Podobne
- Strona startowa
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 02 Miłosny fortel
- Stuart Anne Czarny lod 03 Blekit zimny jak lod
- Anne Emanuelle Birn Marriage of Convenience; Rockefeller International Health and Revolutionary Mexico (2006)
- Long Julie Anne Siostry Holt 03 Sekret uwodzenia
- Long Julie Anne Siostry Holt 01 Piękna i szpieg
- Warren Tracy Anne Miłosna pułapka 03 Lekcja miłoci
- Anne Holt Hanne Wilhelmsen 03 mierc Demona
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- King Stephen Miasteczko Salem (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bezpauliny.htw.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Naturalnie, piły też się tu produkuje, jako najlepszy wytwór techniki.No, jesteśmy.Concera przystanęła przy otwartym wejściu i z zupełnie nieoczekiwaną uprzejmością pchnęła Killashandrę przodem do niewielkiego pomieszczenia.W głębi pokoju znajdowała się długa lada, za nią zaś widniały prowadzące do warsztatu drzwi.Wtargnięcie dwóch kobiet musiało uruchomić ukryty alarm, bowiem pojawił się w nich mężczyzna o zarumienionej od słońca twarzy, wykrzywionej grymasem.– Ty jesteś Killashandra? – spytał gwałtownie.Gestem nakazał jej, by podeszła bliżej i wtedy zauważył Concerę.– A ty po co? Mówiłem, że będziesz musiała poczekać.Co za sens przygotowywać dla ciebie trójpalczasty uchwyt? Szybko stanie się niepotrzebny, szkoda marnować robotę, którą można wykorzystać do znacznie potrzebniejszych celów.– Myślałam, że może to stanowić dla ciebie wyzwanie.– Mam aż za dużo wyzwań – odparł z taką zaciętością, że Killashandra zaczęła się lękać, by kłótnia z kobietą nie odbiła się na niej.– Pokaż mi ręce.Killashandra uniosła je nad ladą, dłońmi ku górze.Obmacując je długimi, fachowymi palcami podniósł pytająco brwi.Rozłożył jej palce, dostrzegł brak fałdów skórnych miedzy nimi – efekt wieloletnich ćwiczeń – twardy mięsień wzdłuż dłoni, wyrobiony wzgórek obok kciuka.– Dobry użytek robiłaś ze swych dłoni, co? – ponownie obdarzył Concerę piorunującym spojrzeniem.Dopiero wówczas Killashandra zauważyła, że u lewej dłoni jej przewodniczki brakuje dwóch placów.Kikuty były różowobiałe, zagojone, lecz nieco dziwnie ukształtowane.Nagle, z pewnością, od której zrobiło jej się mdło, Killashandra uświadomiła sobie, iż brakujące palce powoli odrastały.– Jeśli zostajesz, musisz siedzieć cicho.Lepiej, żebyś sobie poszła, wtedy nie będziesz czuła pokusy.To zajmie dwie, trzy godziny.Concera postanowiła odejść, co bynajmniej nie poprawiło nastroju technika.Killashandra naiwnie sadziła, że dostrajanie piły to dość prosta sprawa, był to jednak żmudny proces, trwający kilka dni.Dziś, przy badaniach głosu, musiała odczytać na głos nudny traktat o historii i rozwoju narzędzi tnących.Dowiedziała się na ten temat znacznie więcej, niż musiała wiedzieć.Niektóre bardziej skomplikowane mechanizmy zawodziły wystawione na ekstremalne warunki atmosferyczne.Inny, niegdyś popularny model oskarżono o wywoływanie wyładowań elektrycznych, których owocem były wystawione na Shankillu zwęglone zwłoki.Najsprawniejszy i najpewniejszy model, wymagający od użytkownika idealnego słuchu, był urządzeniem piezoelektrycznym, przekształcającym fale dźwiękowe poprzez materiał pośredni w drgania o wysokiej częstotliwości na nośniku poddźwiękowym.Model ten stanowił znacznie udoskonaloną wersję prymitywnej piły Barry'ego Mikeleya.„Ostrze" piły było za każdym razem dostrajane przez śpiewaka do tonu, dominującego w ciętej kryształowej ścianie.Raz ustawiona na dany glos piła nie mogła być przeprogramowana.Wyrób podobnych pił był zastrzeżony wyłącznie dla Cechu, a tajemnic ich budowy strzegł specjalny program strażniczy, którego kod znali wyłącznie Cechmistrz i jego zastępca.Concera nie kłamała.Technik naprawdę miał paskudny charakter.Kiedy Killashandra czytała na głos, on bez przerwy narzekał na Cech i jego poszczególnych członków.Jednym z jego kozłów ofiarnych była sama Concera.A szczególnie zirytowała go jej prośba o trójpalczasty uchwyt.Concera i tak była nieudolna, zawsze uszkadzała rękojeść.Poza tym przed powrotem do pracy powinien mieć jeszcze trzy tygodnie wolnego i spokojnie łowić ryby.Właśnie zaczynały brać i czy Killashandra mogłaby teraz zaśpiewać gamę C–dur.W sumie odśpiewała kilkanaście gam w różnych tonacjach i stwierdziła, że na świecie istnieją jednak gorsze audytoria niż pozornie zachwyceni sędziowie muzyczni.Nie używała swego głosu od czasu, gdy poznała Carrika, toteż wkrótce piekło ją całe gardło, a śpiew stawał się coraz bardziej chrapliwy.Kiedy Concera wpłynęła do pracowni, Killashandra poczuła ogromną ulgę.– Jutro o tej samej porze.Zajmę się wtedy odlewem twoich dziesięciu porządnych palców – technik rzucił złośliwe spojrzenie w kierunku Concery.Obie pośpiesznie opuściły jego pracownię.– On tak lubi te swoje żarciki – stwierdziła przewodniczka, prowadząc Killashandrę w dół jednego korytarza i skręcając w lewo w następny.– Prosiłam tylko o maleńką grzeczność, żeby móc wrócić w Pasma i nie marnować czasu – weszły do pomieszczenia oznaczonego napisem „Sala szkoleniowa” i Concera z uśmiechem zamknęła drzwi, po czym zapaliła nad nimi czerwone światełko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]