patterson James Zabawa w chowanego
- Cook Robin Zaraza by sneer
- Domagalski Dariusz Silentium Universi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btobpoland.keep.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Plątawica?Ale nie mógł sobie przypomnieć, kim właściwie była ta istota.Gaynor zniknął pomiędzy tłumem swych wojowników.Uzbrojony w mieczczterokrotnie potężniejszy niż przeciwnicy, pognał na poszukiwanie Charion i Ró-ży.Pragnął wypróbować ostrze na ciele zwykłych śmiertelniczek.Wciąż pogrążony w modlitwie Wheldrake widział to wszystko z balkonu.Księżniczka Tayaratuka schowała złoty miecz i poprowadziła konia Elryka kumiejscu, gdzie zebrały się jej równie wyczerpane siostry.Ich konie pognały w śladza Gaynorem.Ten jednak nie zdołał jeszcze dostać Róży, zaś Charion wymknęła mu się rów-nie sprawnie, jak nieletni urwis umykający przed straganiarzem na targu i dołą-czyła szybko do pozostałych, z miejsca zwracając się z czymś do opadłego z sił,powalonego albinosa.wtedy właśnie zza sterty trupów wyjechała Róża, widząc swych przyjaciółw mizerii.I ona uklękła przy leżącym, biorąc go za rękę. Jest pewne zaklęcie, które próbuję sobie przypomnieć powiedział Elryk. Ma jakiś związek albo z tobą, Różo, albo z kimś z twego ludu. Ale wszyscy moi nie żyją.Tylko ja zostałam.A i to chyba już nie na długo. Nie! Elryk pozbierał się na nogi i przytrzymał łęku siodła, nie wiedziećczemu nagle przekonany, że to jeszcze nie koniec walki. Musisz mi pomóc,pani.Rzecz dotyczy jakiejś kobiety czy raczej.Plątawicy.Imię to nie było jej obce. Ale tyle tylko znam, że. i zmarszczywszy czoło, wyrecytowała:W pierwszych dniach, kiedy to powstawał świat,Dawno temu, gdy nie płynął jeszcze czas,Gdy nie rządził ni Chaos, ni Aad,%7łyła wtedy istota z ciała i listowia,I bardzo chciała świat utkać na nowo.Więc na początek utkała łono matecznika,Całe było z kwiatów i jeżynowych witek,170Dziecię cierniste jej kołysałaAż wyrosło na róży doskonały kwiat. Wheldrake twierdzi, że napisał to w swych młodych latach.Jakimś niezrozumiałym sposobem zdołała jednak tym cytatem poruszyć cośw pamięci bladolicego księcia, bowiem Elryk poruszył nagle ustami, a jego oczyspojrzały w jakiś niewidoczny dla pozostałych świat.Z jego ust dobyły się melo-dyjne dzwięki, ale nawet trzy siostry nie rozumiały, co takiego mówił, nie był tobowiem żaden ludzki język.Był w tej mowie odór bagien i wijących się korzeni,woń jeżynowych mateczników, w których, jak głosiła legenda, prymitywni i dzi-cy przodkowie ludu Vadhagh hodowali niegdyś osobliwe stwory, ni to z ciała, nito roślinne.Byli to mieszkańcy puszcz i zapomnianych ogrodów, którzy.Albi-nos zawahał się, a wówczas Róża wspomogła go w pieśni, bowiem i w jej żyłachpłynęła po części krew tych samych przodków.Zpiewali razem, przez wymiary sięgając miejsca, w którym rozmarzona sen-nie istota drgnęła wreszcie i poruszyła milionem jeżynowych kończyn, obróciłaswe różyczkowe oblicza.Nie słyszała tej melodii już od setek tysięcy lat i cho-ciaż od dawna już życie jej pozbawione było sensu i coraz chętniej wypatrywałaśmierci, zaciekawiona nagle zmobilizowała swe jeżynowe ciało i poruszyła kolej-no wszystkimi rękami, nogami i głowami, by w szeleście listowia przybrać postaćprzypominającą nieco sylwetkę człowieka, sporo jednak większą.Potem uczyniła krok przez czas i przestrzeń, pojęcia jej nieznane, bowiem niebyło jeszcze ani czasu, ani przestrzeni w chwili, gdy zdecydowała się ułożyć dosnu, i stanęła na pełnym ohydnych woni, zasłanym trupami pobojowisku.Wyczułajednak w tym chaosie jeszcze jeden zapach, dziwnie znajomy, pochyliła zatemkrzaczastą głowę z kwiatami i liśćmi zamiast oczu, otworzyła wrzoścowe ustai głosem tak niskim, że aż grunt się zatrząsł, spytała, za jaką to przyczyną córkają wezwała?Róża odparła jej w tym samym języku, Elryk zaś wyśpiewał jej swoją opo-wieść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]