Podobne
- Strona startowa
- Jarosław Bzoma Krajobrazy Mojej Duszy cz.V KSIĘGA O PODRÓŻY NOCNEJ
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Bar Do Thos Grol (księga umarłych) (2)
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I)
- Niziurski Edmund Ksiega urwisow.WHITE
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Kopania
- Philip K. Dick Trzy stygmaty Palmera Eldritcha
- 9.Glen Cook A Imie Jej Ciemnosc
- Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Jeżeli masz być jedną z nas, potrzebujesz laski - powiedziałagilav.- Pamiętaj, abyś odtąd nosiła przy sobie tę - poleciła, niepatrząc Daji w twarz.- Gdy już przystaniesz do nas,pomyślimy o wyszkoleniu cię na mimandera.- Dobrze, że jesteś jeszcze młoda - odezwał się mimander.-Mamy czas, aby oduczyć cię niewłaściwych nawyków irozpocząć koncentrowanie twojej mocy.Daji nie spodobało się to, co usłyszała.Wiedziała, żemi-manderzy skupiali całą swoją uwagę na osiąganiumistrzostwa w kontrolowaniu jednej rzeczy, takiej jak wiatrczy skały.Zmusiliby ją więc do wyboru konkretnego aspektujej magii, a o pozostałych musiałaby zapomnieć.Zmusiliby ją też do porzucenia pracy z narzędziami.Ze wszystkich stojących przed nią Kupców jedynie Polyamspojrzała dziewczynie w oczy.Gdy Daja i Szronoświerkruszyli w drogę powrotną do zamku, kobieta przyłączyła się donich.- Mogliby być w stosunku do ciebie nieco bardziej uprzejmi -mruknął gniewnie nauczyciel Daji.Polyam nie mogła powstrzymać chichotu.- Bez nerwów, Mistrzu Szronoświerku.Tsaw'ha znają tuzinsłów oznaczających „dziękuję" i w każdym z nich kryje siękropla niechęci.Nie lubimy nikomu niczego zawdzięczać,dlatego nasza gilav nie będzie szczęśliwa, dopóki nie spłaci wpełni wszystkich długów karawany.- Tobie chyba nie przeszkadza to, że mi coś zawdzięczacie -zauważyła Daja, wiedząc dobrze, że Polyam ma rację w kwe-stii podziękowań przyprawianych goryczą.- Ależ przeszkadza - odparła chłodno kobieta-Kupiec.-Znamcię jednak nieco lepiej niż moja matka.Wiem, jaką cenęmusiałaś zapłacić za to, kim teraz jesteś.Dzięki temu dokuczami to nieco mniej.® ® ®Daja pracowała nad swoim projektem przez cały miesiąc.Powietrze robiło się już coraz chłodniejsze, a z drzew zaczęłyopadać liście.Koniec końców wszyscy magowie z WietrznegoKręgu zaangażowali się w pomoc dla niej i Szronoświerka przypracach kowalskich.Magia nici i roślin nadała ich urządzeniudynamizmu i elastyczności - cech niespotykanych wprzypadku żelaza.Niko kierował dokładnym umiejscowieniemłączonych zaklęć, podczas gdy Tris wlewała w urządzenieodrobinę żaru -tyle, aby nabrało ono temperatury żywego ciała.Gdy tylko prace metalurgiczne dobiegły końca, Daja przy-niosła dużą misę, w której przechowywała płynny mosiądzwyciągnięty ze swojej ręki w przeciągu kolejnych tygodni, ja-kie minęły od pożaru.Przyjaciele obserwowali, jakdziewczyna wyjmuje z naczynia niewielkie porcje tejsubstancji - zupełnie tak, jakby rozciągała gorący karmel - inanosi je na żelazo.Gdy cały mosiądz został już wykorzystany,Daja pozwoliła Sandry owinąć ukończone dzieło w niebieskijedwab, podczasgdy sama wyczyściła obwoźną kuźnię i zwróciła jązamkowemu kowalowi.Tej nocy, zaraz po tym, jak Skowronek zdmuchnęła świece iopuściła komnatę sypialną dziewcząt, Sandry wyciągnęłazaczarowany kawałek kryształu, który pełnił rolę jej nocnejlampki.Przez chwilę bawiła się nim, przerzucając go z jednejdłoni do drugiej.- Dajo? - odezwała się w końcu.- Podjęłaś już decyzję? Trisusiadła na swoim łóżku i włożyła okulary.- Nic na ten temat nie mówiłaś, a Niko nie chciał, żebyśmyzawracali ci tym głowę.Daja uświadomiła sobie, co obie przyjaciółki miały na myśli.- Nie sądziłam, że się tym martwiłyście.- A powinnaś - warknęła Tris.- Wszędzie nosisz ze sobą tęlaskę jak jakąś ulubioną zabawkę.- Ona wiele dla mnie znaczy - odparła obronnym tonem Daja.Czasami bardzo chciała, aby jej rudowłosa przyjaciółka niebyła w stosunku do niej taka ostra.- Nawet nie masz pojęciaile.- A zatem masz zamiar pojechać z nimi? - zapytała łagodnieSandry, nie odwracając wzroku od poduszki i lampki nocnej.- Nie - odparła stanowczo Daja.Oczy małej arystokratkirozbłysły.- Nie? - spytała.Daja westchnęła ciężko.- Być może dałabym radę porzucić nasz krąg lub kowalstwo.W każdym razie wydaje mi się, że mogłabym.Chociaż niejestemcałkowicie tego pewna.Ale zostawić jedno i drugie?Dziękuję, ale nie.Za bardzo się zmieniłam, żeby wrócić terazdo tego, co było.- To dlaczego nie powiedziałaś nam o tym wcześniej?-zapytała ostro Tris, kładąc się z powrotem.Daja westchnęła po raz kolejny.- Musiałam to przemyśleć, rozumiecie? A teraz mogę już iśćspać?® ® ®Daja zajęta była ścieleniem swojego łóżka, gdy histeryczneujadanie Misia i gwizdy wydawane w odpowiedzi przezPiszczka ogłosiły pojawienie się gości.Dziewczyna szybkoprzykryła pościel kocem i wyszła zobaczyć, co się dzieje.Nowo przybyłymi okazali się Kupcy w osobach Chandrisy,przodownika karawany, mimandera i Polyam.Wiedząc, zjakiego powodu się pojawili, Daja wzięła swoją nową laskę izajęła miejsce przy stole wraz z trójką swoich przyjaciół.Skowronek udała się po zakąski, a Ciernista Róża poszłazawołać Nika i Szronoświerka.Daja zrozumiała, że obydwiekobiety również domyślały się przyczyn wizyty Kupców.W pierwszej kolejności należało jednak dopełnić obyczajuKupców, czyli przeprowadzić poważną rozmowę.Gdywszyscy zajęli już miejsca, Skowronek podała herbatę iciastka.Dorośli uprzejmie wypili i zjedli, debatując o ostatnimpożarze i jego pokłosiu.Młodzież ukradkiem karmiła swoimiciastkami psa i starała się nie okazywać zniecierpliwienia.W końcu jednak gilav Chandrisa odstawiła filiżankę i złożyładłonie na kolanach.- O świcie wyruszamy w dalszą drogę - oznajmiła stanowczo.- Za sześć dni spadnie śnieg - dodał mimander, którego twarzpozostawała niewidoczna ze względu na cytrynową zasłonę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]