Podobne
- Strona startowa
- Hyde Christopher Plan Maxwella (SCAN dal 679)
- [5 1]Eriskon Steven Przyplywy Misterny plan
- Smith Scott Prosty Plan
- Sheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro (SCAN dal 8
- Sheldon Sidney Gdy nadejdzie jutro
- Herbert Frank Swiat Pandory 01 Epizod z Jezusem
- Lindskold, Jane [Firekeeper 02] Wolf's Head, Wolf's Heart
- Crichton Michael Linia Czasu (4)
- Bova Ben Zbrodnia
- Quinnell A J Mahdi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- myszkuj.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Lonergan.– Witam, panie Lonergan.Tu Wąskie Gardło.To był Alex Cooper, drobny kombinator, który wyobrażał sobie, że jest doradcą w sprawach wyścigów, dorównującym klasą tym, którzy badali aferę Watergate.– Nadal płacisz za świeże informacje?– To zależy, jak świeże.– Od tej zadymi ci tyłek.Żądam za nią pięć tysięcy dolarów.– Do widzenia.– Zaczekaj chwileczkę.Nie odkładaj słuchawki.To dotyczy dziewczyny, która została zamordowana w hotelu Monroe Arms.Franka Lonergana nagle to zainteresowało.– Co o niej wiesz?– Możemy się gdzieś spotkać?– Za pół godziny u Rica.O godzinie drugiej Frank Lonergan i Alex Cooper siedzieli u Rica.Alex Cooper był chudym facetem o szczurzej twarzy i Lonergan nienawidził robić z nim interesów.Nie wiedział, gdzie Cooper zdobywa informacje, ale kiedyś był mu bardzo pomocny.– Mam nadzieję, że nie tracę przez ciebie czasu – powiedział Lonergan.– O, nie sądzę, żeby to była strata czasu.Jak byś się czuł, gdybym ci powiedział, że są pewne powiązania Białego Domu ze śmiercią tej dziewczyny? – Na jego twarzy pojawił się pełen satysfakcji uśmiech.Frankowi Lonerganowi udało się ukryć podniecenie.– Mów dalej.– Pięć tysięcy dolarów.– Tysiąc.– Dwa.– Umowa stoi.Mów.– Moja przyjaciółka obsługuje centralę telefoniczną w Monroe Arms.– Jak się nazywa?– JoAnn McGrath.Lonergan zanotował.– Więc?– Ktoś zadzwonił z Królewskiego Apartamentu do Białego Domu, kiedy ta dziewczyna tam była.„Myślę, że jest w to zamieszany prezydent”, powiedziała Leslie Stewart.– Jesteś tego pewny?– Wiadomość z pierwszej ręki.Sprawdzę to.Jeśli mówisz prawdę, dostaniesz swoje pieniądze.Wspomniałeś o tym jeszcze komuś?– Nie.– Dobrze.Nie mów nikomu.– Lonergan wstał.– Będziemy w kontakcie.– Jeszcze jedna sprawa – powiedział Cooper.Lonergan się zatrzymał.– Słucham.– Musisz mnie trzymać z dala od tego.Nie chcę, żeby JoAnn wiedziała, że rozmawiałem z kimś na ten temat.– Nie ma sprawy.Alex Cooper został sam.Zastanawiał się, w jaki sposób wydać te dwa tysiące dolarów tak, żeby JoAnn o tym nie wiedziała.Centrala telefoniczna w hotelu Monroe Arms znajdowała się w holu, w małej niszy za biurkiem recepcjonisty.Kiedy Lonergan wszedł niosąc jakąś tabliczkę z wykazami, JoAnn McGrath była właśnie na służbie.– Łączę.Uzyskawszy sygnał, odwróciła się do Lonergana.– W czym mogę pomóc?– Jestem z Urzędu Telekomunikacji – powiedział Lonergan.Błysnął jakimś identyfikatorem.– Mamy tu pewien problem.JoAnn McGrath popatrzyła na niego ze zdziwieniem.– Jaki problem?– Ktoś nas zawiadomił, że są obciążani za rozmowy, których nie prowadzili.– Udał, że ogląda tabliczkę.– Obciążono ich opłatą za telefon do Niemiec, a oni nawet nikogo w Niemczech nie znają.Są wściekli.– Nic o tym nie wiem – powiedziała JoAnn oburzona.– Nie pamiętam, żebym łączyła jakieś rozmowy z Niemcami w ciągu ostatniego miesiąca.– Ma pani wykaz rozmów z piętnastego?– Oczywiście.– Chciałbym go zobaczyć.– Bardzo proszę.Odnalazła pod stosem papierów jakiś skoroszyt i podała mu go.Centralka telefoniczna brzęczała.Podczas gdy JoAnn słuchała dzwonków telefonów, Lonergan szybko powiódł wzrokiem po spisie rozmów.Październik 12.13.14.16.Brakowało strony z wykazem rozmów z piętnastego października.Frank Lonergan czekał w holu hotelu Cztery Pory Roku, kiedy Jackie Houston wróciła z Białego Domu.– Pani gubernator Houston?Odwróciła się zdziwiona.– Słucham?– Frank Lonergan.Jestem z „Washington Tribune”.Chcę powiedzieć, pani gubernator, jak jest nam wszystkim przykro.– Dziękuję.– Czy mógłbym z panią chwilę porozmawiać?– Ja naprawdę nie jestem w.– Może mógłbym być pomocny.– Skinął głową w kierunku sali klubowej za głównym holem.Westchnęła.– Dobrze.Weszli do sali klubowej i usiedli.– Rozumiem, że pani córka wybrała się na zwiedzanie Białego Domu tego dnia, kiedy.Nie mógł się zdobyć na to, by dokończyć to zdanie.– Tak.Wybrała się na wycieczkę z kolegami ze szkoły.Była bardzo podniecona myślą, że spotka się z prezydentem.Lonergan przez cały czas starał się mówić tonem zdawkowym.– Miała zobaczyć prezydenta?– Tak.Ja to załatwiłam.Jesteśmy z prezydentem starymi przyjaciółmi.– I widziała się z nim, pani gubernator?– Nie.Nie mógł się z nią spotkać.– Głos jej się załamywał.– Jednej rzeczy jestem pewna.– Słucham panią.– Paul Yerby jej nie zabił.Oni się kochali.– Ale policja powiedziała.– Nie obchodzi mnie, co powiedziała policja.Aresztowali niewinnego chłopca i.był taki przerażony, że się powiesił.To straszne.– Jeśli Paul Yerby nie zabił pani córki, to czy przychodzi pani na myśl, kto mógłby to zrobić? To znaczy, czy ona wspominała coś o tym, że ma się z kimś spotkać w Waszyngtonie?– Nie.Nie znała tam żywej duszy.Z taką niecierpliwością oczekiwała tego dnia, żeby.żeby.– Jej oczy znów napełniły się łzami.– Przepraszam, proszę mi wybaczyć.– Oczywiście.Dziękuję, że poświęciła mi pani swój czas, pani gubernator.Teraz Lonergan skierował swe kroki do kostnicy.Helen Chuan właśnie wychodziła z sali, gdzie dokonywano sekcji zwłok.– No, no.Patrzcie, kto tu jest.– Cześć, pani doktor.– Co cię tu sprowadza, Frank?– Chcę z tobą porozmawiać o Paulu Yerby.Helen Chuan westchnęła.– Cholernie szkoda chłopca.Te dzieciaki były takie młode.– Dlaczego ten chłopiec popełnił samobójstwo?– Jeśli tego nie zrobił, udało mu się to wspaniale zainscenizować.Pasek miał tak mocno zadzierzgnięty na szyi, że musieli go przeciąć, żeby zdjąć chłopca.– Czy nie było na jego ciele innych śladów, niczego, co mogłoby nasuwać przypuszczenie, że to jakaś nieczysta sprawa?Popatrzyła na niego zaciekawiona.– Nie.– Dobra.Dzięki.– Lonergan skinął głową.– Nie chcesz chyba, żeby twoi pacjenci czekali?– Bardzo śmieszne.Na korytarzu była budka telefoniczna.W informacji telefonicznej w Denver Frank dowiedział się, jaki jest numer telefonu rodziców Paula Yerby.Telefon odebrała pani Yerby.W jej głosie wyczuwało się zmęczenie.– Halo.– Pani Yerby?– Tak.– Przepraszam, że zakłócam pani spokój.Mówi Frank Lonergan.Jestem z „Washington Tribune”.Chciałbym.– Nie mogę.Chwilę później odezwał się pan Yerby:– Przepraszam.Moja żona jest.Dziennikarze z różnych gazet cały ranek zakłócają nam spokój.Nie chcemy, żeby.– To zabierze tylko minutę, panie Yerby.Jest parę osób w Waszyngtonie, które nie wierzą, że pański syn zabił Chloe Houston.– Oczywiście, że nie zabił.– Jego głos nagle stał się silniejszy.– Paul nie mógłby nigdy, przenigdy zrobić czegoś takiego.– Czy Paul miał jakichś przyjaciół w Waszyngtonie, panie Yerby?– Nie.Nie znał tam nikogo.– Rozumiem.No cóż, jeżeli mógłbym coś dla państwa zrobić.– Jest coś, co może pan dla nas zrobić.Załatwiliśmy, żeby ciało Paula zostało przysłane tutaj, ale nie wiem, jak odzyskać jego rzeczy.Chcielibyśmy mieć wszystko, cokolwiek Paul.Gdyby pan mógł mi powiedzieć, z kim mam porozmawiać, żeby.– Załatwię to państwu.– Będziemy bardzo wdzięczni.Dziękuję.W sekcji zabójstw sierżant dyżurny otwierał kartonowe pudło zawierające rzeczy osobiste Paula Yerby.– Niewiele tego jest – powiedział.– Tylko ubranie tego dzieciaka i aparat fotograficzny.Lonergan sięgnął do pudła i wyjął skórzany pasek.Nie był przecięty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]