Podobne
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Courths Mahler Jadwiga Zadadka w jej zyciu
- Christie Agatha Pani McGinty nie zyje
- Krolewicz i zebrak Twain M
- Antologia James Lowder Krainy Chwaly (SCAN dal 690)
- Gould Judith Piękne i bogate
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- jaciekrece.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapadła noc.Podczas gdy jego towarzysze czuwali, Melnibonanin starał sięzasnąć.Jednak zbyt obawiał się o Tanelorn, aby mu się to udało.Czy Myshellaspróbuje obronić miasto? Czy Moonglum i Rackhir przeżyją?Co mogło na nich oczekiwać wewnątrz Wieży Która Znika? Powoli zacząłprzysłuchiwać się swoim pozostałym uosobieniem, które rozmawiały o stworze-niu Darkwale. Słyszałem powiedział Corum do Erekose że Chaos zaatakował kie-dyś miasto znajdujące się w spokojnej dolinie.Wieża należała wtedy do rycerza,który udzielił azylu wszystkim znienawidzonym przez Chaos.Sprowadzono doDarkwale całe legiony potworów, ale rycerz wezwał na pomoc Prawo.Ono toprzeniosło Wieżę do innego wymiaru.Chaos postanowił wtedy, iż Wieża będziepodróżować przez wieczność.Nigdy nie zatrzyma się na dłużej niż na kilka godzinna tym samym poziomie.W końcu rycerz i jego towarzysze oszaleli i pozabijalisię nawzajem.Wtedy Voilodion Ghagnasdiak odkrył Wieżę i zamieszkał w niej.Za pózno spostrzegł swój błąd.Wieża zmieniła poziom.Od tego czasu bał się ją100opuścić, ale czuł się strasznie samotny.Przyzwyczaił się do łapania wszystkichprzechodzących obok niej.Kiedy zaczynają go nudzić, zabija ich. Więc być może twój przewodnik już nie żyje.Kim jest ten Voilodion? Złośliwym potworem o dużej mocy.Tyle tylko wiem o nim. Dla bogów musi to być ważne, skoro wezwali aż nas trzech. To jest ważne też dla mnie powiedział Corum. Przewodnik jest moimprzyjacielem.Poza tym, jeśli szybko nie znajdę Tanelorn, zagrożonych będziepiętnaście poziomów.Erekose gorzko się zaśmiał. Dlaczego nie mogę.Dlaczego nie możemy nigdy mieć do czynieniaz mniejszymi problemami? Na przykład domowymi? Czy ciągle losy świata mu-szą zależeć od nas? Może domowe kłopoty są jeszcze gorsze? My i tak nigdy ich nie poznamy.Rozdział 5JHARY-A-CONEL Elryku! Pośpiesz się, ona jest tutaj.Był już świt.Albinos wstał szybko i wyjął Czarny Miecz.Z niejakim zdzi-wieniem zauważył, że Erekose dzierży w dłoni prawie identyczne ostrze.WieżaKtóra Znika stała przed nimi.Właściwie był to mały zamek z szarego kamienia.Jego kontury były miejscami niewyrazne. Trzyma drzwi otwarte po to, aby zwabić i złapać swoich gości! krzyknąłbiegnący obok albinosa czarny olbrzym.Obraz wieży zaczaj drżeć. Pospieszcie się! zawołał Corum wpadając do środka.Znalezli się w małym przedpokoju oświetlonym oliwną lampą zawieszoną nasuficie.Drzwi zamknęły się gwałtownie za nimi.Wszyscy trzej trzymali nagiemiecze.Bez słowa Corum pokazał im małe okienko, widok za nim zmienił się.Zobaczyli teraz ciemnoniebieskie morze. Jhary! zawołał Corum. Jhary-a-Conel!Usłyszeli słaby odgłos.Równie dobrze mogła być to odpowiedz na wołanieCoruma, co krzyk szczura. Jhary! krzyknął znowu Corum. Voilodion Ghavasdiak? Czy przyj-dziesz tu zmierzyć się ze mną, czy też wyniosłeś się stąd? Jestem tu nadal.Czego chcecie?Głos pochodził z sąsiedniego pomieszczenia.Tam też ostrożnie weszli trzejherosi.W mrocznej sali dostrzegli Voilodiona.Był to karzeł ubrany w wielobarw-ne szmatki z jedwabiu i satyny.W swojej maleńkiej ręce trzymał mieczyk.Głowabyła nieproporcjonalnie duża w stosunku do ciała, ale ładna.Gęste, czarne brwizrastały się nad tanem.Uśmiechał się. Nareszcie nowi goście, którzy rozwieją nudę.Możecie schować swoje mie-cze.102 Znam los, jaki spotyka twoich gości powiedział Corum. Przybyliśmytutaj, aby uwolnić Jhary-a-Conela.Oddaj go nam, a nie uczynimy ci krzywdy.Z twarzy karła emanowała radość i pewność siebie. Ale ja jestem bardzo potężny.Nie pokonacie mnie.Spróbujcie.Machnął mieczykiem i błysk rozjaśnił salę.Elryk, którego nagle przepełniłazłość, ruszył do przodu. Wiedz, Voilodionie, że jestem Elryk z Melnibon, a moja moc jest wielka.Noszę Czarny Miecz, który jest spragniony i z radością będzie się delektowaćtwoją duszą.Chyba że wypuścisz przyjaciela księcia Coruma. Miecze? Jaką one mogą posiadać moc? zaśmiał się karzeł. To nie są zwykłe miecze przerwał mu Erekose. A my też zostaliśmytu sprowadzeni przez siły, o których nie masz pojęcia.Sami bogowie wyrwali nasz naszych epok, abyśmy uwolnili Jhary-aConela. Mylicie się, albo chcecie mnie oszukać.Ten Jhary jest dowcipny, to prawda,ale dlaczegóż bogowie mieliby się nim interesować?Elryk podniósł Zwiastuna Burzy, miecz zawył żarłocznie oczekując krwi.Wtedy krasnal wyjął skądś maleńką, żółtą kulkę i rzucił nią w albinosa.Uderzyłago w czoło.Upadł na ziemię wypuszczając oręż z ręki.Na wpół przytomny starałsię go podnieść, ale był za słaby.Chciał wezwać Ariocha, lecz przypomniał sobie,że nie istniał on już na tym świecie.Nie miał w tym miejscu żadnych nadludzkichsojuszników.Pozostał mu tylko miecz.Erekose popchnął Czarny Miecz ku Elrykowi.Gdy albinos chwycił ostrze, po-czuł się silniejszy.Mimo to był nadal wart tyle co zwykły śmiertelnik.Karzeł dalejsię śmiał.Rzucił w Elryka kolejną kulką, ale tym razem Zwiastun Burzy odparłatak.Kulka przeleciała przez komnatę i eksplodowała na ścianie.Coś czarnegowydobyło się z płomieni. Niebezpiecznie jest niszczyć kulki.Teraz to, co jest w nich, zniszczy was powiedział Voilodion.Czarna rzecz ciągle rosła. Jestem wolny powiedział głos z płomieni. Tak! krzyknął radośnie Voilodion. Możesz zabić tych głupców, któ-rzy odrzucili moją gościnność.Rzecz przyjęła postać wielkiej, muskularnej kreatury goryla o skórze gru-bej jak u nosorożca.Na plecach miała czarne skrzydła, a jej głowa była tygrysia.W owłosionych rękach trzymała broń w kształcie sierpa.Potwór z rykiem rzuciłsię na Elryka, na szczęście jego broń chybiła o milimetry. Nic nie widzę swoim okiem! jęknął Corum Nie mogę wezwać po-mocy! Jesteśmy zdani na samych siebie.Voilodion rzucił kolejne kulki ku Erekose i Corumowi.Obaj je odbili powo-dując kolejne eksplozje.Natychmiast kolejni ludzie-tygrysy zaczęli się z nich wy-dobywać i towarzysze Elryka wraz z nim zostali zepchnięci do obrony.103Uchylając się przed kolejnym ciosem, Elryk starał się przypomnieć sobie ja-kieś zaklęcie, ale wszystkie, które mu przychodziły do głowy, były bezskutecz-ne na tym poziomie.Chciał pchnąć mieczem człowieka-tygrysa, ale ten sparowałcios sierpem.Był równie potężny co szybki.Czarne skrzydła zaczęły się poruszaći stworzenie z rykiem ruszyło do ataku wymachując sierpem.Elryk poczuł, że ogarnia go panika.Zwiastun Burzy nie dawał mu siły, którejtak potrzebował, a jego magia była bezużyteczna.Z wielkim trudem odparł kolej-ny atak i ciął wroga poprzez brzuch i udo.Ostrze wbiło się w ciało, lecz krew sięnie ukazała.Potwór nie zwrócił na to nawet uwagi i znów wzbił się ku sufitowi.Melnibonanin zauważył, że jego towarzysze byli w równie trudnej sytuacji.Na ich twarzach malowała się konsternacja.Corum spodziewał się łatwego zwy-cięstwa, a teraz zaczął obawiać się klęski.Voilodion nadal krzyczał z radościi rzucał nowe kulki.Potwory wkrótce wypełniły pomieszczenie.Elryk, Erekosei Corum cofnęli się ku najodleglejszej ścianie.Przeciwnicy otoczyli ich szybko,wrzeszcząc i łopocząc skrzydłami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]