Podobne
- Strona startowa
- Mary Joe Tate Critical Companion to F. Scott Fitzgerald, A Literary Reference to His Life And Work (2007)
- Scott S. Ellis Madame Vieux Carré, The French Quarter in the Twentieth Century (2009)
- Diane Adams & RJ Scott In the Shadow of the Wolf 3 Splintered Lies
- Card Orson Scott Alvin czeladnik (SCAN dal 707)
- Card Orson Scott Czerwony Prorok (SCAN dal 700)
- Card Orson Scott Chaos (SCAN dal 705)
- Card Orson Scott, Kathryn Kerr Lovelock
- Anne McCaffrey Piesn krysztalu
- Feist Raymond E Srebrzysty Ciern (SCAN dal 877)
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mieszaniec.xlx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wziął pokój w Hiltonie, wszedł pod prysznic i zaaplikował sobie dwie nieodzowne godziny snu.Gdy wstał, zatelefonował do Weintrauba i następnie wsiadł do autobusu jadącego za miasto w kierunku kwatery głównej Mossadu.Z dwu godzin snu całkowicie się rozgrzeszył.Przecież gdyby sprawa była nadzwyczaj pilna, to ktoś czekałby na niego na lotnisku, i dyskretnie, żeby nie demaskować, zabrał do szefostwa.Zanim autobus stanął na ostatnim przystanku o sto pięćdziesiąt metrów od wejścia na ogrodzony teren, wszyscy pasażerowie już powysiadali i Donner jechał sam.Wokół ogrodzenia teren był płaski i pusty.Do jedynej bramy Donner szedł po spalonej słońcem ziemi.Okazał przepustkę i obszedł wielki centralny okrągły budynek, udając się do pomniejszego na tyłach.Mossad żył skromnie, ale miał własną ochronę łącznie z zamkniętym obwodem telewizyjnym i czujnikami.Pracownicy sztabowi zachowywali się swobodnie w obecności przełożonych, zgodnie z obyczajem Izraelczyków.Kiedy Donner minął trzeci punkt kontrolny i znalazł się w strefie ograniczonego dostępu, młodzi mężczyźni i kobiety przy biurkach wstawali, aby go powitać.Eskortujący agent wprowadził go do gabinetu szefa.Skończyły się uprzejmości.Dyrektor był łysiejącym, przeraźliwie chudym mężczyzną o jakieś dziesięć lat starszym od Donnera.Koszula khaki, jaką miał na sobie, była zbyt duża na wąziutkiej klatce piersiowej i nie pasowała do śmiertelnie białej skóry rąk i twarzy.Patrzył na Donnera z nie ukrywanym niesmakiem.Był z nim Zwi Weintraub, weteran terrorystycznej organizacji Irgun w czasach podziału Palestyny, przyjaciel i mentor Donnera.Czerwony na twarzy tłuścioch.Uściskał Donnera serdecznie.Pod mylącą powłoką grały postronki mięśni.Obrócił się do dyrektora i spytał:- Znasz Milesa?- Aż za dobrze!W siedemdziesiątym trzecim roku dyrektor był agentem terenowym.Działał jako profesor filologii na niemieckim uniwersytecie.On i Donner, niezależnie od siebie, zdobyli szczegóły egipsko-syryjskich planów wojennych.Dwa równoległe źródła podające identyczne szczegóły wzbudziły podejrzenie analityków Mossadu, którzy zakładali możliwość dywersji wroga i wahali się z uznaniem materiału za autentyczny.Filolog miał zupełnie niesłusznie pretensję do Donnera za fiasko swoich wysiłków.Był to brak logiki w profesorskim myśleniu.Na pierwszym miejscu bowiem pozostał profesorem głęboko wierzącym w naukowe procedury i jasność akademickiego myślenia.- Cześć! - powiedział Donner.- Gratulacje z powodu awansu.- Nie jestem zupełnie przekonany, czy Mossad potrzebował jako dyrektora starzejącego się agenta.- Odpowiedź była wygłoszona ze sztywną godnością.- Następne miesiące pokażą, czy mieli rację.- Wobec tego gratulacje z powodu osobistych sukcesów - poprawił Donner z uśmiechem.- Zbyt wysoko ceni pan osobiste osiągnięcia, Donner! - usłyszał w odpowiedzi.- Pańska postawa prowadzi do takich rzeczy, jak plan, który pan wypichcił wspólnie z Weintraubem.Donner podniósł rękę lekko strofującym gestem.- Jeśli to błąd, to wyłącznie mój.Plan był mój!- Tak też myślałem.- Dyrektor zerknął na Weintrauba, który obdarzył go łagodnym uśmiechem.- No i co pan sądzi o tym planie? - spytał Donner widząc, że Weintraub nie ma zamiaru zabierać głosu.- Szaleństwo! - warknął dyrektor.- Jesteśmy prawnie uznanym państwem.Prawnie uznane i prawem kierujące się państwa nie uprawiają piractwa na otwartym morzu.- Nasi wrogowie odmawiają uznania nas - odparował Donner.- I dlatego mamy zwiększać liczbę wrogów? - usłyszał w odpowiedzi.Weintraub zmarszczył czoło i twarz jego straciła rumianą niewinność.- To jest dobry plan! - powiedział poważnie.- Bardzo odważny, a jednocześnie zawiera minimalne dla nas ryzyko.I bardzo spektakularny, jeśli się uda.- Nawet gdyby tak było - odparł dyrektor - jest to operacja dla komórki specjalnej, a nie robota dla szefa sektoru czy agenta w terenie,- Komórka specjalna nie wpadła na ten pomysł - odparł cicho Donner.- Z tego planu należy natychmiast zrezygnować - oświadczył dyrektor.Donner poczuł się tak, jakby mu zadano cios obuchem.Oczekiwał dyskusji, ale nie potępienia z góry.Obrócił się do Weintrauba.Zwi uśmiechnął się uspokajająco.- Plan Milesa - powiedział - będzie dziś po południu omawiany na posiedzeniu Komitetu Bezpieczeństwa i Spraw Zagranicznych Rady Ministrów.Komitet podejmie decyzję.Dyrektor Mossadu był zły.Komitet składał się z premiera, głównych ministrów i ich doradców.Członkiem Komitetu był zarówno Weintraub, jak i obecny szef Mossadu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]