Podobne
- Strona startowa
- [Alexandre Dumas] Il Conte di Montecristo
- Herbert Frank Heretycy Diuny
- Polska I Europa
- brzozowski stanisław legenda młodej polski
- Piers Anthony Sfery
- Quinn Anthony Grzech Pierworodny Autobiografi
- Ludlum Robert Krucjata Bourne'a
- K. J. Yeskov Ostatni Wladca Pierscienia (2)
- Clarke Arthur C Tajemnica Ramy
- linuxadmOK
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- prymasek.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ostatecznie była wtedy zupełną gęsią,lat siedemnaście, w dodatku wdową, na dobitkę z dzieckiem.Wade'owi Hamptonowijeszcze nie wyrżnęły się pierwsze ząbki.Tak, to już prawie dwanaście lattemu.Ale teraz wszystko będzie zupełnie inaczej.Wszystko wypadniewyśmienicie, dokładnie tak, jak tego chciała.- Pansy, powiedz konduktorowi,niech przeniesie nasze rzeczy.Chcę siedzieć bliżej piecyka.Ciągnie od okna.**** ** Ze stacji w Auguście, gdzie musiała się przesiąść na liniepołudniowoamerykańskie, Scarlett wysłała telegram do ciotek w Charlestonie:"Przyjeżdżam pociągiem 4 po południu stop w odwiedziny stop tylko jednapokojówka stop kochająca Scarlett" Wszystko dokładnie obmyśliła.Dokładniedziesięć słów, depesza wysłana już w drodze - w ten sposób nie wystawiała się naryzyko, że ciotki odtelegrafują podając jakąś wymówkę, żeby powstrzymać ją odprzyjazdu.No nie, aż takie to one znowu nie były.Eulalia zawsze wzdychała, żechciałaby ją zobaczyć, a gościnność ciągle jeszcze obowiązywała na Południu jakoniepisane prawo.Zresztą, co za sens zawracać sobie głowę łamigłówkami, skoromoże być pewna, że ją przyjmą, i że znajdzie w domu ciotek gościnę i pomoc, takaby miała od czego startować.Charleston to twardy orzech do zgryzienia, dumnemiasto, a Rett, rzecz jasna, będzie usiłował obrócić ludzi przeciwko niej.Nie,nie będzie o tym myśleć.Tym razem pragnęła kochać Charleston.Tak postanowiła izamierzała dotrzymać danego słowa.Wszystko będzie inaczej.Całe życie ulegniezmianie.Byleby nie spoglądać wstecz - powtarzała sobie co chwila.Zawsze tomówiła, lecz teraz myślała tak zupełnie serio.Zostawiła za sobą całedotychczasowe życie - nowe zbliżało się do niej, z każdym obrotem kół było corazbliżej.Wszystkie interesy zostawiła w rękach wuja Henryka, z powinności wobecMelanii także się wywiązała, dzieci urządziła w Tarze.Po raz pierwszy wdorosłym życiu miała wolne ręce, mogła sobie pozwolić na wszystko, czegopragnęła, w dodatku wiedziała, czego chciała.Dowiedzie Rettowi, że mylił się,odrzucając od siebie myśl, iż ciągle go kocha.Pokażę mu, że jednak tak jest.Już ona go przekona.A wtedy będzie mu przykro, że ją porzucił.I wówczas wezmieją w ramiona i pocałuje, i będą już zawsze szczęśliwi, gdy tylko.Dobrze,szczęście mogą znalezć nawet w Charlestonie, skoro tak mu zależało, aby tammieszkać.Pogrążona w snach na jawie Scarlett nie zauważyła mężczyzny, którywsiadł do przedziału w Ridgeville i nie uświadamiała sobie jego obecności aż domomentu, gdy wsparł się ramieniem o jej siedzenie.A wtedy podskoczyła jakbyktoś wymierzył jej policzek.Mężczyzna miał na sobie błękitny mundur Unii.Jankes! Co on tu robi? Te dni już minęły, chciała na zawsze wymazać je ze swejpamięci, lecz widok błękitnego munduru przywołał obrazy przeszłości.Ten strach,gdy Atlanta była oblężona, ta brutalność żołnierzy, którzy ogołocili Tarę zżałosnych resztek żywności, jakie jeszcze dało się znalezć, po czym podłożyliogień, ta fontanna krwi, która polała się z ciała marudera, powalonego kulązanim zdołał dobrać się do niej.Scarlett czuła, jak serce wali jej zprzerażenia, obezwładnione grozą tego wszystkiego, co kiedyś się stało.jejusta omal nie otworzyły się do krzyku.Przekleństwo na ich głowy, niech będąprzeklęci za to, że pogrążyli w gruzach całe Południe.A zwłaszcza za to, żenauczyli ją co to bezradność i strach.Nienawidziła tego uczucia, nienawidziłago całym sercem - i ich także nienawidziła.Nie, nie dam się ponieść nerwom, coto, to nie.Nie dopuszczę, by byle bzdura przyprawiała mnie o udrękę, zwłaszczateraz, gdy muszę przygotować się na spotkanie z Charlestonem - i z Rettem.Niebędę patrzeć na tego Jankesa i nie poświęcę ani jednej myśli okrutnejprzeszłości.Teraz liczy się tylko przyszłość.Scarlett z całą stanowczością, najaką było ją stać, wbiła wzrok w przesuwające się za oknem pagórkowatekrajobrazy, jakże podobne okolicom Atlanty.Czerwone gliniaste drogi wiodącemiędzy grupami ciemnych sosen, pola, przyczernione pierwszymi przymrozkamiścierniska.I pomyśleć, była już w podróży ponad dzień, a widoki za oknem zdałysię przekonywać, że wcale nie opuściła stron rodzinnych.Szybciej - popędzałaparowóz - szybciej.- Jak wygląda Charleston, Miss Scarlett? - spytała Pansychyba już po raz setny właśnie w chwili, gdy za oknem zaczął zapadać zmierzch.-Bardzo ładnie, na pewno ci się spodoba - odpowiedziała Scarlett chyba już po razsetny.- Spójrz! - wskazała na jakiś punkcik za oknem.- Widzisz to drzewo zowocami kołyszącymi się na gałęziach? To hiszpański kasztan, o którym tyle cimówiłam.Pansy przytknęła nosek do okopconej szyby.- Och - zawołała płaczliwie.- Wygląda niczym duch.jakby duch się poruszył.Strasznie boję się duchów,psze pani.- Nie bądz głuptasem! - Scarlett sama aż drgnęła.Długie, drżące nawietrze, szare gałęzie istotnie sprawiały niesamowite wrażenie w wieczornejszarówce - nie lubiła podobnych obrazów.Ale ten widok wyraznie wskazywał na to,że przemierzali teraz niziny, że byli blisko morza i niedaleko od Charlestonu,Scarlett zerknęła na zegarek: wpół do szóstej.Pociąg miał dwie godzinyspóznienia.Ciotki powinny czekać na peronie, tego była pewna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]