Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Eco Umberto Wachadlo Foucaulta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- psmlw.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Druid poczuł, że znajdujący się naprzeciw niego sahuagin wywiera nań dziwny hipnotyzujący wpływ — istota zaczęła przesuwać wolno swój trójząb z boku na bok, mamrocząc przy tym wyraźne, acz obce Galvinowi słowa.Być może była to odmiana jakiejś pieśni wojennej.Czymkolwiek była, jej słowa wpłynęły kojąco na stargane nerwy Galvina i druid poczuł nagle, iż zaczyna go ogarniać senność.Sahuagin nucił dalej, pogrążając swego przeciwnika \v stanie bliskim sennego odrętwienia, podczas gdy prąd znosił go coraz dalej od Isabelle i urządzenia.Rekin poczuł wodę obmywającą całą jego skórę.Czuł się teraz taki spokojny, taki.Brzęk!Woda wytłumiła dźwięk trójzęba uderzającego o metalowe poszycie urządzenia.Hałas sprawił, że dryfujący rekin ocknął się w mgnieniu oka.Zmusiwszy się do otwarcia zmęczonych oczu, druid zobaczył sahuagina dźgającego z całej siły trójzębem w korpus pająko-nietoperza.Na głowę urządzenia zarzucono sieci, aby rzecz nie mogła dosięgnąć ludzi-ryb swoi] szczypcami.Brzęk! Brzęk! Brzęk!Galvin zwalczył w sobie efekt działania zaklęcia snu sahuagina.Odzyskał trzeźwość umysłu i natychmiast uświadomił sobie że ludzie-ryby byli zagrożeniem dla Isabelle.Popłynął przed siebie, zdecydowany rozgromić sahuaginów i nie dopuścić, by dokończyli swego ponurego dzieła.G tak przecinał fale, wzięły nad nim górę naturalne instynkt przejętej przez niego formy.Tym razem kiedy sahuagin zaczął wymachiwać trójzębem i nucić swą pieśń, rekin skupił myśli na zagrożeniu, w kim znalazła się mała dziewczynka i odciął się od dopływających doń dźwięków, zanim zmieniły się w senną kołysankę.Sahuagin nie spodziewał się ataku.Rekin przepłynął po uniesionym trójzębem i wyrżnął nosem w brzuch człowieka-ryb odrzucając go do tyłu na jednego z jego kompanów.Nieruchoma i oszołomiona para zaczęła dryfować w pewnej odległości na dnem oceanu.Dwóch pozostałych sahuaginów zwróciło uwagę na rekina który zatoczył szeroki łuk i nabierał szybkości, przygotowują się do kolejnego ataku.Galvin poczuł ostry ból, gdy jeden z trójzębów wbił się głęboko w jego bok poniżej płetwy.Krew zmieszała się z morską wodą.Usiłował zignorować ból, kontynuować atak i został nagrodzony, gdy poczuł, jak jego zęby zaciskają się na twardej skórze pokrywającej ciało człowieka-ryby.Targając głową jak dzikie zwierzę, rekin rozerwał twa de łuski pancerza sahuagina i wbił zęby głębiej w jego tors.Przez cały czas gwałtownie kręcił głową z boku n bok, a morze wokół niego stało się czarne od krwi.Człowiek-ryba usiłował uwolnić się z morderczego uścisku., bezskutecznie.Kolejna fala bólu przeszyła bok Galvina — tym razem jednak źródło bólu znajdowało się nieco bliżej ogona.Jeszcze! jedno dźgniecie trójzębem — wrzasnął jego umysł, czując! zakrzywione ostrza wciąż jeszcze tkwiące w ciele.Rekin otworzył paszczę pozwalając umierającemu sahuaginowi opaść na dno oceanu.Galvin w przypływie wywołanego bólem szału zaatakował ostatniego człowieka-rybę, który usiłował uciec.Rzucił się w pościg za sahuaginem, doganiając go dwoma gwałtownymi smagnięciami ogona.Czując przepełniającą go radość wywrócił oczyma, przygotowując się do zabicia kolejnej ofiary.Stój! — wrzasnął głos w umyśle Galvina.Druid walczył o odzyskanie nad sobą kontroli, musiał stłumić żądzę krwi ogarniającą jego duszę.Isabelle.Uratować Isabelle.Rekin zwolnił i zawrócił w stronę unieruchomionego urządzenia.Galvin starał się skupić wzrok na Isabelle i pająko-nietoperzu, miast na znajdujących się na jego drodze ciałach dwóch sahuaginów.Jego myśli wypełniały słowa zaklęcia.Dla druida nie było rzeczą niezwykłą, że zwierzęce instynkty stworzenia, którego kształt przyjmował, brały nad nim górę, ale nigdy nie by! w stanie pogodzić do końca swojej miłości do życia z dziwnymi, dzikimi rzeczami, jakie zdarzało mu się czynić po odbyciu transformacji — nawet jeśli podobne akty przemocy były integralną częścią codziennego życia w kniei czy morskiej głębinie.Zasmucony druid zacisnął szczęki na trójzębie przyszpilającym pająko-nietoperza do morskiego dna.Jedno szarpnięcie i wyrwał broń z podłoża.Następnie wyrwał trójząb tkwiący w jego własnym ciele.Potem szybkim ruchem zdarł z korpusu urządzenia obciążoną, grubą siatkę.Zaglądając przez pęknięte szklane oko zobaczył przerażoną małą dziewczynkę.Do wnętrza urządzenia wlewała się woda — obecnie sięgała Isabelle do ramion.Galvin zacisnął szczęki na nie uszkodzonym skrzydle pająko-nietoperza i z wysiłkiem zaczął holować urządzenie ku powierzchni.Jego rany, choć nie poważne, były bolesne i tylko myśli o staruszku i Isabelle nie pozwalały mu się zatrzymać.W jakiś czas później głowa rekina-druida wyłoniła się nad powierzchnię wody, a jego oczy poraziły jasne promienie wiszącego wysoko na niebie słońca.Poszukiwania Isabelle zabrały mu sporą cześć dnia.Holując za sobą urządzenie, druid zaczął płynąć w kierunku odległego brzegu.Galvin powrócił do swej ludzkiej postaci na mielizna Dragon Reach, w pobliżu wieży Drolla.Wciągnął pająko-nietoperza kilkanaście stóp w głąb plaży, po czym położył się na wznak, przygotowując się na nadejście fali wyczerpany.Bok przeszyty ciosami trójzębów pulsował tępym bólem.Odpocznę sobie chwilkę — pomyślał, przymykając oczy.Brzdęk, Zgrzyt, Trzask!Dźwięki wyrwały Galvina z odrętwienia, a gdy otworzył oczy, zobaczył, jak pokrywa urządzenia unosi się i odpada.Z otworu wyłoniła się złotowłosa główka.Twarz dziewczynki rozjaśniał szeroki, niewinny, promienny uśmiech.— Cześć! — rzuciła wesoło Isabelle pomiędzy ziewnięciami.— A kim ty jesteś?— Przyjacielem twojego dziadka — rzekł półgłosem Galvin,| podnosząc się ociężale i wyciągając rękę do przemoczonej stóp do głów dziewczynki.Ujęła jego dłoń i wydostała się z pająko-nietoperza.— Będzie się na mnie gniewał? — zapytała cichutko wskazując grubym palcem na urządzenie.— Będzie się na mnie gniewał, że popsułam jedną z jego zabawek?Galvin pokręcił głową.— Nie.Ma całą masę innych.Droga przez plaże do wieży Drolla wydawała się druidowi niewiarygodnie długa, a mała dziewczynka nie milkła ani przez chwilę.— Isabelle! — zawołał Drollo, gwałtownie otwierają drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]