Podobne
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (3)
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Bulyczow Kiryl Ludzie jak ludzie (SCAN dal 756
- Moorcock Michael Zwiastun Bur Sagi o Elryku Tom VIII (SCAN da
- Clarke Arthur C. Baxter Stephen Swiatlo minionych dni (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Moorcock Michael Perlowa Fort Sagi o Elryku Tom II (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Watala Elwira Seks w krolewskich alkowach
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ayno.opx.pl
Cytat
Do celu tam się wysiada. Lec Stanisław Jerzy (pierw. de Tusch-Letz, 1909-1966)
A bogowie grają w kości i nie pytają wcale czy chcesz przyłączyć się do gry (. . . ) Bogowie kpią sobie z twojego poukładanego życia (. . . ) nie przejmują się zbytnio ani naszymi planami na przyszłość ani oczekiwaniami. Gdzieś we wszechświecie rzucają kości i przypadkiem wypada twoja kolej. I odtąd zwyciężyć lub przegrać - to tylko kwestia szczęścia. Borys Pasternak
Idąc po kurzych jajach nie podskakuj. Przysłowie szkockie
I Herkules nie poradzi przeciwko wielu.
Dialog półinteligentów równa się monologowi ćwierćinteligenta. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Czy ktoś próbował go unieszkodliwić?- Nie ma szans - stwierdził Daniel potrząsając przecząco głową.- Oparł się o szafkę elektryczną i grozi, że rozpruje pojemnik z zarazkami.- Czego chce?- Wyjść.Chce się wydostać z pociągu.- W takim razie nie jest taki szalony - mruknął Harry.- Nie pora na żarty.Facet ma bzika.Jeśli czegoś nie zrobimy, zabije nas.- Co mówi Mark?- Oczywiście jest za tym, żeby go zastrzelić - odparł Daniel pogardliwie krzywiąc usta.- Czego się spodziewasz po tym żołnierzyku?- Daj sobie na luz, Daniel.Wiem, że masz własną opinię na temat żołnierzy, ale Mark nic ci nie zrobił.A Kettering?- Gliniarz? Mówi, że powinniśmy poczekać i zobaczyć.Obaj są tam teraz.Próbowaliśmy opróżnić wagon, ale facet ostrzegł, że jeśli ktokolwiek się ruszy, rozwali pojemnik.- Co na to wszystko nasi przyjaciele strażnicy? - spytał Harry.- Nic jeszcze nie wiedzą.I musimy coś zrobić, zanim się dowiedzą.Jeżeli ktoś z nich go zobaczy, rozwalą faceta na strzępy, a wraz z nim prawdopodobnie pół tuzina innych ludzi.- Więc co niby mam zrobić? - zapytał znużonym głosem Harry.- Chryste Panie, przecież nie uda mi się z nim dogadać.- Tylko chodź, Harry.Spróbuj.Proszę cię.- No dobra.Ostrożne wchodzenie do następnego wagonu dało Harry'emu przyprawiające o mdłości uczucie, jakby znalazł się nagle w innym wymiarze.Wagon - zaraz przed “ziemią niczyją” terrorystów - pełen był ludzi o twarzach wyglądających blado i niezdrowo w ostrym świetle padającym z lamp umieszczonych na suficie.Obie ubikacje od tej strony, z której nadszedł Harry, przelały się i fetor dosłownie zatykał.Krztusząc się ruszyli naprzód i spojrzeli wzdłuż przejścia między rzędami siedzeń.Z wyjątkiem jednego dziecka, płaczącego w ramionach matki mniej więcej w połowie wagonu, wszyscy siedzieli cicho.W głębi, przyciśnięty do ścianki na końcu wagonu, stał chudy łysiejący mężczyzna w pomiętej, poplamionej potem koszuli.W jednej ręce, opartej na oknie, trzymał duży nóż do krajania mięsa.Druga dotykała przyczepionego do szafki pojemnika przypominającego termos.Otwarte drzwiczki szafki kołysały się w rytm ruchów pociągu, trzaskając co kilka sekund o ściankę.Harry uniósł rękę i starł pot, który zaczynał zbierać mu się pod oczami.Klimatyzacja w wagonie wysiadła już dawno i oprócz straszliwego smrodu było jeszcze bardzo duszno.- O Jezu - mruknął.- Musi tu być ze czterdzieści stopni.- Mrugając oczami ponownie spojrzał w głąb wagonu.- Gdzie są Mark i Kettering?- Nie widać ich stąd - odparł Daniel.- Cavendish jest między dwoma fotelami w drugim rzędzie od przodu.Glina po drugiej stronie przejścia.- Chyba Mark ma rację - stwierdził Harry.- Nie da rady unieszkodliwić go bez strzelania.- Gliniarz nie chce tego.Uważa, że jeśli terroryści usłyszą nasz strzał, to wszyscy oberwiemy.Myślę, że ma rację.- No to zaproponuj coś innego.Pociąg przechylił się mocno na zakręcie i nawet z odległości osiemdziesięciu stóp Harry widział, jak ręka mężczyzny raptownie zaciska się na pojemniku.- Jeszcze raz takie coś i zrzuci nam to świństwo ze ściany na kolana - wyszeptał Daniel.- Kto to jest?- Nazywa się Hafner.Bob Hafner.Kettering dowiedział się tego od jednego z pasażerów.- Czy ktoś wie, co go tak wyprowadziło z równowagi? - spytał Harry.- Wdał się w bójkę ze swoim sąsiadem.Tamten rozbił mu okulary.Wygląda na to, że bez nich jest półślepy.Ale poszedł potem do wagonu restauracyjnego, wrócił z nożem i zaczął ciąć tego drugiego.On ciągle leży tam, pod siedzeniem.Nikt nie wie, jak poważnie jest ranny, ale od dziesięciu minut nie poruszył się ani nie wydał z siebie żadnego dźwięku.- Nie żyje.?- Możliwe - stwierdził Daniel.- Na naszą korzyść działa krótkowzroczność Hafnera.To dlatego nie podniósł wrzasku, kiedy weszliśmy.Nie widzi tak daleko.Dzięki temu też udało mi się wyjść po ciebie.- Ostrze tego noża ma ze stopę długości - skomentował Harry.- Nie mógłby chybić, nawet gdyby był całkiem ślepy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]