Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Adobe.Illustrator.PL.Podrecznik.uzytkownika (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nea111.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zdążyłem dokołować na wyznaczone stanowisko, gdy wylądował i wyprzedził mnie, już na ziemi, wysmukły, czarny dwuosobowy latacz.Jego kształty świadczyły, że jest w stanie rozwijać w powietrzu ogromną szybkość, znacznie większą niż zwykłe pojazdy powietrzne.Przesunąwszy się przed moim nosem zajął dokładnie to stanowisko, które przeznaczone było dla mnie.Zdenerwowany zachowaniem pilota, który ośmielił się ze mną zadrzeć, ustawiłem swoją maszynę obok błyszczącego czarnego latacza.Postanowiłem solidnie zbesztać pilota, jednak kiedy go zobaczyłem, natychmiast odstąpiłem od swojego zamiaru.Z kabiny czarnego latacza, z szerokim uśmiechem na ustach, wyszedł bowiem sam Lord Kepta z Koom.Na głowie nie miał ani hełmu, ani przysługującej mu korony i silny wiatr swobodnie rozwiewał jego czarne, lśniące włosy.Ten sam wiatr powiewał połami jego długiego pomarańczowego płaszcza.Przy boku Kepty kroczył dowódca jego floty powietrznej, posępny facet o nazwisku Japlan Toc, od wielu już lat mający jak najgorszą reputację w środowisku lotników.Nie lubił mnie i ceniłem go za to.że przynajmniej nie udaje i nie odgrywa roli mojego przyjaciela.— Och.nasz szanowny Lord Garan! — Kepta powitał mnie tymczasem z fałszywą wylewnością.— Niech mi wolno będzie pogratulować zwycięzcy spod Tarnam jego wspaniałego wyczynu.Japlan doznał poważnego ataku zazdrości, kiedy dotarły do nas wieści o twoim sukcesie.Martwię się trochę o niego, bo nie jestem pewien, czy już całkowicie wydobrzał, Japlanie.czy już jesteś zupełnie zdrów? — zwrócił się do swojego oficera.— Och.tak — mruknął zapytany, jednak wyraz jego twarzy świadczył niezbicie, że nie jest to odpowiedź szczera.Moje wojskowe przygotowanie nie zawierało ani elementów retoryki, ani walki na słowa.Nie nauczyłem się także rozmawiać słodkim głosem z człowiekiem, którego z głębi serca nienawidziłem.Dlatego też odezwałem się do Kepty jedynie na tyle uprzejmie, na ile odezwać się nakazywało dobre wychowanie.— Jesteś zbyt łaskaw dla mnie.Lordzie — powiedziałem.— Jednak zapamiętam twe słowa.Słowa pochwały z ust Lorda Kepty to zawsze cenna nagroda.Jego powieki uniosły się odrobinę wyżej, a na ustach pojawił się szeroki uśmiech.— Widzę, że jesteś nie tylko dobrym żołnierzem, ale też miłym rozmówcą.Lordzie Garan — stwierdził.— Nie marnowałeś czasu, spędzonego na dworze, Masz już prawdziwie dworskie maniery, gratuluję.Człowiek z mojej kasty poczułby już za to szyderstwo moją pięść na swojej szczęce.Z uwagi na pozycję Kepty musiałem jednak zdusić w sobie wściekłość.Dobrze o tym wiedział.Nigdy wszakże do tej pory nie ośmielił się drwić ze mnie tak otwarcie.Zacząłem zastanawiać się, dlaczego wybrał sobie na te drwiny właśnie dzisiejszy dzień.Mimo że napięły się we mnie wszystkie mięśnie, z trudem zapanowałem jakoś nad sobą.Któregoś dnia jednak, niech bóg On będzie moim świadkiem, zrewanżuję się Kepcie za wszystkie jego zniewagi!— Dziękuję ci.Lordzie — odparłem chłodnym, ledwie formalnie poprawnym tonem.Kepta zebrał rozwiane poły swojego płaszcza i obrócił się na pięcie w kierunku Jalana.Odczekałem jeszcze chwilę, pozwalając, aby obaj przodem ruszyli do pałacu, a potem udałem się za nimi.Zanim to uczyniłem, z zainteresowaniem obejrzałem jeszcze latacz należący do Kepty.Latające maszyny były moim życiem, nic więc dziwnego, że każdy nowy model wzbudzał moją ciekawość.Mimo że nie odważyłem się zbyt otwarcie i zbyt długo okazywać zainteresowania, bez trudu odgadłem, iż nie spotykane dotąd kształty pojazdu, a szczególnie zewnętrzny wygląd silników, są efektem nowych rozwiązań konstrukcyjnych, zupełnie innych niż te, które spotykano dotąd w najnowocześniejszych nawet maszynach.Najwyraźniej konstruktorzy z dalekiego Koom wynaleźli jakąś nową.nie znaną jeszcze w Yu–Lac formę napędu, czego efektem są silniki o wiele mniejsze i pozwalające lataczom rozwijać znacznie większą prędkość niż do tej pory.Niechętnie odszedłem od latacza, zdawałem sobie jednak sprawę, że Kepta gotów jest oskarżyć mnie o jakieś niecne zamiary, jeżeli pozostanę przy nim zbyt długo.Oddalając się od niego postanowiłem jednak w duchu, że za wszelką cenę zbadam jego sekret.Nie miałem pojęcia, kiedy jego właściciel odleci z Yu–Lac.ale przyjąłem, że czasu nie mam zbyt dużo.Wkrótce wstąpiłem na szeroki stopień i w tym samym momencie znalazłem się na zielono–bursztynowej posadzce pasażu, prowadzącego do Sali Dziewięciu Książąt.Wysokie miedziane kolumny podtrzymywały dach, po bokach jednak pasaż był otwarty i między kolumnami w najlepsze hulał wiatr.Po niedługiej wędrówce ujrzałem z lewej strony schody z zielonego kamienia, prowadzące do pierwszego spośród cudownych ogrodów, które czyniły rozległą cytadelę miejscem tak pięknym, jakby pochodziło z jakiejś fantastycznej bajki.Dookoła nie widziałem żywej duszy, poza samotnymi strażnikami.Niczym nie uzasadniona nadzieja kazała mi spodziewać się.że w każdej chwili mogę ujrzeć Thralę.spacerującą po ogrodowych alejkach albo przepływającą w małej łódce po jednym z licznych kanałów o kryształowo czystej wodzie.Niestety, dookoła było pusto i nie zanosiło się na to, że moja nadzieja się spełni.Kiedy znalazłem się w Sali Dziewięciu Książąt, znajdowało się tam już mnóstwo ludzi.Sala ta była jedną z mniejszych izb pałacowych, służących do zgromadzeń i audiencji.Przez jej środek biegł długi, masywny stół, wykonany z jednej kłody drewna; stół ten był wielkim osiągnięciem uczonych z laboratoriów cesarskich
[ Pobierz całość w formacie PDF ]