Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- mandrake10 userguide pl
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartakus.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zapadła długa chwila ciszy, przerywanej jedynie szlochem Bartare.Potem Melusa odezwała się znowu:- Nie wiem dlaczego ani jak.Wydaje się jednak, że nie jest jedną z nas.Ty to zrobiłeś, zatem…Otaczała ją taka aura zła, że jeszcze mocniej ścisnęłam gałązkę notusa.Ponownie wyciągnęła rękę, tym razem w stronę Kosgro.Z koniuszków jej długich palców wystrzelił promień zielonego światła.Ale Kosgro poruszył się równie szybko jak ona i zasłonił się gałęzią notusa, która odbiła gorejącą smugę tak, jak lustro odbija padające na nie światło.Odchylony promień trafił w ziemię, zmieniając dam w szybko powiększającą się czarną plamę spalenizny.W powietrze uniosła się smużka dymu.Teraz kobieta wyciągnęła rękę w moją stronę.Ja jednak przewidziałam jej następny ruch i trzymałam gałązkę w pogotowiu.Poczułam gorąco wydzielane przez skierowany ku mnie promień, bowiem nie potrafiłam zatrzymać go w tak dużej odległości od siebie jak Kosgro.Mój towarzysz okręcił się na pięcie, uderzył gałęzią w promień powstrzymywany moją kruchą tarczą, i jeszcze raz odchylił go.- Sama widzisz - jego głos brzmiał spokojnie i pewnie - że nie można nas ujarzmić.Wiem, że Lud nie należy do tych, którzy toczą beznadziejną walkę, choć nie mają szans na wygraną.Pozwól nam odejść, bo inaczej wciąż będziemy stanowić zarzewie konfliktu.Twojemu światu niepotrzebne są takie problemy.Kto wie, co może się stać, jeśli otworzycie wrota, by przyjąć nowo zwerbowanych, a my na dobre tu pozostaniemy? Podobne przyciąga podobne.Możemy przeciągnąć na naszą stronę tych, którzy odpowiedzieli na wasze wezwanie.Czy nie zepsuje wam to planów i zamierzeń?Nie wiedziałam, które z tych gróźb były realne.Ale Melusa pewnie też nie wiedziała.Jednakże poddała nas jeszcze jednej próbie.Tym razem wyciągnęła ramiona do Bartare i zawołała łagodnym i pełnym czaru głosem:- Bartare, chodź do mnie!Dziewczynka dobyła z siebie resztkę sił, rzucając się na niewidzialną barierę, dopóki nie osunęła się na ziemię, wciąż słabo uderzając w przeszkodę posiniaczonymi rękami.Jednak ściana nadal tam była.Wreszcie Melusa opuściła ramiona i zwróciła się do Kosgro:- Jeśli bariera powstrzymuje Bartare, oznacza to, że dziewczynka jest dla nas bezużyteczna.Wydaje się, że w jakiś sposób przekupiliście ją.Dlatego też należy teraz do was.Prosiliście o wrota - doskonale, będziecie je mieli…- Nie.- Kosgro przerwał jej stanowczym tonem.- Nie prosiłem o jakieś wrota.Prosiłem o nasze wrota - te, którymi wszedłem tutaj ja, i te, przez które przeszli pozostali.Nie chcemy znaleźć się na jakimś kolejnym obcym świecie, lecz na naszych własnych światach, skąd zostaliśmy tutaj ściągnięci.W jaki sposób mógł ją do tego zmusić? Wyglądało na to, iż nawet teraz groziło nam, że zostaniemy oszukani.Zastanowiłam się, jakie środki bezpieczeństwa mogliśmy zastosować, by uchronić się przed zdradą.- Wasze własne wrota? Doskonale.- Ów cień uśmiechu, którego tak nie lubiłam, stał się wyraźniejszy, co jeszcze mniej mi się podobało, bowiem przydawał jej pięknu złowróżbnej aury.- Otrzymasz to, o co prosisz, choć może się okazać, że niewiele na tym skorzystasz, i że nawet bycie Pomiędzy stanowiło lepszy los.- Przysięgniesz na Siedem Imion - na Archerona, na Balafinara, na…Na jej twarzy odmalowała się groza.Uniosła rękę, jak gdyby chciała rzucić jakiś, zły urok.- Nie kalaj tych mocy swoim plugawym językiem! Jesteś samym brudem, ohydą, czymś gorszym niż nic! Tacy jak ty nie mają prawa odwoływać się do nich! Sprofanowałeś wielkie moce i zasłużyłeś…Przerwał jej, unosząc gałąź.- Jestem brudem, ohydą, i mimo to nie boję się wymienić tych przeklętych imion? Czyniąc to, nie zostałem ani zniszczony, ani upokorzony, ponieważ mam coś, co posiada większą moc.Poznałem niektóre z waszych tajemnic, Meluso.I dzięki nim wiem, co zrobić, by zmusić cię do spełnienia moich rozkazów.Przeto mówię ci: przysięgnij na te imiona, że umożliwisz nam powrót do naszych macierzystych światów.Opanowała się już, lecz nienawiść płonęła czerwienią w jej oczach.- Nie potrafię sprawić, byście znaleźli się z powrotem w tych światach.Mogę tylko otworzyć wrota.Przejście przez nie należy do was.- Niech tak będzie.Lecz najpierw przysięgnij.I przysięgła.Choć wypowiadane przez nią imiona brzmiały dla mnie niewyraźnie, wydawało się, że Kosgrojest zadowolony.Kiedy skończyła, skinął głową.- Doskonale.A teraz wrota, Meluso.Wyciągnęłam rękę do Oomarka.Ujął ją i ścisnął mocno.Potem podeszłam do Bartare.Próbowała odsunąć się ode mnie, ale była tak wyczerpana, że nie miała sił, by mi się wyrwać.Chciałam, aby nasza trójka razem wróciła do świata, do którego należeliśmy.Potem spojrzałam na Kosgro.Teraz, kiedy nadszedł czas rozstania, czułam się oszołomiona i nieszczęśliwa.Tyle jeszcze chciałam powiedzieć, lecz nie było już na to czasu.Nagle uświadomiłam sobie, że nie chcę odchodzić bez niego.Jednak on właśnie o to prosił i musiałam pogodzić się z jego wyborem.Kosgro wciąż obserwował Melusę.- Jesteśmy gotowi, Pani.- Idźcie więc i przyjmijcie ze spokojem to, co was spotka! - zawołała.Tupnęła nogą.Darń pękła i błyskawicznie powiększająca się szczelina jak gdyby rozdarła kopiec, tworząc ciemny łuk bramy.- W drogę! - powiedział Kosgro, a ja pomyślałam, że słyszę to po raz ostatni.Pomaszerował w ciemność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]