Podobne
- Strona startowa
- Christian Apocrypha and Early Christian Literature. Transl. By James
- James L. Larson Reforming the North; The Kingdoms and Churches of Scandinavia, 1520 1545 (2010)
- Dziedzictwo Gregory Philippa(1)
- Rice Anne Wywiad z wampirem (2)
- Księga tysiąca i jednej nocy
- Pamietnik p.Hanki Dolega Mostowicz
- Christian Jacq Zamordowana Piramida
- Dikotter Frank Wielki głód
- alejchem szolem notatki komiwojażera (2)
- Norw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewelina111.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z trudem zrobił tych kilka kroków.Odejdź, kimkolwiek jesteś.Wynoś się stąd, do diabła!, pomyślał.Usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i czyjeś głosy.Pokojówka i ktoś jeszcze.Jezu, nie mogą tu wejść! Nie teraz!– Dziękuję, że mnie pani wpuściła – powiedział znajomy głos.– Dalej sam już sobie poradzę.Palmer! Kto, u licha, go tu zapraszał? Nikt nie ma prawa tu wejść.nawet mój brat! Wszystko wymknęło mi się spod kontroli i nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się ją odzyskać!Palmer Shepherd rozejrzał się uważnie, analizując sytuację, którą zastał.Zamknięte drzwi do łazienki, lustro leżące na nocnym stoliku, a na nim brzytwa, zwinięty banknot studolarowy, resztki substancji przypominającej kokainę.Pusta butelka po tequili na podłodze.Kieliszek do połowy wypełniony czerwonym płynem, stojący na drugim stoliku.Porto? Cinzano?Ale gdzie jest Will? Gdzie on się, do diabła, podział?Jestem, braciszku!Rozległ się nieartykułowany okrzyk i nagi Will rzucił się na niego, powalając na podłogę.Po chwili siedział mu już na brzuchu, jak kiedyś, gdy byli dziećmi.– Przegrałeś!Tyle tylko, że tym razem w oczach Willa czaiła się drapieżna dzikość, a jego ciało całe było umazane krwią.Palmer patrzył z niedowierzaniem i przerażeniem.– Jezu, Will, coś ty sobie zrobił?Will roześmiał się głośno, niemal szaleńczo.– Zaciąłem się przy goleniu.Zeskoczył z młodszego brata i zatańczył wokół niego.Wziął do ręki kieliszek i podsunął go Palmerowi.– Przy okazji ją także zaciąłem.Krew pasuje do tequili.Chcesz spróbować?– Kogo zaciąłeś? Co tu się stało? O czym ty mówisz?– O Angelicie.Jej ciało jest w łazience.To tylko dziwka.– Ponownie uniósł kieliszek z ciemnoczerwonym płynem.– Obawiam się, że większość wypiłem sam.Śniadanie mistrzów.– Nie zrobiłeś tego.– szepnął Palmer.Z trudem wstał.– Nie mogłeś tego zrobić.– Czego? Czego nie mogłem zrobić?– Zabić jej.– Cóż, sam nie wiem.– Oczy Willa były wielkie jak srebrne dolarówki.Oczy szaleńca.– Przekonajmy się.Otworzył drzwi do łazienki i odkrył przed bratem tajemnicę swego drugiego wcielenia.– Co na to powiesz, braciszku? Mogłem, czy nie? Czy teraz mi pomożesz?ROZDZIAŁ 45W ostrych, bezlitosnych artykułach nie zostawiono na Willu suchej nitki.Ale on dobrze wiedział, że ujawniono tylko szczyt góry lodowej.Palmer także zdawał sobie z tego sprawę.Will był niebezpieczny, znacznie bardziej niż można było przypuszczać.Spędził sześć tygodni w prywatnym szpitalu nowojorskim, odzyskując siły po „załamaniu psychicznym”, którego przyczyną były „problemy osobowościowe” w czasie pobytu w Rio.Oskarżono go praktycznie tylko o zażywanie kokainy.Cała tak istotna reszta uszła mu na sucho.Kosztowało go to jednak pokaźną sumę co tydzień wypłacaną bratu, ale przynajmniej wciąż był na wolności.Nie trafił do więzienia z dożywotnim wyrokiem.Obaj bracia wspólnie ustalili, że przynajmniej przez jakiś czas nie powinien mieszkać w Londynie.Ten mały drań Palmer bardzo na to naciskał.To była część ich „umowy”.W tej sytuacji Will, którego wyraźnie ciągnęło do Nowego Jorku, właśnie tam się udał.Początkowo wynajął mieszkanie w East Side, ale miasto przypadło mu tak do gustu, że zaczął szukać dla siebie domu.Gdzieś wyczytał, że Maggie Bradford mieszka w Westchester.Podobnie jak Winnie Lawrence.Zdecydował się więc właśnie tam poszukać czegoś odpowiedniego.Wciąż uwielbiał muzykę Maggie.Był święcie przekonany, że jej piosenki mają uzdrawiające działanie.Rozmawiał nawet na ten temat ze swoim psychologiem z Piątej Alei.Doktor był także fanem Bradford i przyznał pacjentowi absolutną racie.Will marzył o spotkaniu Maggie któregoś dnia gdzieś w Westchester.Był pewien, że da się to zaaranżować.Wystarczyło mu sprytu, by poradzić sobie z takim zadaniem.ROZDZIAŁ 46Oto część opowieści opisująca historię, która patrząc z perspektywy czasu dla mnie samej nie ma zbyt dużego sensu.Może właśnie dlatego fascynuje tylu ludzi i przykuwa ich uwagę przez całe tygodnie i miesiące poprzedzające rozpoczęcie procesu.To prawdziwa tajemnica, nawet dla mnie.Czas spędzony z Willem Shepherdem – ciemna noc mojej duszy.Jak mogło do tego dojść? Jak to się stało?Po śmierci Patricka spowodowanej atakiem serca zamknęłam się w swoim świecie, do którego dostęp mieli tylko Jennie i Allie.Obsesyjnie wprost starałam się trzymać jak najdalej od mediów, których bałam się i które nienawidziłam, pomna doświadczeń z okresu ciąży.Niemal rok po tej tragicznej śmierci, pięknego, wiosennego ranka pracowałam w ogrodzie.Allie bawił się obok.Podszedł do mnie ochroniarz, zatrudniony, by nie dopuszczać do mnie żadnych nieproszonych gości, czyli w praktyce nikogo.– Przyszedł pan Nathan Bailford – powiedział.– Wie, że nie chce pani nikogo widzieć, ale twierdzi, że to poważna sprawa.Nathan to mój sąsiad, którego do tej pory nie miałam jakoś okazji bliżej poznać.Wiedziałam, że jest znanym prawnikiem i zajmuje się między innymi uniemożliwianiem Peterowi O’Malleyowi wstrzymania prac wykończeniowych „Cornelii”.Czego mógł chcieć? Po co przyszedł? Czyżby znowu chodziło o jakieś problemy z Peterem?– Proszę go wpuścić – poleciłam z wyraźną niechęcią.– Mamy gościa – powiedziałam do Alliego.– Musimy doprowadzić się do przyzwoitego stanu.Mężczyzna dobiegał sześćdziesiątki, ale wyglądał najwyżej na czterdzieści pięć lat.Uśmiechnął się na powitanie, jednak czarny garnitur, biała koszula i złoto-karmazynowy krawat świadczyły o powadze wizyty.Uścisnął moją dłoń obiema rękami.– Od czasu pogrzebu niezliczoną ilość razy przejeżdżałem obok pani domu.Często o pani myślałem, ale uważałem, że lepiej nie zakłócać spokoju.– Cieszę się, że wreszcie zdecydował się pan zajrzeć.Przyjaciel Patricka jest moim przyjacielem, pomyślałam, i postanowiłam być jak najbardziej gościnna.– Jak się pani czuje?– Czasami lepiej, czasami gorzej – odpowiedziałam.– Najgorsze są noce.Nathan Bailford nie był pewien, co powinien powiedzieć.Wreszcie uśmiechnął się tylko.Dobry wybór.Wiedział, jak się zachować.– Właściwie przyszedłem w interesach – rzekł, gdy usiedliśmy w patio przy kawie.– To coś.no cóż, nie można już było z tym dłużej zwlekać.Jak pani wie, wkrótce upłynie rok od śmierci Patricka.Musiałem z panią dzisiaj porozmawiać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]