Podobne
- Strona startowa
- Matywiecki Piotr Twarz Tuwima
- Czarnecki Piotr Koncepcja umyslu
- Serczyk W. Piotr I Wielki
- Barbara Szacka Wstep do Socjologii
- Kroger Aleksander Ekspedycja Mikro (2)
- Harry Eric L Strzec i bronic (2)
- Harry Harrison Stalowy Szczur Spiewa Blesa
- Goddart Kennetch ALCHEMIK
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Crowley John Pozne lato (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś nieustannie grają przed drugimi, starając się przedstawićsiebie samych w dobrym świetle.Szczególnie dbają o swój „frontonʺ: wygląd zewnętrzny, postawę, gesty, bo to są pierwsze informacje, jakie otrzymują na ich temat partnerzy interakcji6.6 E.Goffman, The Presentation ofSelfin Everyday Life, New York 1959: Doubleday.Czemu ludzie tak czynią? Czasami po to, aby osiągnąć jakieś wymierne korzyści.Wykładając dość często na Uniwersytecie w Los Angeles, obserwowałem, jak tamtejsi studenci, na co dzieńbardzo nieformalni w ubiorze, chodzący w szortach, T‐shirtach i adidasach, nagle pewnego dniapojawiają się w kampusie w ciemnych garniturach, białych koszulach i krawatach.Strzygą się także i golą.Jest to ten dzień w roku, kiedy przyjeżdżają przedstawiciele wielkich korporacji i prowadzą wywiady z kandydatami do przyszłego zatrudnienia i specjalnych stypendiów.Chodzi więc o to, aby na potencjalnym pracodawcy zrobić wrażenie człowieka eleganckiego, schludnego, zdyscyplinowanego, wzbudzić zaufanie i zdobyć posadę.Nie zawsze jednak chodzi o taki wymierny rezultat.Ogólny mechanizm, który sprawia, że 58ludzie grają przed innymi, starając się trafić w gusty partnerów, zaspokoić ich oczekiwania, odkrył daleko wcześniej przed Goffmanem klasyk amerykańskiej socjologii Charles H.Cooley.Opisał on mianowicie efekt tzw.jaźni odzwierciedlonej.Otóż Cooley uważał, że ludzie kształtują swoją jaźń, czyli wizję samego siebie i samoocenę, w oparciu o reakcje, jakie napotykają ze strony partnerów interakcji.Jak inaczej mogliby niejako wyjść poza siebie i popatrzeć na siebie krytycznie z zewnątrz? Inni ludzie dostarczają im zwierciadła, w którym mogą się przejrzeć.Kiedy traktują nas dobrze, z szacunkiem, uznaniem, sympatią, nagradzają ichwalą ‐ mamy prawo sądzić, że jesteśmy wiele warci.Kiedy z nas szydzą, unikają, krytykują,atakują, karzą i ganią ‐ nasza samoocena obniża się.Taki proces budowania samooceny nie jestprosty, angażuje również myślowe interpretacje zachowań partnera.Musimy przecież odczytaćzachowanie partnerów, które samo w sobie nie jest oczywiste, jako aprobatę lub przyganę,„postawić się w ich roliʺ i wyobrazić sobie, co o nas myślą.Dodatkowa komplikacja to fakt, że społeczeństwo dostarcza nam wiele zwierciadeł, reakcje różnych partnerów na to samo nasze zachowanie mogą bowiem być rozmaite.Gramy narazprzed różnymi audytoriami, krążąc między rozmaitymi kontekstami życia społecznego.To, cospodoba się kumplom z podwórka, może być potępione w szkole, to, czym zyskam uznanie wpracy, może być mało istotne na boisku sportowym.Można oczywiście próbować każdorazowodostosowywać działanie do spodziewanych oczekiwań partnerów w różnych kontekstachspołecznych.Ale taka „orientacja radarowaʺ czy nieustanny kamuflaż nie zawsze są możliwe, apoza tym nie zawsze dysponujemy umiejętnościami i predyspozycjami niezbędnymi do takiej elastyczności.Także w teatrze nie każdy aktor potrafi grać dzisiaj Króla Leara, a jutro Pana Jowialskiego, dziś Marię Stuart, a jutro Panią Dulską.Częściej więc konstruujemy sobie prywatną hierarchię „istotnych innychʺ, na których nam bardziejOd działań społecznych do interakcjizależy, i mniej istotnych innych, z którymi liczymy się mniej.Chcemy dobrze wypaść w oczachrodziny, a mniej nam zależy na kolegach z podwórka, albo odwrotnie, szukamy uznania w drużynie sportowej, a lekceważymy pouczenia dziadka, że powinniśmy odrobić lekcje.Idopiero w takim własnym, skonstruowanym przez nas zwierciadle społecznym przeglądamysię, budując własną jaźńʹ.Ludzie starają się wyglądać w tym społecznym zwierciadle dobrze, ponieważ wysokasamoocena przynosi im satysfakcję, a niska przykrość.I dlatego taką wagę przywiązują do społecznego odbioru swojej osoby i swoich działań.Dlatego starają się to, co robią, podporządkować oczekiwaniom widowni, tak jak te oczekiwania sobie wyobrażają.Starają siękształtować swoje działania, wyczuwając, co inni, a zwłaszcza „istotni inniʺ, o nich myślą.Jedni są w tym lepsi, inni gorsi, tak jak aktorzy na scenie, gdzie jedni mają kontakt z widownią, a inni grają w próżnię.Ale i jedni, i drudzy starają się widownię zadowolić, otrzymać oklaski i kwiaty.Są autorzy, którzy twierdzą, że takie dążenie do zdobycia wysokiej samooceny jest podstawowąmotywacją, jaka kieruje działaniami ludzi.Spotykamy tu jeszcze jeden model człowieka: po homo economi‐cus, homo socius, homo politicus, homo reciprocus ‐ homo reflectans.Raz ukształtowana jaźń odzwierciedlona uruchamia ciekawy mechanizm samorealizującej się prognozy.Jeżeli mam o sobie bardzo dobre mniemanie, jestem pewny siebie, asertywny, łatwo 59nawiązuję interakcje, mam szansę zyskania sympatii i uznania innych, co podwyższa jeszcze moją samoocenę.Biznesmen z przedziału kolejowego z każdym udanym podbojem jest coraz bardziej pewny swojej wartości.I tym łatwiej idą mu dalsze podboje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]