Podobne
- Strona startowa
- Maciarewicz Antoni Raport o działaniach służb specjalnych MON
- Antoni Macierewicz Raport o dzialaniach WSI
- John Grisham Raport Pelikana
- John Grisham Raport Pelikana (2)
- Grisham John Raport Pelikana (2)
- May Karol Winnetou tom I
- Brown Dan Anioly i demony
- [3 2]Erikson Steven Wspomnien Jasnowidz
- Michelle Hodkin Mara Dyer tom 2 Przemiana
- Bulyczow Kir Swiatynia czarownic
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mrowkodzik.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie byłem jednak zarażony, więc na zastrzyk szczepionki się zdecydowałem.Z naszej paczki stającej na apelu na czele bloku, z trzydziestu chłopa wkrótce zostało siedmiu, może ośmiu.Reszta umarła na tyfus.Z pracowników naszych zginęli: dzielny “Wernyhora” - 50, a także 53, 54, 58, 71, 73, 91, 94, 126 i nieodżałowany przyjaciel - 30.Zresztą czy mogę o kimś jednym pisać, że jest “nieodżałowany” - wszystkich żałowałem.Kpt.30 bardzo starałem się ratować.Był zawsze wesół, ludzi podtrzymywał własnym humorem i miską repety; koło niego żyło zawsze szereg ludzi.Przed samym tyfusem dostał nagle zakażenia krwi, które udało się zlikwidować: dr.2 zrobił mu szybko operację ręki i niebezpieczeństwo usunął.W tydzień później dostał tyfusu, poszedł na blok 28, gdzie leżąc parę dni, gościnnie zapraszał kolegów, by jedli jemu przynoszone smakołyki z “kanady”.Mówił wtedy głośno: “Bóg dał, dobrzy ludzie przynieśli, więc jedzcie!”.Miał wielką gorączkę, a mimo to gadał, z humorem opowiadał o tym, że musi żyć, że choćby z głową pod pachą, wyjdzie z Oświęcimia, bo przeszedł straszne rzeczy w Hamburgu i że ze swoją Jasią jeszcze się zobaczy.I tak, mówiąc ciągle, dostał zapalenia opon mózgowych.Przeniesiono go na blok 20.Robiono mu punkcje.Opiekę miał troskliwą, lecz nic już nie pomogło.Wyszedł z Oświęcimia - jako dym z komina.Mam od niego polecenie: “Isjago”.Kto to zrozumie, niech się do mnie zgłosi.Był więc rozchód u nas (lato 1942 r.), lecz był również i przychód.W tymże czasie do organizacji naszej doszli nowi koledzy, chociaż niektórzy z nich siedzieli już dawno w obozie: 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144.Pracowałem przez parę tygodni na bloku, nie chodząc do stolarni wcale, korzystając z przyjaznego ustosunkowania się do mnie blokowego 80, który już przedtem nieraz mnie w trudnych momentach ochronił.Dawał on mi na bloku prace artystyczne, tłumacząc się przed władzami potrzebą kancelaryjnych napisów na księgach bloku.Malowałem obrazy z życia obozu: pobieranie zupy przez repeciarzy, wieczorny przegląd nóg z biciem na stołku.Z kolorowych papierków zrobiłem coś w rodzaju wycinanki-obrazu, czy też naklejanki.Wyszło to nieźle, bo nawet gdy Palitzsch w miesiąc później przyszedł raz na blok, gdy mnie już tam nie było, wszystkie obrazki poniszczył, tłukąc szkło w kawałki i niszcząc nawet ramy, lecz naklejankę moją kazał sobie dać.Rozpoczęło się nowe odwszawianie obozu.Pewnego dnia, było to pomiędzy 20 a 25 sierpnia 1942 roku, jak zawsze w ostatnich czasach nie poszedłem do pracy i, siedząc w obozie, malowałem na bloku.Nagle spostrzegłem auta z większą ilością esesmanów, które zajechały do obozu, pod blok tyfusowy (blok 20, nowa numeracja).Esesmani szybko otoczyli blok.Przyznam się, że gdy patrzyłem na tę scenę, na chwilę zrobiło mi się zimno koło serca, a potem gorąco.Myślałem o innym powodzie tego najazdu esesmanów, lecz to co zobaczyłem również było straszne.Wyciągano chorych, pakując ich w auta.Chorzy, nieprzytomni i prawie już zdrowi rekonwalescenci, tacy, co to miesiąc temu chorowali, lecz jeszcze odbywali kwarantannę - wszyscy razem zostali wpakowani na auta i wywiezieni w kilku rzutach do komór gazowych.Wywieziono wtedy wszystkich, którzy mieszkali na bloku 20, nawet zdrowych, którzy przedłużyli tu swój pobyt dla odpoczynku, za wyjątkiem “flegerów”, których poznawano po ubraniu, gdyż od szeregu miesięcy cały personel szpitala nosił ubrania różniące się wyraźnie od naszych.Były to ubrania z białego płótna, z czerwonym lampasem malowanym farbą wzdłuż pleców i takimiż lampasami na spodniach.Wtedy dr.2 uratował szereg Polaków, każąc im się przebierać po paru kolejno w białe ubrania “flegerów”, przedstawiając ich komisji SS jako doktorów pracujących przy chorych.Zwrócono mu uwagę wreszcie, że coś tych pielęgniarzy było za wielu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]